Następnego dnia jeden z pracowników znalazł martwe ciało w budynku i od razu zadzwonił na policję. Trup w kancelarii wzbudził w ludziach przerażenie. Na miejsce przyjechała policja zbadać sprawę zabójstwa.
Po ulicach panował spory ruch, ale to nic nadzwyczajnego w Los Angeles. Osoba, która ma zamiar tu zamieszkać, musi się liczyć z tłumami ludzi. Hector zaparkował na pobliskim parkingu obok budynku, w którym doszło do zbrodni.- Co się stało? Dostałem zgłoszenie, że w tym miejscu doszło do zabójstwa, ale ciała nie widzę? – Wszedł do kancelarii i skierował się do jednego z policjantów.
Wokoło chodziło sporo pracowników, przyglądając się sprawie z zaniepokojeniem, a policja wykonywała swoją pracę, szukając jakichkolwiek śladów.
- Ty jesteś tym nowym? – zapytał nieznajomy policjant, mierząc go wzrokiem.
Hector miał na sobie służbowy mundur policjanta składający się z granatowej koszuli na krótki rękaw, która odsłaniała jego mięśnie ramion, oraz spodni w tym samym kolorze. Z prawej strony na klatce piersiowej miał zapiętą w złotym kolorze odznakę i broń przy pasie. To pierwszy dzień Hector w zawodzie policjanta i nie jest przyzwyczajony do takiego ubioru. Skoro ma być gliną musi się przyzwyczaić, ponieważ to jego najmniejszy problem, ze sprawą jaką dostał już pierwszego dnia.
- Hector Less. – Wyciągnął dłoń w gęściej powitania, którą zaraz później nieznajomy uścisnął.
- Manuel Shebe, miło cię poznać. – Przedstawił się – Zaprowadzę Cię do twojego partnera.
Manuel poprowadził go w stronę schodów, skręcając w korytarz, aż dotarli do miejsca, w którym było najwięcej osób w policyjnych mundurach. Spojrzał na niektórych stojących przy gabinecie i zdał sobie sprawę, że jest najmłodszym wśród służby. „Oby nie zaczęli mnie traktować jak niedoświadczonego dzieciaka” pomyślał Hector. Wprawdzie nie miał żadnego doświadczenia w policji, ale bardzo nie lubi jak ludzie patrzą na niego z góry. Rozejrzał się po korytarzu z białymi ścianami i małymi oknami, przez które nie było opcji, żeby ktoś zobaczył sprawcę.
Zbliżali się do otwartych na szerokość zielonych drzwi, aż do nosa nowicjusza dotarł metaliczny zapach. Od razu wiedział, że ciało jest blisko.- Adi. – powiedział Manuel, zatrzymując się przed małym pomieszczeniem na szczotki i płyny chemiczne.
Hector wytrzeszczyła oczy, i przez moment chciał odwrócić wzrok, gdy na podłodze zobaczył martwe ciało mężczyzny leżące w kałuży krwi. To był straszny widok, jak na kogoś, kto nigdy nie miał styczności z zamordowanym człowiekiem.
- Co? – zapytał sucho policjant, klęczący przed trupem.
Nijaki Adi wstał i stanął tuż przed nimi, przyglądając się Hectorowi uważnie. Widać było na pierwszy rzut oka, że mężczyzna był doświadczonym policjantem z twardym spojrzeniem. Wzrostem był niższy od początkującego, miał krótkie jasnobrązowe włosy i zielone oczy.
- To twój nowy partner...
- Hector! – przewał Manuelowi wykrzykując imię. Musiał już wiedzieć, że Hector będzie jego partnerem w zawodzie, skoro już znał jego imię, bez przestawiania. – Już myślałem, że się rozmyślą i zostanę sam w śledztwie. – jego wyraz twarzy się zmienił na bardziej wesoły.
Manuel pokiwał głową i odszedł, zostawiając mnie w towarzystwo oficera.
- Nazywam się Adrian Coled. Od dzisiaj będziemy razem pracować, a naszą sprawą do rozwikłania będzie zabójstwo nijakiego Mirco Salleta. – powiedział, wskazując palcem trupa.
„Od razu na głęboką wodę”. Spodziewał się czegoś prostszego na początek, ale doskonale wiedział, że poradzi sobie z każdym zadaniem. Był typem młodego mężczyzny, co łatwo się nie poddawał.
Do kantorka weszła kobieta z aparatem i zrobiła zdjęcia. Pierwsze znad ofiary, a pozostałe kilku przedmiotów znakujących się przy nim w tym chusteczce leżącej we krwi. Hector zmarszczył oczy, ale zaraz potem jego spojrzenie powędrowało do głębokiej rany na środku klatki piersiowej, przez które ten nieszczęśnik zginął.
Hector razem ze swoim partnerem podszedł bliżej i przykucnął z prawej strony ofiary, a Adrian z drugiej dokładnie przyglądając się ciału. Śmierć była szybka, bez tortur, na co wskazywało brak innych obrażeń na ciele, pomijając klatkę piersiową.
Adrian założył rękawiczki jednorazowe i rozciął nożyczkami koszulę, w którą wsiąkło bardzo dużo czerwonej cieczy, po czym przecięte części materiału delikatnie odgiął, pokazując głęboką, brutalną ranę. Ten widok wywołał niechęć, a nawet obrzydzenie u Heydena, ale dwudziestodwulatek wiedział, że musi przełamać w sobie wstręt i spojrzał na ranę. Zauważył, że sprawca musiał dźgnąć ofiarę tylko raz, a celnie ostrym przedmiotem, najpewniej nożem.- Pojedynczy cios w klatkę piersiową i... – Hector zauważył coś jeszcze, kiedy przyjrzał się jego dłoniom – ślad po obrączce i zegarku.
- Na to wygląda. – Adrian wstał i rozejrzał się po kantorku, w poszukiwaniu jakichś śladów. Niestety wygląda na to, że sprawca nie pozostawił po sobie żadnych śladów, poza chusteczką, która i tak by się na nic nie przydała. – Fundacja Mirco Salleta pomaga bezdomnym i biednym. Sprawdziliśmy go przed twoim przyjazdem. Nie było trudno. Były playboy, lubił hazard, a nawet narkotyki. – Wyjaśnił wspólnik, nie spuszczając wzroku z ciała.
„Cóż, każdy ma coś za uszami, nikt nie jest idealny” pomyślał Hector, zachowując swoje zdanie dla siebie. Wygląda na to, że ten mężczyzna był bogaty, ale miał cholernie wciągające nałogi. To jednak nie jest powód, żeby zabijać.
- Kogoś mi przypomina, ale nazwiska nie zdradzę. – uśmiechnął się drętwie.
- Kiedy rzucił nałogi, zmienił swoje życie. Poświęcił się pomocy i za to ludzie go cenili.
- Zły chłopak staje się dobry. – podsumował początkujący. – Ciekawe. Kto go znalazł?
- Sprzątaczki.
Hector wyszedł, a zaraz za nim jego nowy partner, zdejmując rękawiczki i wkładając je do kieszeni.
Rozumiał, że ludzie zrobiliby wszystko dla pieniędzy, zemsty lub innych osobistych sporów, ale zabijanie człowieka, który był lubiany przez innych za swoją pomoc? To już sięga dna.
Spojrzał na Adriana, który poklepał go po barku, a zaraz później odwrócił się w kierunku prowadzącego przez policjanta chłopaka, który był kilka lat od niego starszy.- O mój Boże! – powiedział nieznajomy, zakrywając usta dłonią. – A więc to prawda.
- Kim ty jesteś? – zapytał partner, stając przed chłopakiem, zakrywając swoim pomieszczenie z trupem. Chciał, alby zaskoczony nieznajomy zwrócił na niego uwagę.
- Pracowałem u Pana Salleta, jako wolontariusz. – schował dłonie w kieszeń.
- Skąd znałeś Pana Salleta? – Zapytał Hector, wczuwając się w rolę policjanta.
- Zasponsorował mi lot do Los Angeles, kiedy potrzebowałem pieniędzy, na powrót. Do dość skomplikowane. – zwiesił głowę.
- Aha... – Przeciągnęłam w rozmyśleniu.
W oddali słychać było szepty i tworzące się zbiorowisko pracowników agencji, których policjanci usiłowało odsunąć jak najdalej od sprawy. Możliwe, że uda się znaleźć coś jeszcze. Adrian odciągnął na bok Hector, a początkujący posłała ostatnie spojrzenie wolontariuszowi.
- No partnerze, wychodzi na to, że musimy odwiedzić jeszcze jedno miejsce. – Wyciągnął z kieszeni spodni telefon, stukając palcami o klawiaturę.
- Gdzie? – zapytał.
- Dowiesz się po drodze. – pewnym krokiem ruszył w stronę schodów.
CZYTASZ
Zabójczyni & Stróż Prawa
RomantikShinra Valente jest najpotężniejszą przestępczynią wszech czasów. Nie da się złapać policji, a mordowanie jest dla niej chlebem powszednim. Nie oszczędzi nikogo, kto jest na liście do zabicia, jednak na jej drodze pojawi się pewien mężczyzna, który...