Shinra

27 6 0
                                    

Shinra stała na płaskim dachu bloku naprzeciw kancelarii, w której zginął człowiek. No Ba, ona go zabiła, jednak do jej uszu dotarła plotka, że sprawą śmierci Mirco Salleta, zajmie się jakiś nawy funkcjonariusz. Żałosne, żeby do takiej spawy mieszać początkującego. Valente jest w pełni świadoma, że jest najlepszą przestępczynią w całym Los Angeles. Zabiła wielu ludzi, nie interesując się ich przeszłością, pełniącą funkcją, ani życiem osobistym. Kiedy dostawała zadanie, musiała je wykonać. Na tym polegała jej praca, która wiązała się z ryzykiem, mimo to dobrze jej płacono.
Wzięła do ręki lornetkę, kiedy dostrzegła dwie osoby ubrane w mundur wychodzące z budynku. Spojrzała przez lornetkę, nie spuszczając wzroku z dwóch mężczyzn. Ten nowy jest bardzo młody. Z umiejętnościami, jakie posiadała, nikt, absolutnie nikt nie stawał jej zagrożenia, a już na pewno nie jakiś niedoświadczony...

- O wow przystojny jest. – Shinra usłyszała swoją koleżankę z brudnego fachu, która weszła kilka minut po niej. Również patrzyła przez lornetkę na policjanta, zakładając kosmyk włosów za ucho.

Najwyraźniej jej się spodobał, i nie ma się co dziwić, nawet sama Shinra, która była dość wymagająca co do facetów, musiała przyznać, że młody funkcjonariusz jest niczego sobie.
Jej sprzęt był z górnej półki i mogła przez niego zobaczyć co tylko zechce. Skoro ma niebezpieczną pracę, potrzebuje najlepszego sprzętu, nawet śledczego.

- Chcę wiedzieć o nim jak najwięcej. – Zacisnęła palce na lornetce i oddaliła wzrok od niej. Trzymała sprzęt w jednej dłoni na wysokości brzucha, patrząc jak nieznany, nowy policjant razem zapewne z partnerem odjeżdżają czarnym samochodem.

Na razie Shinra wie, jak początkujący wygląda, i jakim samochodem jeździ – czarna BMW. A może się myli, a samochód należy do drugiego mężczyzny, który od dłuższego czasu bada przyczyny śmierci osób, które zabiła?

- Tak jest szefowo. – Powiedziała głośno i wyraźnie w dodatku salutując koleżanka.

- Gdzie mieszka, czym się zajmuje... Wszystko.

Hector

- Mój mąż był wspaniałomyślny. Gdyby poprosił o pomoc na pewno by jej udzielił. – Powiedziała, jakby było to oczywiste. Dobrze znała swojego męża.

Hector z Adrianem stali przed żoną zabitego Mirco. Stał obok swojego partnera patrząc na kobietę współczująco, a nad nimi wisiał piękny, szklany żyrandol. „Ten facet miał naprawdę dużo do stracenia” pomyślał Hector.  Dom wydawał się ogromny już z zewnątrz, ale w środku odcienie złota i zieleni zlewały się ze sobą. Meble, były wyglądały na bardzo drogie... W dodatku jak wszystko. Te małżeństwo nie szczędziło pieniędzy nawet na drobiazgi. Bogaci ludzie mogą sobie pozwolić na luksusowe życie.

Hector i jego partner byli w gabinecie Pani domu, która po dowiedzeniu się o stary męża zaczęła płakać, ale w towarzystwie policjantów zaczęła się uspokajać i odpowiadać na ich pytania. Była kobietą zadbaną ubrana w niebieską marynarkę i ołówkową spódnicę do kolan w tym samym kolorze.

- Kto mógł to zrobić? – Dodała a jej głos się załamał, łapią ręką oparcie fotela.

Za nimi stał jakiś młody chłopak, słuchając całej rozmowy na odległość.

Adrian wzruszył ramionami w niewiedzy otwierając usta, w celu zabrania głosu, ale przerwał mu blondyn za nimi.

- Pan Mirco by się załamał wiedząc, że musimy odwołać galę. – Wsadził dłonie do kieszeni podchodząc do kobiety i patrząc na policjantów nie pewnie.

- Masz rację. – Powiedziała.

- Nie chcielibyśmy zasmucić byłego bohatera. – Adrian wyciągnął rękę i okrężnym ruchem dłoni wskazał na dom. Mówił poważnie, lecz jego głos wydawał się żartobliwy.

- To miejsce zbrodni, nie może tu się odbyć impreza. – Napomniał Hector zaciskając usta.

- Masz rację. – Pani Sallet spuściła wzrok patrząc na czubki drogich butów. – To by było nie właściwe.

Mirco nie umiał zrozumieć jednego – Zginął tej kobiecie mąż, a ona zamiast udzielać im ważnych informacji, myśli o gali. Rozumiał, że to musiał być ważny dzień dla ich obu, lecz teraz priorytetem powinno być znalezienie sprawcy.

- Znam wspaniały lokal możecie w nim urządzić imprezę. Porozmawiam z właścicielem. – Uniósł brwi do góry, czekając na decyzję.

Hector miał wątpliwości, czy może swojego partnera traktować poważnie. Spojrzał na niego spod byka.

- Twój mąż lubił pomagać. Ja również dlatego chciałabym kontynuować jego dzieło, oraz znaleźć i ukarać zabójcę. – Mówiąc gestykulował rękoma.

- Mirco zawsze mawiał, że tragedia przynosi smutek, ale i prawdziwe dobro. – Uśmiechnęła się lekko, ale jej oczy pozostałe smutne myśląc o mężu. – Dziękuję. – Powiedziała wdzięcznie.

- Nie ma za co. – Uśmiechnął się Adrian, kiedy kobita skierowała się do wyjścia, a młody blondyn pocieszająco prowadził ją trzymając dłoń na jej plecach.

Policjanci poczekali chwilę, aż żona z blondynem wyjdą, a następnie Hector stanął przy biurku patrząc na czarny monitor komputera.

- Jeśli chodziło o kradzież, sprawca będzie chciał opylić towar, zanim zwęszy go policja. – Powiedział pewnie, kładąc dłoń na stercie papieru.

Adrian odwrócił się do niego przodem, ukazując szereg śnieżno białych zębów w uśmiech. Cieszy się, że udało mu się pomóc przy miejscu gali, ale zapomniał, że naszą sprawą jest złapanie zabójcy.
„Na Boga”. Hector jest nowy i wydaje się mu, że ma więcej powagi niż jego partner, który jest w zawodzie dużej.

- Co z tobą? – Zapytał, przyglądając się Adrianowi, ze zdziwieniem.

Adrian nie wyglądał na policjanta. No Ba nie podchodził poważnie do zadania.

- Zachowałem się łaskawie, oferując najlepsze miejsce w Los Angeles. – Przechwalał się, szczerząc zęby.

- Lepiej zajmijmy się sprawą przesłuchując osoby, które były mu bliskie, a dopiero później oferujących pomoc. – Ominął go, wychodząc i kierując się do samochodu.

Zabójczyni & Stróż Prawa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz