rozdział 10

831 86 10
                                    

Rankiem [Imię] obudziła się bez pobudki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rankiem [Imię] obudziła się bez pobudki. Coś drażniło jej podświadomość, pewna siła podpowiadała, że coś jest nie tak i wymaga natychmiastowej inspekcji. Nie była to noga. Na szczęście kończyna uspokoiła się trochę, jakby przestraszyła się nieodwracalnej terapii, [Imię] mogła znów wykonywać odważniejsze i bardziej zamaszyste ruchy. Poleżała chwilę pod [kolor] pościelą, której szczerze mówiąc nie chciała dzisiaj opuszczać, ale nauczyła się, że należy ufać własnej intuicji, a wykonywanie czynności na czuja sprawdza się znakomicie. Tak więc zanim Helios wybrał się do jej pokoju, odrzuciła kołdrę na bok i dźwignęła się z łóżka, jedwabna koszula nocna opadła jej do kolan. Kuśtykając jeszcze mocniej niż zazwyczaj z powodu braku laski, skierowała się na moment do łazienki, aby przemyć twarz.

Zaskoczenie odebrało jej na moment możliwość ruchu, kiedy na podłodze po drugiej stronie łóżka zobaczyła dwa zdechłe, OGROMNE szczury ułożone jeden obok drugiego. Automatycznie cofnęła się o krok do tyłu, jakby bała się, że zaraz ożyją i rozpierzchną się po rezydencji, przyczyniając się do inwazji. Mentalnie odetchnęła jednak z ulgą, kiedy po dłuższej obserwacji truchła wciąż leżały w tym samym miejscu, tak samo martwe i nieruchome.

Zmarszczyła delikatnie brwi. Przez jej myśli przesuwały się możliwości wybrania winnego, ale na razie żadna osoba nie przychodziła jej na myśl. Wykluczyła również swoje koty. Owszem, zwierzaki mogły dostać się tutaj przez okno, ale najpierw musiały wspiąć się na dosyć wysokie drzewo z kilkukilowym balastem. Nie, w incydent ze szczurami maczał palce człowiek.

Mlasnęła językiem z irytacji, kto wpadł na tak durny pomysł? I dlaczego akurat jej pokój musiał ucierpieć?

Oparła się o kant biurka dokładnie w momencie energicznego wtargnięcia Heliosa. Zatrzymał się zdezorientowany oraz smutny, widząc, że obudziła się bez jego pomocy, ale doskonały humor powitał go znowu, gdy uświadomił sobie, że musiała dostrzec już prezenty od niego.

Ciężko pracował nad złapaniem szkodników, zarwał pół nocy, aby dopiąć celu, a po wszystkim był niezwykle zadowolony z rezultatów. Założył, że [Imię] również to doceni. Dostrzeże jak silny, sprytny i przydatny jest i zacznie przydzielać go do jeszcze większej ilości prac zależnych od jej osoby, dzięki czemu będą mogli przebywać ze sobą jeszcze dłużej i więcej. Helios pragnął tylko tego. Móc zawsze trwać przy niej, być w stanie patrzeć się na nią i spełniać każde jej życzenie, czy kaprys, nieważne jak ekstremalny i krwawy by nie był. Prezent, który dla niej przygotował miał być jedynie początkiem niewerbalnego manifestowania uległości, wierności oraz miłości, którymi darzył ją w niezdrowych ilościach.

- Dzień dobry, Helios - przywitała się pierwsza. Nie dając mu czasu na odpowiedź kontynuowała: Wiesz może cokolwiek na temat tych - odchrząknęła - podarunków?

Wskazała dłonią na martwe szczury widocznie zdegustowana, co znacznie zasmuciło Heliosa. Nie takiej reakcji się spodziewał, ale pocieszył się faktem, iż [Imię] zapewne niedomyśliła się kto ją obdarował i jakie są jego intencje. Z delikatnym uśmiechem i obfitym rumieńcem podjął się wyjaśnień.

- Wczoraj wyglądała pani na niezwykle strapioną i zasmuconą, dlatego pragnąłem panią uszczęśliwić. Słyszałem, że wśród ludzi panuje zwyczaj wręczania prezentów na różne okazje i postanowiłem sam podjąć próbę wywołania uśmiechu na pani twarzy. N-nie wiedziałem tylko co pani wybrać, nie miałem również wielu możliwości, a dla pani zrobiłbym wszystko - skulił się delikatnie i splótł palce - Zapamiętałem również, że narzekała pani na szkodniki w stajniach, więc pomyślałem, że... że pani pomogę. C-czy jest pani ze mnie dumna? - zapytał czerwony jak pomidor i zgarbiony aż do ziemi.

Na moment wstrzymała się od odpowiedzi. Przycisnęła palce do skroni, starając się powstrzymać od wybuchu. Czego? Sama nie była do końca pewna. Nie sądziła, że Helios ma aż tak duże braki w dziedzinie ludzkich zachowań przyjętych za normalne, ale nie mogła go winić. Wciąż nie znała dokładnej historii życia Heliosa. Nie wiedziała ile ma lat, skąd pochodzi, dlaczego czasami zachowuje się jak dzikus. Wciąż cierpliwie czekała na dokładną relację z życia jej lokaja, ale w takich chwilach wolałaby poznać już sekrety pracownika.

- Nie jestem pewna jak odpowiedzieć na twoje pytanie - parsknęła, ale natychmiast pożałowała użycia takiego tonu, co w życiu [Imię] nie zdarzało się często. Nigdy nie cofała swoich słów i nie pluła sobie w brodę za dokonane wybory.

Helios wyglądał jakby zbliżał się do szczytu załamania nerwowego. Jego kolana drżały niebezpiecznie, podobnie jak dłonie, a w oczach nagromadziły się jeziora łez, które już torowały sobie szlaki po rozgrzanych policzkach. Helios był pewny, że odczuwa prawdziwy ból fizyczny, że [Imię] wbiła wyimaginowany sztylet prosto w jego serce, który nie zostawił po sobie śladu, a jednak diabelnie bolał. Był gotów paść przed nią na kolana i wybłagać o pozytywną odpowiedź i docenienie jego prezentu. Odrzucenie od osoby, za którą był gotów oddać życie, którą darzył uczuciem tak silnym, że miłość chowała się za kurtynę ze wstydu, sprawiło, że przez moment nie czuł woli do życia, pusty w środku, pozbawiony celu, sam, sam, SAM.

Przeklęła w myślach. Nie traktuj go ulgowo, nie traktuj go ulgowo, nie traktuj go ulgowo - powtarzała niczym mantrę, ale zdała sobie sprawę, że jest już za późno, kiedy mimowolnie postawiła krok do przodu.

Ujęła policzki Heliosa w dłonie (musiał delikatnie ugiąć kolana, aby pozwolić sobie na pieszczotę) i starła łzy kciukiem. Subtelny, pocieszający uśmiech ozdobił jej surową twarz.

Została zmanipulowana przez podstęp. Helios zmiękczył jej serce, ale nie potrafiła zdobyć się na odczuwanie złości z tego powodu. Czuła się po prostu dobrze z nowo odkrytymi doznaniami.

- Nie płacz, nie marnuj płynów z byle powodów - pocieszenie to mogło wydawać się suche dla innych, ale Helios przyjął je z otwartymi ramionami, ucieszony, że zbliżyła się do niego i uraczyła otuchą. - Na pewno wykazałeś ogromny spryt oraz siłę podczas polowania, ale ludzie pocieszają bliskich używając nieco innych podarunków. Kwiaty, biżuteria, ubrania, czy przedmioty związane z pasją danej osoby. Oczywiście to tylko przykłady, ale nie dążę, aby coś ci zasugerować. Nic od ciebie nie chcę, Helios. Darzysz mnie wystarczająco pracą pod moim skrzydłem.

Pogłaskała go finalnie po głowie, z uczuciem triumfu delektując się, jak zamyka oczy i automatycznie wtula mocniej w rozłożoną dłoń. Stali tak, zastygli w jeden pozycji, dopóki chlipnięcia Heliosa nie ustały całkowicie.

- Jest pani najlepszym człowiekiem, jakiego spotkałem w życiu - wyznał drżącym głosem, rozanielony bliskością i samą świadomością istnienia kogoś takiego jak [Imię].

- To dla mnie zaszczyt, Helios - odpowiedziała ukrywając wzruszenie, a jej [kolor] oczy spotkały się z różnokolorowymi odpowiednikami Heliosa.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
devotion // yandere Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz