Chłód.
Wszechogarniające zimno przed którym nie można było uciec. Każda próba odgrodzenia się od źródła lodowatej bryzy kończyła się totalną klapą.
[Imię] mimowolnie okryła się szczelniej kołdrą, tworząc wokół siebie kokon, łapiąc w pułapkę ciepłe powietrze porozrzucone wokoło. Nieświadomie starała się odciąć od zimna, które trawiło ją ze wszystkich stron. Podkurczyła nogi pod brodę, a przynajmniej na tyle, ile pozwalała jej własna rozciągliwość ciała. Trzęsła się, organizm podjął walkę, starając się przyspieszyć rozprowadzanie ciepłej krwi.
Przekręciła się na drugi bok, plecami odwracając się do Heliosa zawiniętego w kulkę tuż przy krawędzi wielkiego łoża. Jeszcze zanim otworzyła oczy, zanim w ogóle uprzytomniła sobie co się z nią dzieje, podając w myślach powody nietypowego poczucia chłodu, którego nie potrafiła stępić nawet gruba warstwa kołdry, stało się coś, co wyrwało ją z bezpiecznego dryfowania między jawą, a snem. Silny cios bólu przeszył chorą nogę od kostki aż do kolana, promieniując białym żarem.
Dzisiejszy przypadek był nieporównywalny z pozostałymi. Żaden nie był tak dotkliwy i tak rozległy, pobudzając jej układ odpornościowy do działania i przyczyniając się do wybuchu gorączki.
Senność, a całkowite wybudzenie toczyły zażartą sprzeczkę i żadne nie chciało ustąpić. [Imię] nie była już pewna co ze sobą zrobić. Oczy same zamykały się niczym do snu, a na dole jej noga błagała o odrąbanie. Sprawiedliwe zakończenie konfliktu zdawało się być niemożliwe, toteż [Imię] z bezsilności zamknęła oczy i skupiła się na częstotliwości oddechu. Z szybkiego i nierównomiernego przeistoczył się w równy i spokojny.
Ból nie ustępował. Wił się wokół jej nogi niczym wąż dusiciel, okazjonalnie jeszcze mocniej owijając cielsko wokół bezbronnej ofiary. Skuteczny i nieustępliwy, doskonały zabójca.
Nie potrafiła stwierdzić, kiedy zimno ustąpiło miejsca drętwemu komfortowi, a jej świadomość przeniosła się do zupełnie innego wszechświata. Leżała bezczynnie, zwinięta w kłębek z korodującą kończyną i gorączką, która stale i bez litości odbierała jej siły na walkę z zachowaniem przytomności. Helios nie obudził się jeszcze, kiedy zasnęła i chociaż na moment odcięła się od bólu.
###
Panika nie była nieznanym uczuciem dla Heliosa. Bardzo często odczuwał ją w stosunku do jego pani lub kiedy ciąg wydarzeń sprowadzał się do zabrnięcia w sytuację, która powinna pozostać jedynie w kartach jego bujnej wyobraźni. Nie przepadał za paniką, nie cierpiał uczucia bezsilności, które było nieodłącznym elementem tego stanu emocjonalnego.
Jednak rozpalone czoło [Imię] oraz brak reakcji na jego wołanie rozbudziło w nim coś znacznie gorszego niż panikę. Histerę.
Trzęsły mu się ręce, a oddech znacznie przyspieszył, próbując nadążyć za stresem. Wiedział, że [Imię] żyje. Słyszał bicie jej serca, respirację, a okazjonalnie dostrzegł drganie mięśnia na twarzy. Czuł jej rozżarzoną skórę pod opuszkami palców i pod wargami i choć nie znał przyjętej przez ludzi nazwy tego zjawiska, wiedział, że nie wróży ono nic dobrego. Z własnego doświadczenia pamiętał, jak nieprzyjemna i wyczerpująca potrafiła być ta choroba, dlatego musiał wdrożyć działania w tym zakresie. Ale do tego była mu potrzebna jego pani.
CZYTASZ
devotion // yandere
Romancekiedy ktoś jest w stanie zrobić wszystko za jedno krótkie spojrzenie monster hybrid!submissive!yandere x aristocrat!reader/oc