Rozdział 6

17 2 3
                                    

Obudziło mnie szturchanie.

- Cooo?- mruknęłam.

- Hanka wstawaj! Musisz zjeść śniadanie, ubrać się i w ogóle ogarnąć w niecałe 20 minut! Wstawaj!!- krzyczał zdenerwowany Mati

- O której wychodzimy?- kontynuowałam zasapana.

- O 9.00

- A jest?

- 8.40

- To daj mi jeszcze 5 minut.- przewróciłam się na drugi bok i chciałam iść spać, ale Mati miał inne plany. Ściągnął ze mnie kołdrę i powiedział

- Wstawaj albo ci w tym pomogę.

- Bujaj się- powiedziałam stanowczo

- Sama tego chciałaś- oświadczył, a ja poczułam, że mimo własnej woli moje ciało podnosi się i wstaje.

- Czy ty używasz swojej mocy na nie? Obiecuje, że jak tylko odzyskam kontrolę to będziesz się bał.- powiedziałam lekko poddenerwowana.

- Już się ciebie boję- zaśmiał się. Poczułam, że mogę znowu się ruszać. Najwyraźniej nie opanował mocy w takim stopniu żeby jednocześnie jej używać rozmawiać z „ofiarą". Zrobiłam okrężny ruch palcem i chłopak wisiał nad podłogą.

- To ty wiś, a ja pójdę się przygotować- uśmiechnęłam się uroczo.

Staliśmy w ogródku przed bramą z wilców.

- I co? Będziemy teraz tak tutaj stać i się patrzyć na to?- zapytałam lekko zniecierpliwiona.

- Spokojnie- przyłożył rękę do jednego z kwiatków, a z niego posypał się błyszczący granatowy pyłek. Nagle zaczął on lecieć ze wszystkich kwiatów. -No przechodź- pośpieszył mnie. Zrobiłam krok w stronę przejścia ale się zawahałam. Mati się nie cackał. Złapał mnie za rękę i pociągnąć w stronę wodospadu pyłku. Przez chwilę poczułam, że kręci mi się w głowie, a potem zorientowałam się, że brama była za mną.

- Powiem ci, że jak ja kogoś kto teleportował się pierwszy raz to nieźle ci idzie. Szymon za pierwszym razem rzygał. - uśmiechnął się chłopak i podał mi rękę żebym wstała.

- Dzięki- przyjęłam rękę chłopaka i wstałam. Dopiero teraz zobaczyłam, że znajdujemy się w parku. Ale drzewa zamiast zielone były niebieskie i fioletowe.

- Co to jest?- zapytałam lekko przestraszona.

- To są drzewa- zaśmiał się cicho- odstraszają smoki i inne dość niebezpieczne zwierzęta.

- Macie tutaj smoki?- zapytałam z uśmiechem- Moja siostra oddała by wszystko, żeby je zobaczyć.

- Miała okazję.- usłyszałam damski głos za naszymi plecami. Ubrana była w białą koszule i długą czarną spódnicę. Miała długie włosy uczesanie w ciasnego warkocza, ale najbardziej rzucały się w oczy jej fioletowe oczy.- Twoja siostra też tutaj chodziła. Wybacz, nie przedstawiłam się. Jestem Petunia Jet. Dyrektorka szkoły. Miło cię wreszcie poznać.

- Panią również- powiedziałam i ścisnęłam jej rękę.

- Mateusz. Bardzo się cieszę, że znowu się widzimy.

- Dzień dobry, pani profesor.- uśmiechnął się brunet.

- Mogła być cię prosić, żebyś oprowadził Hanie po szkole?- poprosiła Petunia.

- Dobrze- powiedział i pociągnął mnie za sobą. Szliśmy jakąś dróżką między drzewami.

- Czemu nie mówiłaś, że masz siostrę?- zaczął nagle Mati.

Klątwa ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz