Rozdział 10

12 1 0
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Było ciemno, nie dziwne, bo była już zima. Wstałam i otworzyłam drzwi. Nawet specjalnie nie wiedziałam kto przyszedł. Ale mimo to powiedziałam:

- Wejdź i zamknij za sobą drzwi.- i znowu położyłam się do łóżka.

- Ty nie do łóżka tylko wstawaj. Spóźnicie się na lekcje.- powiedział znajomy mi głoś jednak nie mogłam skojarzyć do kogo należał. Otworzyłam delikatnie oczy i spojrzałam na zegarek. 7:55.

- Czemu nie przyszedłeś wcześniej?!- zapytałam się chłopaka. I w końcu zorientowałam się kto przyszedł.

- Byłem ale nie otworzyłyście.

- Było wejść- mówiłam jednocześnie wybierając sobie ciuchy.- Rose wstawaj. Zaraz się spóźnimy. Nie czekaj, przecież dzisiaj nie ma lekcji.

- No nie ma.- zaśmiał się Mati

- Czy ty sobie jaja robisz. Postanowiłeś zaryzykować budzeniem mnie? Obiecuje, że się zrewanżuje ale dopiero jak się wyśpię- powiedziałam idąc w stronę łóżka.

- Oj tam. - nagle odezwała się Rose- Trzeba się przygotować do balu. Więc nawet dobrze, że przyszedł.

- jakiego balu? Czemu dowiaduje się o wszystkim na koniec?- usiadłam na łóżku.

- Wiesz co to znaczy?- Rose spojrzała na mnie- trzeba iść na zakupy

- I między innymi dlatego tu jestem.- odezwał się Mati. Spojrzałam się na niego pytająco. Chłopak wyciągną w moją stronę kartę kredytową- twoja mama wysłała ją mojej mamie. Ponoć masz dużo na koncie i masz od razu wszystkiego nie wydać.- uśmiechną się. Chciałam wziąć od niego kartę ale on w ostatniej chwili podniósł rękę nas swoją głowę. Uśmiechną się zadziornie- co się stało? Nie dosięgasz?- zażartował sobie z mojego wzrostu. Powiedzmy sobie szczerze jest od mnie o 30 centymetrów wyższy.

- Oczywiście, że dosięgam- powiedziałam wskakując mu na plecy. Wyciągnęłam rękę próbując zabrać moją własność ale i tak brakowało mi kilku centymetrów. Wspięłam się jeszcze wyżej i już prawie dosięgnęłam ale Mati opuścił rękę. I teraz złapał mnie za uda żebym ciągle siedziała u niego na baranach.- To jest cios po niżej pasa.- oburzyłam się, tyle było z trzymania go na dystans- Oddasz mi tą kartę

- No nie wiem, a co z tego będę miał.

- To, że jeżeli mi nie oddasz karty to będziesz musiał iść z nami na zakupy.- uśmiechnęłam się.

- I tak z wami pójdę. Z chłopakami idziemy do miasta coś zjeść.

- A gdzie tu jest najbliższe miasto?- zapytałam próbując zjeść z Matiego ale jakoś mi nie wychodziło

- Daleko ,nie wiem czy zauważyłaś ale nasza szkoła jest na odludziu. Przeteleportujemy się tam- powiedział Mati

- Mają najlepsze sklepy z ciuchami na całym świecie- powiedziała podekscytowana Rose.

- I najlepsze puby.- dodał chłopak

- Czy możesz postawić mnie na ziemie i oddać moją kartę?

- A co z tego będę miał?

- Nie będziesz musiał cały dzień nosić mnie na plecach i chodzić ze mną na wszystkie zakupy.

- Jesteś w piżamie. Nigdzie tak nie wyjdziesz.- Jakieś 5 minut temu niepostrzeżenie zamieniłam piżamę na dżinsy i biały sweter, czyli w sumie byłam gotowa.

- Jesteś pewien?- zapytałam. Zaczął jeździć ręką po moim udzie. Chyba wyczuł różnice między skórą a dżinsami.

Wróciliśmy z miasta. Kupiłyśmy sobie z Rose kiecki. Dziewczyna kupiła sobie krótka, przylegająca na górze i zwiewną na dole zieloną sukienkę z lekkim dekoltem, a ja czarną, dość podobną do tej Rose, tylko moja była na ramiączka. Potem poszłyśmy z chłopakami do pubu " Pedagogium Maga". Fajne było.

Klątwa ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz