Brunet, wiek: 32 lata, imię: Bartek, prawiczek, zainteresowania: brak, regularnie fantazjuje o Azjatkach w podeszłym wieku.
Bartek delektował się kieliszkiem wina w domowym zaciszu, otulony czułym żarem piecyka. Posiadał wszystko czego mógł sobie zażyczyć poza jedną rzeczą, jedynym zmartwieniem Bartka była nieustanna samotność. Pragnął dzielić swoje życie z kimś bliskim jego sercu, normalne kobiety jednak nie interesowały Bartka, kobieta dla niego musiała być przynajmniej w wieku jego matki oraz koloru żółtego. Bartek skończył kolejną butelkę wina samotnych serc po czym poszedł spać.
Na zegarze wybiła godzina 11 gdy Bartek wstał z łóżka, nie musiał wstawać do pracy, bo nie posiadał żadnej, nie posiadał, bo nie potrzebował, odziedziczył spory majątek po śmierci rodziców. Jego ojciec był szefem firmy budowlanej, a matka zajmowała się domem. Zmarli w wypadku samochodowym. Bartek zdruzgotany stwierdził, że skończyły mu się kajzerki, jako że nie wyobrażał on sobie śniadania bez nich to ubrał się i ruszył w stronę pobliskiego sklepu.
Bartek stanął przy dziale z pieczywem i przez chwilę zastanawiał się jaką ilość tych pysznych bułeczek powinien nabyć, uznał że 12 sztuk powinno mu wystarczyć na dość długo, zapakował je do woreczka i przeszedł do działu z alkoholami mając na celu uzupełnienie również zapasu wina. W tym momencie jego oczom ukazała się cudowna kobieta, na oko sześćdziesięcioletnia, z pięknymi, skośnymi oczkami. Bartek bez namysłu postanowił podbić do starszej pani.
- Dzień dobry - powiedział z bajeranckim uśmieszkiem Bartek.
- Przepraszam, ja nie mówić polskiego - wyjąkała Azjatka.
Bartka przeszły ciarki. Czekał na tę chwilę całe swoje życie, uznał że najlepiej będzie zostawić ją teraz w spokoju i złapać przy wyjściu, jak postanowił tak też zrobił, oddalił się co chwila zerkając na nową znajomą i pilnując żeby nie opuściła sklepu niezauważona. Gdy zobaczył, że Azjatka zbliża się do kasy zajął miejsce zaraz za nią w kolejce, zerknął do koszyka starszej pani i zobaczył w nim: jajka, mleko, masło, chleb i kilka paczek przypraw, które najprawdopodobniej zostały wybierane losowo. Pani kasjerka miała niemały problem z wytłumaczeniem starszej pani kwoty, Bartkowi jednak nigdzie się nie śpieszyło, kiedy przyszła kolej na jego zakupy od razu wyłożył pieniądze na blat, żeby nie stracić ani chwili czasu, od razu po wydaniu reszty podbiegł do starszej pani.
- Pomóc pani z tą torbą? - zaproponował basowym głosem.
- Tak, tak, tak - powiedziała staruszka.
Dla Bartka torba ważyła tyle co nic, przez chwilę poczuł się jak silny samiec alfa. Dumnie niósł torbę starszej pani, wychodząc z parkingu Bartek uradowany stwierdził, że staruszka nie jest przejazdem i musi mieszkać gdzieś w okolicy. Szedł tak krok w krok, aż dotarli do bloku, który wydawał się Bartkowi niepokojąco znajomy, gdy weszli do środka do Bartka dotarło skąd zna to miejsce, mieszkał tutaj jego stary przyjaciel, który trafił do więzienia za napaść na policjanta. Bartka z nim łączyły bardzo nieprzyjemne wspomnienia, w tym momencie Bartek zatrzymał się pod drzwiami jego damy, wręczył jej torbę i pożegnał się licząc na przyszły rozwój sytuacji, chcąc wrócić do domu opuścił budynek i jego oczom ukazał się stary przyjaciel, więzienny weteran, Marcin.
CZYTASZ
Chołd ku Żabojadom
HumorHistoria nieszczęśliwej miłości 30-letniego Bartka do dwukrotnie starszej Azjatki.