Rozdział 2. - Samotne Dusze & Złamane Serca

30 2 0
                                    

Imię: Marcin, wiek: 34 lata, zainteresowania: gry komputerowe, ideał kobiety: 17-29 lat, odsiedział 3 lata w więzieniu za napaść na policjanta.

Pobyt w więzieniu nie złamał Marcina, nie przestał on walić w żyłę, ani nienawidzić policji. Zrozumiał jednak że w życiu nie należy mierzyć zbyt wysoko, bo ambicje mogą człowieka zniszczyć. Przestał się odnosić publicznie z płynącą w żyłach nienawiścią do organów ścigania, spalił wszystkie ciuchy z wyzwiskami dotyczącymi policjantów. Ograniczył także spożywanie alkoholu w miejscach publicznych.

Marcin wracał właśnie z siłowni gdy pod swoim blokiem zobaczył starego przyjaciela, Bartka.

- Siema ku*wa jak tam - przywitał się Marcin

- Eee, no spoko - wymruczał rozkojarzony Bartek

- Na wolności zawsze jest spoko, nie to co za kratami - powiedział smutno Marcin 

- Tak

- Co cię sprowadza w te strony?

- Yyy, pomyślałem że wpadnę zobaczyć jak się kolega miewa.

- To naprawdę miło z twojej strony - wzruszył się Marcin - u mnie wszystko dobrze, ale czuć ten rezonans po trzech latach w zamknięciu.

- Współczuję.

- Spoko, jak już jesteś to może wpadniesz w moje cztery ściany.

- Czemu nie?

W mieszkaniu Marcina od samego progu walały się butelki po piwach i wypalone pety, Marcin przeprosił za bałagan i pokazał gościowi na kanapę, Bartek posłusznie usiadł i poczuł, że kanapa jest z czegoś lepka, ale nie miał odwagi zapytać się z o powód. Bartek czuł się w tym miejscu jak żołnierz uprowadzony przez wrogą armię, chciał się ulotnić jak najszybciej ale to nie było możliwe. Marcin zaproponował Bartkowi piwo, Bartek normalnie nie wypiłby go za nic w świecie, ale nie miał odwagi odmówić potężnemu gospodarzowi. Gdy wziął pierwszego łyka wręczonego mu trunku wróciły do niego okropne wspomnienia z czasów kiedy staczał się na dno szukając szczęścia w tanich alkoholach. Cudem wyszedł wtedy na prostą a teraz znowu czuł ten smak w ustach, znowu siedział na tej brudnej kanapie. Nie czuł się jednak zagrożony, a przynajmniej nie powrotem do nałogu, odnalazł on bowiem cel którym było serce starszej pani piętro niżej. Odważnie sączył piwo i dyskutował z Marcinem na różne tematy, aż nagle temat zszedł na kobietę która wpadła w oko Bartkowi.

- No, a widziałeś tą Chinkę co tu mieszka? - zapytał lekko podpity Marcin

- No widziałem, czemu pytasz?

- Ku*wa szmata naszą Polską ziemię plugawi, niech wraca skąd przyszła wiedźma skośna!!!

W tej chwili Bartek poczuł, że musi walczyć o honor swojej damy i stanąć w jej obronie.

- Nie no bez przesady

- No co, będziesz bronił tej starej cipy?! - wykrzyczał rozdrażniony Marcin

- Nie, ale może wygnali ją z kraju czy coś, sam wiesz jak to jest być pozbawionym wolności.

- Nawet jeśli to mogła se iść do Ukrainy albo w jakieś inne  zadupie ku*wa, a nie naszą piękną Rzeczpospolitą ku*wa Polskę okupować.

- Jest tylko staruszką, chyba nikomu nie szkodzi.

- Wiesz co, Bartek, zmieniłeś się przez te lata. Wypie*dalaj z mojego domu! - wrzasnął Marcin ze łzami w oczach.

Bartek chciał wstać z kanapy i przeprosić znajomego, ale ten nie słuchał, zaczął wrzeszczeć "Polska dla Polaków", a na widok że Bartek dalej stał w miejscu zaczął rzucać w niego pustymi butelkami, nie żeby skrzywdzić, a żeby wystraszyć swojego gościa. Bartek biegiem opuścił mieszkanie ksenofobicznego kolegi i targany mieszanymi emocjami wrócił do swojego domu.

Chołd ku ŻabojadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz