Rozdział 7. - Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

10 1 0
                                    

Chwilę po tym jak みゆき się obudziła zajrzała do swojego worka z zakupami. Bochenek chleba wciąż był na miejscu, mrożone frytki natomiast zostały skradzione Azjatce, nie przejęła się jednak tym zbytnio. みゆき rozpoczęła ten parszywy dzień od kilku kromek na śniadanie i obmyślenia planu powrotu. Pierwszym planem na jaki wpadła było żebractwo, jako że mieszkała w Polsce już jakiś czas znała potrzebne do tego słowa. Większość osób zaczepionych przez Azjatkę zwyczajnie ją zbywało, みゆき jednak się tym nie zrażała do momentu, aż pewien małolat z niebieskimi włosami zaczął grozić jej nożem. Zrozumiała wtedy jaki to jest niebezpieczny zawód. Brakowało jej zarówno odwagi na dalsze ryzyko jak i pieniędzy na bilet do domu. Ufundowała sobie jednak jakiś soczek oraz bułkę i postanowiła spróbować szczęścia z autostopem. 

Nie liczyła na szybko udzieloną pomoc, w tym kraju nigdy nie mogła na to liczyć. Czekała przez dosyć długo na ulicy, ale w końcu jakiś samochód się przed nią zatrzymał. Samochód był zielony, a kierowca młody i sympatyczny z wyglądu, jechał w pojedynkę Spytał Azjatki jak się miewa i dokąd się wybiera, odpowiedziała mu jedynie nazwą swojego miasta, na co kierowca stwierdził że akurat sam w te strony wyrusza, więc żeby wsiadała.

Kierowca przez dłuższą chwilę starał się rozpocząć jakąś rozmowę z tajemniczą nieznajomą, ale ta nawet go nie słuchała. Po jakimś czasie milcząca staruszka na siedzeniu pasażera zaczęła mocno niepokoić młodego mężczyznę, który nie widział powodów ku dalszemu przewożeniu jej więc zdecydował się odstawić みゆき z powrotem na ulicę. Azjatka bez awantury wyszła z samochodu, który prędko po tym ruszył przed siebie. Azjatka rozejrzała się wokoło, wszystko wokół było szare i ponure. みゆき ujrzała w tamtym momencie najciemniejsze oblicze państwa polskiego, wszystkimi zmysłami odczuwała wrogość tego miejsca. Znalazła się w Łodzi. Orientując się że spadła z deszczu pod rynnę zaczęła płakać. Szybko jednak zdała sobie sprawę z tego że płacz nic nie da, oraz że musi wziąć się w garść. Uspokoiła się i zaczęła szukać czegokolwiek co mogłoby jakkolwiek pomóc, i w końcu znalazła. W rękach みゆき znalazł się leżący chwilę temu na trawie portfel z logiem Fortnite, w środku nie znajdowały się żadne dokumenty, a jedynie kilkaset złotych. Azjatka na widok pieniędzy uradowała się niezmiernie. W końcu znalazła coś co może wyciągnie ją z tego bagna. Teraz trzeba było tylko znaleźć transport do miasta które zamieszkiwała. Tak się składało, że akurat nieopodal znajdował się kolejny już dworzec. Azjatka ruszyła biegiem do ów budynku, po czym prędko czmychnęła pod rozkład jazdy. I w tym momencie jej dobra passa się skończyła. Do najbliższego pociągu Azjatce zostały prawie 24 godziny. Miała przetrwać niemal dobę w tym zapomnianym przez Boga miejscu. 

みゆき wiedziała że niebezpieczeństwo znacznie wzrośnie po zmierzchu. Najlepiej byłoby gdzieś się ukryć. Problem w tym, że w Łodzi, Mieście Śmierci nie ma gdzie się ukryć. Część pieniędzy Azjatka zainwestowała w energetyki, aby udało jej się ustać całą noc na nogach. Nieprzytomna starsza pani nie przetrwałaby zbyt długo w takim miejscu.

 Słońce już zachodziła, a  みゆき wiedziała że musi dać z siebie wszystko jeśli chce wyjść z tego cało. Nastała ciemność. A wraz z ciemnością z różnych uliczek powychodziły sylwetki ludzi spaczonych oraz odrzuconych przez społeczeństwo. Dziesiątki bezdomnych wyszło z ukrycia, nastała pora łowów. みゆき starała się trzymać od nich jak najdalej, ale z czasem stawało się to coraz trudniejsze. Pierwszym który zbliżył się do みゆき był człowiek łysy, spasiony, któremu brakowało kilku zębów. Nie miał on jednak złych zamiarów a kulturalnie poprosił o jakieś drobne, czy też coś do jedzenia. Azjatka oczywiście odpowiedziała, że nic przy sobie nie ma, bezdomny wyczuł kłamstwo i warknął:

- Nie pie*dol mi tu paniusiu, dobrze? Żeby tak człowieka w potrzebie oszukiwać?

Wrzask ten nie zrobił na Azjatce wrażenia, natomiast zaciekawił pobliskich bezdomnych, którzy to zaczęli zerkać, a nawet zbliżać się w jej stronę. Azjatka pod wpływem instynktu zerwała się do biegu, mimo że wiedziała że nie może uciec daleko, nie miała wyjścia. Na szczęście bezdomni z natury nie są zbyt szybcy więc Azjatka uciekła im bez problemu, ale zwróciła swoją ucieczką uwagę pozostałych. Bezdomni stali rozproszeni ze wszystkich stron みゆき, a zaciekawieni jej zachowaniem zaczęli podchodzić. Okrąg wokół niej się zacieśniał, a ona stała bezczynnie po raz kolejny pozbawiona nadziei.

Nagle ze strony otaczających ją bezdomnych usłyszała cichy stukot, po którym nastąpił ryk bólu jednego z bezdomnych przy みゆき. Wszyscy znajdujący się koło niej bezdomni zaczęli uciekać we wszystkie strony, a gdy ci wiali w popłochu Azjatka zobaczyła co ją uratowało. Kilkoro nastolatków wyposażonych w worek pełen petard i kamieni, którymi rzucali w bezdomnych, dwóch z nich trzymało u boku maczety, ale wyłącznie w celu samoobrony. Z reakcji bezdomnych można było wywnioskować, że młodzi wojownicy pokazują się w tych stronach dość często. みゆき choć z początku poczuła ulgę, po chwili dotarło do niej, że również może stać się celem, więc także wzięła nogi za pas.

Gdy się zatrzymała była już całkowicie wyczerpana, petardy były wciąż słyszalne jednak znacznie stłumione. Azjatka była w szoku, że udało jej się tego dnia tyle przebiec. Bezdomni, którzy słyszeli petardy widząc みゆき uznali że ta najpewniej jest jedną z nich, pozbawioną wszystkiego do której nawet nie warto do niej podchodzić. Uratowało to prawdopodobnie skórę Azjatki, która to widząc że w końcu jest w miarę bezpieczna mogła w końcu odpocząć. Usiadła na drewnianej ławeczce pod jasnym światłem lampy ulicznej i cierpliwie wyczekiwała poranka.

Chołd ku ŻabojadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz