Rozdział 4. - Chlańsko

18 2 0
                                    

Marcin zatelefonował do Bartka z dwóch powodów, po pierwsze chciał przeprosić za swoje zachowanie, a po drugie zaprosić kolegę na popijawę. Jako że Marcin był dużo większy od Bartka, ten uznał że zrezygnowanie z zaproszenia nie byłoby dobrym pomysłem, zgodził się więc bez zastanowienia. Ponowne zjednoczenie wyszłoby obu chłopcom na korzyść, Bartek zbliżyłby się do Azjatki, natomiast Marcin zyskałby przyjaciela. 

Bartek stał właśnie przed drzwiami Marcina o wyznaczonej wcześniej porze z butelką własnego alkoholu w dłoni. Chwilę wahał się czy na pewno nie powinien się wrócić, sam nie wiedział czego się obawiał, Marcin miał trudny charakter, ale tak naprawdę miał dobre serce i Bartek dobrze o tym wiedział. Wszedł do środka i od razu zauważył, że tym razem na podłodze nie było ani jednej butelki, czy innego śmiecia. Marcin nawet pozamiatał mieszkanie! Gospodarz leżał wygodnie rozłożony na kanapie, poza nim nie było nikogo. Bartek spytał się czy ktoś jeszcze ma do nich dołączyć. Okazało się, że ten wieczór spędzą tylko we dwoje. Bartka lekko zaniepokoił ten pomysł, ale było już za późno na odwrót. Ubrany w koszulę z długimi rękawami i eleganckie dżinsy usiadł naprzeciwko Marcina w brudnych dresach i podkoszulku. Rozmowa kleiła się od początku, po kilku kieliszkach Bartek niechcący wydał, że nie powodzi mu się z kobietami. Niestety za późno zrozumiał że nie powinien poruszać tego tematu, zwłaszcza przy Marcinie, który to obiecał pomoc ze "znalezieniem dupy". Bartek nie wiedział co na to odpowiedzieć, na pewno nie mógł wyznać prawdy, podziękował tylko i zaproponował zmianę tematu. Marcin nie naciskał i zaczął opowiadać o tym jak ostatnio jakiś cwel się do niego pruł za sprzedanie alkoholu czternastolatce. Bartek nie był zbytnio zainteresowany karnymi przewinieniami Marcina, ale nie przerywał koledze. Pili tak i rozmawiali dobre parę godzin, alkohol zdecydowanie pomógł Marcinowi się otworzyć, Bartkowi natomiast robiło się już czarno przed oczami. W pewnym momencie gdy Bartek odchodził już na drugą stronę Marcin zbulwersowany wrzasnął, że alkohol się skończył. Bartek na tę wieść wystraszył się, że wypili razem aż dwie flaszki, ale nie chciał wyjść na cipę, więc spytał się czy nie ma tutaj czegoś jeszcze z procentami. 

- Właśnie ku*wa, że nie mam, ale za to mam plan - wybełkotał Marcin

- Co?

- Podje*ałem tej Chince pode mną klucze.

- Aha.

- Możemy jej tam zrobić ku*wa napad na bank hehe.

- OK. - powiedział nieświadomy swojej decyzji Bartek 

Mieszkanie Azjatki było dokładnie w takim samym stanie w jakim Bartek je zostawił, nawet róże leżały nietknięte, już lekko zwiędłe. Marcin zaczął przeszukiwać każde miejsce gdzie mógłby znajdować się tak dla niego cenny alkohol, robił to brutalnie i głośno. Spytany czy nie boi się że Azjatka usłyszy odpowiedział, że "przecież i tak nie mówi po ludzku, to mu ch*ja może zrobić" Nie sposób było temu zaprzeczyć, starsza pani nie dawała jednak znaku życia, zaniepokojony Bartek udał się sprawdzić jej sypialnie, nie było tam nikogo. Gdzie mogła zniknąć jego Azjatka? Przecież nie miała środków na takie nagłe eskapady, gdzie mogła się podziać? Bartkowi zaczęło szumieć w uszach, hałas jaki wytwarzał jaki wytwarzał pogrążony w szale alkoholowym Marcin wydawał się coraz bardziej stłumiony. Nagle Bartek zwymiotował na łóżko swojej miłości po czym zamknął oczy i stracił przytomność.

Chołd ku ŻabojadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz