Rozdział 6. - Spotkanie Po Latach

19 2 0
                                    

Bartek obudził się wyczerpany. Wciąż leżał na podłodze w sypialni nieznajomej, na zewnątrz słońce świeciło jasno. Światło wdzierało się do pokoju przez odsłonięte zasłony. Bartek wstał i rozejrzał się, całe mieszkanie było zdemolowane. Wywnioskował że tej nocy Marcinowi nie udało się znaleźć tego czego szukał. Jakby sam widok nie był wystarczająco tragiczny, zapach zaschniętych wymiocin Bartka był bardzo intensywny. Wymiociny te znajdowały się w większości na łóżku starszej pani, ale Bartek upuścił też trochę na koszulę i spodnie.

Przymulony Bartek postanowił udać się do Marcina i tam trochę ogarnąć. Na schodach minął się z jakimś małym dzieckiem.

- Ale ku*wa capisz! - krzyknął dwunastolatek

Bartek nawet nie zareagował na słowa dziecka, może i były krzywdzące, ale nie dało się im zaprzeczyć.

Drzwi do Marcina były otwarte, samego Marcina nie było w środku, Bartek się tym jednak nie przejmował, przyszedł tylko ogarnąć swój syf. Mógł co prawda zrobić to w mieszkaniu Azjatki, ale poczucie winy w tamtym miejscu było zbyt przygniatające. Bartek wszedł do łazienki, zamknął drzwi i zaczął przemywać ciuchy w umywalce, po czym sam poszedł pod prysznic. W trakcie mycia zaczął myśleć o Marcinie, normalnie taki wierny przyjaciel, ale zostawił go nieprzytomnego w cudzym mieszkaniu. To było bardzo do nietypowe jak na Marcina.

Marcin jest dobrym człowiekiem, ale znacznie się zmienia pod wpływem alkoholu czy też gniewu. Połączenie tych czynników stanowi dla Marcina mieszankę wybuchową. W dniu w którym dopuścił się napaści na policjanta był napędzany nienawiścią oraz alkoholem. Podczas alkoholowej nocy z Bartkiem Marcin po raz kolejny stracił kontrolę. Najpierw zaczął niszczyć Azjatce wszystkie meble, poza tymi w sypialni, aby nie zbudzić przypadkiem śpiącego przyjaciela.

Kiedy zniszczył już wszystko co był w stanie wyruszył na miasto. Ulice były puste, Marcin postanowił to wykorzystać i spróbował włamać się do pobliskiego spożywczaka wywając drzwi, za trzecim podejściem poddał się. Uznał że kradzież nie jest rozwiązaniem jego problemów. Szedł dalej ulicą w poszukiwaniu szczęścia, nagle poczuł że pilnie musi się odlać. Nie było jednak czasu wracać do domu. Pijany Marcin uznał że najrozsądniej będzie odlać się do stojącej nieopodal fontanny. Wyciągnął fujarę i zaczął opróżniać bak prosto do wody, kiedy usłyszał z oddali rozmowę jakichś dwóch ludzi. Marcin nie był jednak w stanie przerwać sikania do fontanny. Dźwięki rozmowy zbliżały się coraz bardziej, a Marcin dziękował Bogu za to że fontanna nie jest podświetlana. Niestety chwilę później,  został zauważony, Marcin chciał uciec, gdy nagle usłyszał znajomy głos.

- Marcin? - odezwał się żeński głos, był to głos byłej dziewczyny Marcina

- Justyna? - odpowiedział zaskoczony Marcin

- Co ty tutaj robisz, myślałam że siedzisz jeszcze w pierdlu? - powiedziała widocznie zadowolona z nieoczekiwanego spotkania

- Eee, wyszedłem się odlać. - zawstydził się Marcin

- Tęskniłam za tobą.

Związek Marcina z Justyną nie trwał długo, ale za to był szczery, łączyła ich prawdziwa miłość. Niestety musieli się rozstać po tym jak Marcin trafił do więzienia, no bo jak wiadomo, baba bez bolca dostaje pier*olca.

- Może nasz sobie przedstawisz? - zapytał milczący dotąd kolega Justyny

- Marcin, to jest Borys, Borys, Marcin.

- Co to ku*wa za psie imię? - zaśmiał się Marcin - Kto do chu*a cię tak nazwał?

- No co, imię jak każde inne - bronił się urażony Borys

- Co tam szczekasz ku*wa, hau, hau, hau!

W tym momencie Justyna nie wytrzymała i również zaczęła wyśmiewać Borysa. Śmiali się tak do momentu aż Borys się załamał i odszedł z dala od nich. Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę aż Marcin przypomniał sobie o zostawionym samemu sobie Bartku. Chciał wrócić i pomóc przyjacielowi, ale Justyna go zatrzymała.

- Masz teraz kogoś? - zapytała
- Nie, a ty?
- Nikogo, chciałbyś może do mnie wrócić?
- Pewnie!
- No to chodź, trzeba to uczcić.

Normalnie Marcin nie zostawiłby przyjaciela w potrzebie, ale w obecnej sytuacji nie był w stanie odmówić ukochanej. Miał nadzieję że Bartek mu wybaczy.

Chołd ku ŻabojadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz