Córka Anne Boleyn

60 7 0
                                    


Greenwich, 7 września 1533 r.

Matka przytuliła mnie i powiedziała:

─ Witaj na świecie, córeczko. ─ Ostatnie słowo wypowiedziała szeptem, gdyż bała się, że usłyszy je ojciec, czekający za drzwiami. Bała się chwili, gdy wejdzie do komnaty, aby zobaczyć dziecko. Nie czekała długo. Ojciec jak burza wbiegł do pokoju i zawołał:

─ Anne, gdzie jest mój syn?!

Matka zadrżała i przytuliła mnie jeszcze mocniej, chcąc uchronić mnie przed gniewem ojca. Tymczasem ja, wyczuwając strach mamy, zapłakałam cicho.

─ Nie mamy syna... urodziłam córkę. ─ W głosie matki zabrzmiała nuta lęku.

Ojciec spojrzał na nią morderczym wzrokiem, po czym zawołał gniewnie:

─ Pożałujesz tego, Anne! I twa nędzna córka również!

Wyszedł szybko z komnaty, jakby uciekał przed prawdą. Mówią, że byłam za mała, aby to pamiętać, lecz w mych wspomnieniach często pojawiał się ojciec, który znienawidził mnie, gdy tylko dowiedział się o mym istnieniu.

Greenwich, 1 maja 1536 r.

Matka spoglądała na mnie ze smutkiem. Nie potrafiłam zrozumieć powodu jej przygnębienia, miałam przecież niecałe trzy lata. Przybiegłam do niej i wyciągnęłam ręce w jej kierunku. Po chwili chwyciła mnie w swe objęcia i pocałowała. Zaśmiałam się, lecz ona nie czuła radości. Posadziła mnie na kolanach, a chustką zaczęła ocierać łzy. Przestraszyłam się, zeskoczyłam na ziemię i uciekłam z komnaty. Jednak przy drzwiach obejrzałam się i przez chwilę wpatrywałam się w mamę z niepokojem.

─ Mamusiu? ─ zapytałam. Byłam za młoda, aby do końca zrozumieć jej prawdziwy powód rozpaczy.

Radość i nadzieja zakiełkowały w moim sercu, gdy mama wstała z fotela
i podeszła do mnie.

─ Odejdź, Lizzy ─ oznajmiła spokojnym tonem i odgoniła mnie od siebie ręką. Cofnęłam się i zaczęłam płakać ze zdenerwowania, a wtedy w matczynym sercu zapłonął gniew i zawołała: ─ Idź stąd, Elizabeth! Zostaw mnie! Idź!

Wystraszyłam się tak bardzo, że uciekłam do najbliższej komnaty, w której uspokoiła mnie niańka. Szybko tego wieczoru zasnęłam, ale gdy rano chciałam spotkać się z matką, przeżyłam kolejny kryzys emocjonalny, gdyż nie było jej
w zamku.

Byłam za mała, aby zrozumieć przyczynę aresztu matki, lecz tamtego dnia nauczyłam się, że słowo Tower wiąże się z samotnością i cierpieniem.

Okropieństwem, które spotkało mnie kilkanaście lat później.

ElizabethOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz