Wspomnienia z Tower

26 4 0
                                    


Londyn, 14 stycznia 1559 r.

Na me nieszczęście do Tower trafiłam w Niedzielę Palmową, tydzień przed Wielkanocą. Cała procesja została przeprowadzona szybko i bez dużej ilości świadków, co oszczędziło mi strachu przed mymi przeciwnikami, których nic by nie powstrzymało przed utopieniem mnie w Tamizie. Do więzienia wtrąciła mnie ma siostra, Mary, która fanatyczną miłością darzyła katolickie wyznanie, a mnie traktowała jak najgorsze zagrożenie dla państwa. „Droga siostro, czynię to z miłości do ciebie. Przecież będąc uwięziona tak wysoko, znajdziesz się bliżej swego protestanckiego Boga"; w tych słowach zawarła cała swą nienawiść do mnie.

Ach, jak bardzo brakowało mi wtedy miłości. Ma matka, która osierociła mnie, gdy byłam zaledwie dzieckiem, darzyła mnie tym uczuciem; nigdy by nie pozwoliła, aby stała mi się krzywda. Nieraz w Tower, gdy byłam nękana pesymistycznymi myślami, zdawało mi się, że dostrzegam jej ducha, który przybył, aby mnie pocieszyć.

Najgorsze były jednak koszmary nękające mnie od początku uwięzienia.

~●~

Znów śniła mi się wizja mej śmierci w murach tej twierdzy, więc obudziłam się ogarnięta paniką. Usiadłam i zaczęłam nerwowo rozglądać się po niewielkim pomieszczeniu, lecz panował tu mrok i niewiele mogłam dostrzec. Wstałam
z łóżka i podeszłam do okna. Czułam się słaba, a gorączka, która niedawno mnie zaatakowała, dodatkowo pozbawiała mnie sił. Ujrzałam lśniące wysoko srebrzyste gwiazdy, te same, z których wielcy wróżbici odczytali mą przyszłość. Mój ojciec, który zaufał im w pełni, zawiódł się, gdy ujrzał swoje nowo narodzone dziecko – córkę – a przecież miał mieć syna. Oparłam ręce o kamienny parapet, był chłodny. Wszystko tu było zimne, odpychające i okrutne.

Gdy wróciłam do łóżka i przez chwilę nie rozmyślałam, usłyszałam szepty przebijające się przez ściany. To szydercza Tower zaczęła mnie nękać swymi opowieściami.

─ Och, ilu złoczyńców poddało się memu urokowi! Gdy przestawali walczyć
o życie i godzili się z losem, który ja im wyznaczyłam. Zrozum, tu każdy porzuca Boga, gdyż wie, że już go nie uratuje. ─ Jej głos atakował mnie, pozbawiał możliwości ucieczki od niego. ─ Ach, Elizabeth, twa matka tu oszalała. Wędrowała po celi, płakała i wołała ciebie. A gdy wybiła jej godzina śmierci, uległa mi i napoiła me stare mury swą krwią zdrajcy!

─ Nie! ─ krzyknęłam, gdyż wiedziałam, że to wszystko istnieje wyłącznie
w mym umyśle. ─ Ona nie była zdrajcą! Nie była winna! ─ Poczułam łzy spływające po policzkach. Nie mogłam słuchać tych kłamstw o mojej matce, przecież to one zmieniło me dzieciństwo w piekło.

─ Jesteś głupia, więc również i twa krew mnie nasyci! Pokonam cię,
a wtedy pokornie schylisz przed katem swą głowę.

─ Zostaw mnie! ─ zawołałam, a wtedy jedna z mych towarzyszek zerwała się i podbiegła do mnie.

─ Pani, co się stało?! ─ zapytała.

─ Ogarnęło mnie złudzenie, że słyszałam głosy. Zapewne jestem poważnie chora. Gorączka pali mnie niczym ogień. Muszę odpocząć. ─ Ma towarzyszka odeszła, a ja zamknęłam oczy. Chwilę później zasnęłam.

Koszmary męczyły mnie jeszcze przez dłuższy czas, a najgorsze przyszły
z wiadomością, iż mam zostać ścięta. Na szczęście szybko zdecydowano się na likwidację takiego pomysłu. Od egzekucji ocaliła mnie ma bezwzględna siostra,
w sercu której nagle zapłonął płomyczek litości. Zgasł on jednak tak szybko, jak się pojawił. Ta nienawiść ją zabiła. Dla niej myśl, że mam być jej następczynią, była czymś niewyobrażalnym. Byłam dla niej heretykiem, od którego odwrócił się sam Bóg. Ach, lecz z łaski Pana jutro zostanę koronowana na królową Anglii.


ElizabethOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz