1.

845 21 0
                                    

Pytanie "Kim jesteś?" jest w mojej głowie cały czas.

W szkole uważają mnie za wzorową uczennice. Najlepsze oceny, ani jednego opuszczonego dnia w szkole, nienaganne zachowanie - to wszystko przyczyniło się do nienawiści skierowanej w moją stronę. Mimo wszystko lubię chodzić do szkoły, a przynajmniej w pewnym stopniu. Nie widzę wtedy mojej rodziny.

Myślę... że to nie jest moja rodzina. Wręcz to czuję. Nie jesteśmy pod żadnym względem podobni. Nawet kolor oczu jest inny. Moje oczy są inne. Ich są zwykłe, szare. Moje są wściekło niebieskie. Ich włosy są zwykłe, ciemne. Moje są brązowe, zawsze ułożone idealnie, zawsze błyszczące, choćby nie wiem co się działo.

Zazdroszczę moim rówieśnikom, gdy mówią jak mają dobre relacje z rodzicami i rodzeństwem. Ja nie mam rodzeństwa. Ani rodziców. Ani znajomych. Ani przyjaciół.

Oprócz jednej osoby, która jak do tej pory trzymała mnie przy życiu. Nikodem. Klasowy i szkolny przystojniak, kapitan wszystkich drużyn i całej klasy gimnazjalnej 3a. Piękny i bestia? Tak właśnie sie porównuje. Nadal się zastanawiam jak to się stało. To była chyba 2 klasa podstawowa, wychodzilśmy z sali. Wszystkie dzieci były szczęśliwe, z drugim śniadaniem, uśmiechami, przyjaciółmi. Ja zostałam na końcu. Nie miałam niczego. Gdy wychodziłam, jakieś dziewczyny podstawiły mi nogę przez co poleciałam prosto na twarz, a wokół mnie zberał się tłumek krzyczący:

- Dziwaczka! Patrzcie kto tu leży!

Bałam się podnieść, całą twarz miałam we łzach, gdy nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Byłam pewna, że to nauczycielka, ale gdy podniosłam wzrok,  zobaczyłam Nikodema wyciągającego do mnie rękę.

-No chodź, wstajemy. -powiedział ciepło.

Podniósł mnie na oczach wszystkich, wtedy też wszystkie dziewczyny mnie znienawidziły. Wyszliśmy we dwoje pod drzewo na dziedziniec, gdzie otarł mi twarz i oddał drugie śniadanie. Nigdy tego nie zapomnę.

A teraz?

Wychodzimy czasem razem pod to samo drzewo, siadamy w to samo miejsce i rozmawiamy.

Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Ocknęłam się i zdałam sobie sprawę, że to początek wakacji. Moja wychowawczyni życzyła nam powodzenia w szkole średniej. Wychodząc słabo się uśmiechnęłam i jak najszybciej skręciłam za drzei. Nie chcę wracać do domu. Wiem co tam będzie. Wiem jak tam będzie. I to mnie przeraża.

Gdy wysiadam z autobusu, czuje jak ciarki rozlewają mi sie po plecach. Patrzę ostatni raz na szybę odjeżdzającego autobusu. Widzę jak Nikodem patrzy na mnie i przykłada rękę do szyby w autobusie. Na mojej twarzy pojawia sie uśmiech, a moja dłoń wędruje do serca na znak, że zrozumiałam. Nikodem też się uśmiecha.

I nagle wszystko znika.

Coś błyska w oknie. Już wiem co się będzie działo. Biorę głęboki oddech i wkraczam na podwórko.

Czy to sen? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz