Ty i Vaggie rozmawiałyście jeszcze przez jakiś czas. Nagle podeszła do was Charlie
- Widzę, że się dogadujecie - powiedziała z uśmiechem na twarzy
- Nawet - odpowiedziała jej Vaggie - Coś się stało? - spytała
- Tak... Husk potłukł kilka butelek i kielichów, a Niffty nie ma.
- Ja mogę pomóc - wtrąciłaś się - Mogłabym posprzątać to szkło i- nie dokończyła, bo Charlie jej przerwała
- Nie możemy Cię o to prosić - powiedziała
- Nie prosiłyście. Idę na ochotnika - powiedziałaś, a na ich twarzach pojawiło się zdziwienie. Po około 15 minutach nalegania zgodziły się i poszłaś sprzątnąć szkło. Wszyscy goście hotelu wydawali się z niezwykle zmieszani tą sytuacją. W końcu skończyłaś zbierać szkło, więc wyniosłaś je i wyrzuciłaś. Wróciłaś do pokoju, aby położyć się na łóżku. Z tego wszystkiego nie wiedziałaś, która jest godzina. Spojrzałaś na zegarek, który leżał na pułce obok łóżka. Według niego była 19:57. Nie wierzyłaś, że tak długo minęło od twojej śmierci. Po zastanowieniu się, wywnioskowałaś, że pewnie tutaj czas płynie inaczej niż w normalnym świecie. Leżałaś tak i leżałaś aż nie wiadomo kiedy zasnęłaś. Obudziło Cię pukanie do drzwi. Było ciemno. Nie widziałaś, która jest godzina, więc po prostu wstałaś i zapaliłaś światło. W drzwiach stał Alastor. Ten szczerzący się portier hotelu
- Chciałem Cię tylko poinformować, iż za 6 godzin odbywa się śniadanie w sali głównej - powiedział, a uśmiech nie schodził z jego tważy - Nie spóźnij się, chyba, że wolisz chodzić głodna! Hahaha! - dodał i odszedł śmiejąc się. Zamknęłaś drzwi i spojrzałaś na zegarek. 02:03.
- Czy ten kretyn obudził mnie o drugiej nad ranem, tylko po to, ABY POINFORMOWAĆ MNIE O ŚNIADANIU?! - wykrzyknęłaś. Miałaś potworną ochotę czymś rzucić, więc chwyciłaś krzesło i rzuciłaś nim o ścianę. Ku twojemu zdziwieniu nie rozwaliło się. Ustawiłaś je tak, jak było i usiadłaś na nim. Patrzyłaś w lustro i prubowałaś się uspokoić. Wiedziałaś, że jedynym skutkiem rzucania krzesłami, będzie nagana od Charlie, za hałas podczas ciszy nocnej. Patrzyłaś w swoje odbicie i myślałaś, co zrobić, żeby się nie nudzić. Ta przeklęta nuda sprawiała, że minuty leciały jak lata. Znowu spojrzała na zegarek. 02:07. Westchnęłaś i wyszłaś z pokoju. Zjechałaś na parter i przeszłaś się kawałek. Zobaczyłaś Alastora. Siedział na krześle z kubkiem kawy i mieszał ją małą łyżeczką. Zrobiłaś kilka kroków w jego stronę, ale gdy spojrzał na Ciebie stanęłaś w miejscu. Patrzyliście przez chwilę na siebie, aż w końcu podeszłaś bliżej.
- Na reszcie! - wykrzyknął - Już myślałem, że będziesz tak stała tam do śniadania! - dokończył i na końcu zaśmiał się. Wziął łyka kawy nie spuszczając Cię z oka.
- Pytałem, jak się nazywasz? - zapytał po chwili
- Nie. Jestem [Imię] - odpowiedziałaś
- Śliczne imię! - wykrzyknął - A teraz... Jak umarłaś? - zapytał z ciekawością
- Czemu o to pytasz?
- Chcę Cię poznać
- Zaczynając od tego jak zginęłam? - zapytałaś z rozbawieniem na twarzy. W świecie żywych dziwnie byłoby o to zapytać, ale tu to najwyraźniej norma. Alastor zadał Ci jeszcze kilka pytań i przeobraziło się to w rozmowę. Dowiedziałaś się, że jest Radiowy Demonem i przyjęłaś do informacji, że to przez to ma taki głos. Rozmawialiście tak przez dłuższy czas, aż Alastor owi skończyła się kawa. Poprosił Cię, abyś zaczekała, żeby mógł wynieść filiżankę. Zgodziłaś się i zaczekałaś. Twoja nieufność do niego wygasła. Teraz wydawał Ci się po prostu demonem z piekła, któremu mogłaś do pewnego stopnia zaufać. Nagle zobaczyłaś, że po korytarzu biega jakaś mała istota z jednym okiem. Szybko zrozumiałaś, że to była Niffty. Ta o której rozmawiały Vaggie i Charlie. Była bardzo energiczna i zamiatała kurz, nawet jeśli była jego mała warstwa i był niewidoczny. Po jakimś czasie zobaczyłaś Huska. Szedł znudzony przez korytarz. Podszedł do minibaru i nalał sobie whiskey do kielicha, po czym ją wypił. Po jakimś czasie Vaggie i Charlie wyszły z sali głównej.
- Czemu on nie przychodzi? - zapytałaś sama siebie rozglądając się na wszystkie strony świata. Z nudy, jaka towarzyszyła Ci coraz częściej poszłaś w stronę kuchni. Zobaczyłaś, jak Alastor i Angel Dust się kłucą. Znaczy. Dust się kłucił, bo Alastor w cały czas szczerzył się do niego, jak do aparatu. Weszłaś do środka i przerwałaś Angelowi w jego zirytowanej przemowie.
- Więc przestań robić z siebie takiego de- Dust krzyczał na Alastora
- Hej, Alastor. Czemu tak długo Cię nie ma? - zapytałaś z uśmiechem na twarzy
- Wybacz moja droga - odpowiedział Alastor - Zaraz przyjdę, jak tylko skończę kłutnię z tym panem - powiedział spokojnym tonem
- Nie łatwiej zakończyć rozmowę słowami "Wybacz, ale nie mam ochoty na słuchanie, jak marnujesz swoje ślinę i oddech, więc, pa"? - zapytałaś w prost ironiczny sposób. Już byłaś na tyle znudzony, że pociągnęłaś Alastora za łokieć i poszłaś z nim spowrotem tam, gdzie rozmawiali
- Jakim cudem cały czas się uśmiechasz? - zapytałaś - Masz kiedykolwiek inny wyraz twarzy?
- Ależ oczywiście, że nie! - odpowiedział radośnie - Bez uśmiechu w szakże nie jesteśmy w pełni ubrani! - wykrzycz ał
CZYTASZ
Piekło nie jest takie straszne, jak je malują
FanfictionTrafiasz do piekła. Nie masz pojęcia o niczym. Mimo to zatrzymujesz się w Hazbin Hotel, lecz od początku wieje od niego czymś niepokojącym