A więc nadszedł wieczór. Stałaś w holu i patrzyłaś, jak wszyscy powoli szykują się do wyjścia w strojach wieczornych - Ładnie Ci w tej sukience Charlie - przywitałaś do blondynki ubranej w czerwoną sukienkę - Dziękuję [Imię] - odpowiedziała uśmiechając się - A co ty sądzisz kochanie? - zwróciła się do Vaggie - Skarbie. Dla mnie zawsze wyglądasz prześlicznie - odpowiedziała szarowłosa kładąc dłonie na ramionach Charlie (Jakby ktoś nie wiedział, Charlie i Vaggie są razem. Charlie jest bi, a Vaggie homo) - Ale przysięgam, że porachuję kości każdemu, kto spojrzy na Ciebie w sama wiesz, jaki sposób - dodała dziewczyna. Nie minęło kilka minut i już ich nie było. Nie wiedziałaś, co tak właściwie zaplanuje dla was Alastor. Trochę się bałaś, ale byłaś w cholerę ciekawa. Przeszłaś się po hotelu kilkukrotnie, lecz Alastor się rozpłynął. Nigdzie go nie było. Gdy pukałaś do jego pokoju, nikt nic nie odpowiadał. W końcu znudzina wyszłaś z Hotelu i szłaś chodnikiem przez dłuższy czas. Doszłaś do domu dziecka, w którym jakiś czas temu zostawiłaś Osin. Zatrzymałaś się i patrzyłaś do okien budynku. Nigdzie nie widziałaś tego dziecka, którego szukałaś. Wzruszyłaś ramionami i poszłaś spowrotem w stronę hotelu. Już miałaś wejść do środka, gdy nagle poczułaś mocny uścisk na ramieniu. Odwróciłaś się i... Znowu on. Ten popapraniec, który spuścił łomot Huskowi - Na szatana... Czego chcesz? - zapytałaś go opierając się o budynek - Gdzie jest Husk?! - chwycił Cię za kołnierz koszulki i wrzeszczał na Ciebie - Nie twój zasrany interes - powiedziałaś i po chwili poczułaś cholerny ból na twarzy. Walnął Cię. Tak po prostu jebnął Cię w twarz! "Dobra, masz przesrane gnoju", pomyślałaś i uderzyłaś go w brzuch. Nagle poczułaś, że nad sobą nie panujesz, jakby coś Cię opętało. Skierowałaś dłoń ku ziemi. Wokół niej zaczął ulatniać się czarny dym i nagle z ziemi wynurzył się wielki kawał szkła lub metalu. Był strasznie powyginany i wyginał się jeszcze bardziej, gdy ruszałaś nim za pomocą mocy. Skierowałaś dłoń na głowę mężczyzny, a metal przebił mu ją na wylot. Kierowałaś metal coraz niżej, aż metal przebijał mu skórę we wszystkich możliwych miejscach. Zacusnęłaś dłoń w pięść i metal pękł na milion kawałków, jak szkło. Większość z nich pozostało w ciele tamtego palanta, co prawdopodobnie powodowało u niego co najmniej silny ból. Za pomocą mocy wyciągnęłaś te mu te kawałki z ciała. Wszędzie było pełno krwi. Czułaś satysfakcję z tego, co widziałaś. Spirala zakrwawionych (i nie zakrwawionych) kawałków metalu, wokół tego debila klęczącego przed tobą we krwi. Odłamki metalu zaczęły się łączyć, aż w końcu było ich osiem. Osiem średnich kawałków metalu, skierowanych w głowę demona. W jednej chwili, wszystkie przebiły mu łeb na wylot. Nie było pata, żeby nawet dusza to przeżyła. Znowu czułaś się normalnie. Weszłaś do hotelu, zostawiając trupa na chodniku. Już miałaś wejść do windy, gdy nagle zaczepił Cię Alastor - Witaj moja droga - przywitał się stając obok Ciebie - To jakie atrakcje dla mnie zaplanowałeś? - zapytałaś z ciekawością, patrząc na czerwonowłosego. Ciągle się uśmiechał, aż nagle wyjął chustkę i obwiązał Ci nią oczy. Usłyszałaś, że drzwi do windy się otwierają. Mogłaś wywnioskować, że do niej weszliście. Jechaliście jakiś czas, aż nagle poczułaś, że winda staje. Wyszliście z niej i po chwili Alastor zdjął Ci chustkę z oczu. Ukazały Ci się lampki.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
(porozwieszane, jak na zdjęciu, ale w różnych kolorach)
To było prześliczne. W sumie nie zaglądałaś na dach, więc wiedziałaś już, czemu nie mogłaś znaleźć Alastora. Lampki były porozwieszane, gdzie się da. I dopiero po chwili, zobaczyłaś stół i dwa krzesła. Ze stołu również zwisały lampki. Żółte lampki i biały obrus. Alastor odsunął jedno z krzeseł, dając Ci znać, abyś usiadła. Zrobiłaś to i najwyżej 4 sekundy później, Al zniknął. Po prostu się rozpłynął. Czekałaś na niego i znowu. Kurwa mać, ile można?! Czułaś się obserwowana. ZNOWU DO HUJA PANA CZUŁAŚ SIĘ OBSERWOWANA. Rozejrzałaś się wszędzie, lecz w okolicy nikogo nie było - Szatanie, co się dzieje?... - zapytałaś sama siebie i spojrzałaś w górę. Nagle zaczęłaś słyszeć jakieś dziwne szmery i szepty. Jakby coś zmuszało Cię do myślenia wszystkiego, czego myśleć nie chciałaś. Szepty w głowie się nasilały. Trzymając się za głowę, spadłaś z krzesła. Czułaś zimno i gorąc jednocześnie. To nie było normalne. Nawet jak na piekło. Pomyślałaś o Alastorze i o tym, że gdzieś spierdolił. Coś spowodowało straszny pisk i szum w twojej głowie i nagle znalazłaś się w kuchni. Szmery i szepty ucichały, a ty zaczęłaś się rozglądać. Nagle zobaczyłaś Alastora. Stał przy ladzie robiąc coś do jedzenia. Chciałaś wstać i podejść do niego, ale twoje nogi w tym momencie bezużyteczne. Doczołgałaś się więc do Alastora i chwyciłaś jego dłoń. Spojrzał na Ciebie i gdy zobaczył twój stan, przeraził się - Co Ci się stało?! - wykrzyknął klękając przy tobie - Nie wiem... Od jakiegoś czasu czuję, że ktoś mnie obserwuję, a teraz słyszałam okropne szepty i... Szmery.. Przed chwilą słyszałam pisk i... Znalazłam się tutaj - mówiłaś trochhę przerażona tym, co się stało - Pomożesz mi wstać? - zapytałaś, a on przytaknął i tak też zrobił. Staliście przez chwilę w tej jednej pozycji, aż nagle telefon Alastora zaczął wibrować. Wyraźnie wkurzony odebrał telefon i obydwoje usłyszeliście krótkie "DEBILU. SPÓJRZ NA WIADOMOŚCI.", po czym osoba dzwoniąca się rozłączyła. Alastor niechętnie spojrzał na wiadomości i włączył wysłany film. Od samego początku wydawał się zszokowany. Po skończeniu filmu spojrzał na Ciebie. Co było dziwne, uśmiech zszedł z jego twarzy. Patrzył na Ciebie ze zdziwieniem czy czymś takim. Po chwili pokazał Ci film. Było to nagranie z tego, jak kilka minut temu zabiłaś tamtego palanta. Nie wiedziałaś, co powiedzieć, jak się wytłumaczyć - Jak ty to zrobiłaś? - zapytał, a ty byłaś jeszcze bardziej zakłopotana - Od czasów, gdy JA przybyłem do piekła, nie było tu demona posiadającego taką moc