-Oi! Todoroki! Gdzie idziesz?!- krzyknęła za mną Ashido.
Nie odpowiedziałem jej, tylko szedłem dalej przed siebie.
W dość krótkim czasie dotarłem do dormitorium. Gdy tylko ściągnąłem buty przy wejściu, skoczyli na mnie Uraraka i Midoriya.-Todoroki! Musimy powiedzieć ci coś bardzo ważnego!- krzyknęła brązowowłosa alfa.
-O co chodzi?- zapytałem.
-Chodźmy gdzieś. Nie tutaj- oznajmił Midoriya.
Wyszliśmy na dwór i skierowaliśmy się w stronę miasta.
-Todoroki, to nie łatwa w przyjęciu informacja- ostrzegła mnie Uraraka.
-To znaczy?-
-No bo...- Midoriya niepewnie spojrzał na Ochaco, która skinęła głową na znak, aby mi powiedział.
-Bakugo jest omegą!-
-To wiem...-
-Wiesz?!-
-Przed chwilą się dowiedziałem...-
-Ale wiesz też o tym...- urwała na chwilę Ochaco.
-Że jest w ciąży?-Spojrzałem ogłupiały najpierw na nią, a potem na Izuku.
-Po co mi to mówicie?- zapytałem niepewnie.
-To twoje dziecko!- odrzekł Midoriya.
-To niemożliwe- urwałem.
-Ale spędziliście wspólną noc-- informacje o wczoraj szybko się rozchodzą..
-Do niczego nie doszło, to po pierwsze, a po drugie, ciąża nie objawia się następnego dnia-
-Czyli, że Bakugo jest w ciąży z kimś innym!- oznajmił Midoriya.
Ten fakt mnie w ogóle nie uszczęśliwił.Akurat przechodziliśmy obok pewnej kawiarni, więc uznałem że to idealny moment aby pozbyć się tej dwójki. Szybko wymyśliłem plan i sprawdziłem godzinę. 19:48. Idealnie..
-Uraraka, masz wolny wieczór?- zapytałem.
-Tak- odparła niepewnie szatynka.
-A ty, Midoriya?-
-Tak..- odparł równie niepewnie.
-A ja nie. Miłej randki życzę- odwróciłem się i ruszyłem do dormitorium.
Gdy tylko wszedłem do środka, usłyszałem radosne krzyki oraz śmiech. No tak, Iida dzisiaj poszedł na ważne spotkanie w imieniu całej klasy, więc reszta będzie wykorzystywać jego nieobecność, aby się zabawić. Poszedłem do salonu, skąd dobiegały dźwięki. Chwilkę patrzyłem na gromadkę rozweselonych przyszłych bohaterów, ktorzy grali w butelkę. Wśród nich siedział niejaki wybuchowy blondyn, z którym chciałem pogadać.
★Katsuki★
-Idź... I przynieś mi czterolistną koniczynę! - rzekł Dunce Face.
-Huh? Na cholerę ci ona?- wymamrotałem.
-Potrzebna będzie.. -
Wstałem i lekko chwiejnym krokiem udałem się do wyjścia. Przypadkowo zachaczając o szafki, które stanęły mi na drodze, wyszedłem na zewnątrz i ruszyłem w stronę parku.
Do jasnej cholery, ile razy mam ci powtarzać, abyś nie zabierał pełnej kontroli?!
~Ale o co ci chodzi? Ciesz się, że ci świadomości nie zabrałem~
Słuchaj no, ty miałeś tylko chronić mnie od tego paskudztwa! To oznacza, że ty masz mieć niepełną kontrolę nad ciałem! Ugh, po co w ogóle dałem się namówić na ten gówniany napój od Kaminariego?! Wiedziałem, że coś z nim jest nie tak!
~Pffffff~
Nie ,,pfffff", tylko się ogarnij! Oddawaj moje ciało!
~Nie. Najpierw znajdę tą koniczynę!~
Co?! Po co?!
~Wyzwanie, to wyzwanie~
Ty pieprzony idioto! Odda--
~Cicho--~
Co ,,cicho"?! Sam się zamknij i oddawaj moje cia--
~Zamknij się! Nie słyszysz tego?~
Co?
Na chwilę zamilkłem i usłyszałem jakiś szmer. Po chwili wyczułem feromony pewnej alfy...
Gwałtownie się odwróciłem i ujrzałem Mieszańca.-Co ty tu robisz?- mruknąłem.
Cholera! Czy ty musisz mówić tak miłym tonem?!~To w końcu nasz alfa, no nie?~
Ty--
-Musimy porozmawiać- oznajmił Mieszaniec powoli do mnie podchodząc.
Coś tu jest nie tak...
~TAK! TU NA PEWNO CHODZI O-~
Tak! W końcu odzyskałem kontrolę!
~Co?! NIE!!!~
-Czego chcesz?- warknąłem.
-Nie jesteś alfą, prawda?- zapytał. Dosłownie zamarłem. Skąd on...?
-Huh?-
-O ile się nie mylę, blokujesz swój naturalny zapach blokerami i podajesz się za alfę. Mam rację?- podszedł jeszcze bliżej.
-O czym ty do cholery pieprzysz?!- warknąłem.
~Dobra, skoro już wie, to mu powiedz. Jaka w tym filozofia?~
Zamknij się!!!
-Hah, jaja sobie robisz, głupi Mieszańcu? Sądzisz, że mógłbym być jakąś pieprzoną omegą?- wyśmiałem jego słowa. Mieszaniec jedynie z bezuczuciowym wyrazem twarzy podszedł jeszcze bliżej. Skrócił dystans pomiędzy nami do tego stopnia, że staliśmy twarzą w twarz. Cholera, dlaczego on musi być wyższy ode mnie?!
-Tak, sądzę- odparł.
-Huh?!- zmarszczyłem brwi jeszcze bardziej. Zastanawiałem się, co robić. Cholera, jak z tego wybrnąć?!
-Wczorajsza noc...- zaczął dwukolorowy zjeb odwracając wzrok. W środku mnie, coś się zaczęło gotować z niewiadomego powodu. Być może to dlatego, że miałem ochotę teraz zapaść się pod ziemię. Zacisnąłem pięści, a ciśnienie momentalnie mi podskoczyło.
Moja cała pieprzona reputacja właśnie upadła.-Skąd wiesz o tym, że jestem omegą?- zapytałem już bez żadnego opieprzania się.
-Pewna osoba... Przez przypadek mi powiedziała...- PIEPRZONA SZOPOOKA!!!
-Zajebię ją...- wysyczałem i ruszyłem w stronę dormitorium.
-Nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać- oznajmił Mieszaniec łapiąc moje ramię.
-Czego jeszcze chcesz?-
-Bakugo... Ja coś do ciebie czuję...-
Gomen'eeeeee że ten rozdział taki krótki 😥
Ostatnio to już wgl nie mam czasu na pisanie i robię to tylko w nocy, kiedy jestem zmęczona... Oto efekty tego:

Pisałam to pół przytomna i jak rano przeczytałam to, co pisałam, to prawie się udusiłam xD👌👌👌
Miałam w planach wstawić rozdział wczoraj, ale wtedy miałam napisaną połowę z tego, co tutaj jest xd
Potem uznałam, że właściwie dokończę ten rozdział i wstawię go jutro, ale jutro jadę balować (o ile to tak można nazwać) więc no.A wniosek wychodzi z tego taki, że...
To wszystko wina mego męża (menszu, wiem że to czytasz xdd)
Tak więc wszelkie pretensje do niego kc 😗
CZYTASZ
Bad Days/ Złe dni || Todobaku Omegaverse [poprawki]
FanficKatsuki Bakugo jest znany jako pewna siebie alfa, jednak prawdą jest, że znajduje się on w niższej hierarchii i jest omegą. Blondyn tuszuje swój zapach i stara się utrzymać sekret tylko dla siebie... jednak złe dni dla niego muszą nadejść... Czy Kat...