★7★

2.1K 127 74
                                    

-Oi! Todoroki! Gdzie idziesz?!- krzyknęła za mną Ashido.
Nie odpowiedziałem jej, tylko szedłem dalej przed siebie.
W dość krótkim czasie dotarłem do dormitorium. Gdy tylko ściągnąłem buty przy wejściu, skoczyli na mnie Uraraka i Midoriya.

-Todoroki! Musimy powiedzieć ci coś bardzo ważnego!- krzyknęła brązowowłosa alfa.

-O co chodzi?- zapytałem.

-Chodźmy gdzieś. Nie tutaj- oznajmił Midoriya.

Wyszliśmy na dwór i skierowaliśmy się w stronę miasta.

-Todoroki, to nie łatwa w przyjęciu informacja- ostrzegła mnie Uraraka.

-To znaczy?-

-No bo...- Midoriya niepewnie spojrzał na Ochaco, która skinęła głową na znak, aby mi powiedział.

-Bakugo jest omegą!-

-To wiem...-

-Wiesz?!-

-Przed chwilą się dowiedziałem...-

-Ale wiesz też o tym...- urwała na chwilę Ochaco.
-Że jest w ciąży?-

Spojrzałem ogłupiały najpierw na nią, a potem na Izuku.

-Po co mi to mówicie?- zapytałem niepewnie.

-To twoje dziecko!- odrzekł Midoriya.

-To niemożliwe- urwałem.

-Ale spędziliście wspólną noc-- informacje o wczoraj szybko się rozchodzą..

-Do niczego nie doszło, to po pierwsze, a po drugie, ciąża nie objawia się następnego dnia-

-Czyli, że Bakugo jest w ciąży z kimś innym!- oznajmił Midoriya.
Ten fakt mnie w ogóle nie uszczęśliwił.

Akurat przechodziliśmy obok pewnej kawiarni, więc uznałem że to idealny moment aby pozbyć się tej dwójki. Szybko wymyśliłem plan i sprawdziłem godzinę. 19:48. Idealnie..

-Uraraka, masz wolny wieczór?- zapytałem.

-Tak- odparła niepewnie szatynka.

-A ty, Midoriya?-

-Tak..- odparł równie niepewnie.

-A ja nie. Miłej randki życzę- odwróciłem się i ruszyłem do dormitorium. 

Gdy tylko wszedłem do środka, usłyszałem radosne krzyki oraz śmiech. No tak, Iida dzisiaj poszedł na ważne spotkanie w imieniu całej klasy, więc reszta będzie wykorzystywać jego nieobecność, aby się zabawić. Poszedłem do salonu, skąd dobiegały dźwięki. Chwilkę patrzyłem na gromadkę rozweselonych przyszłych bohaterów, ktorzy grali w butelkę. Wśród nich siedział niejaki wybuchowy blondyn, z którym chciałem pogadać.

★Katsuki★

-Idź... I przynieś mi czterolistną koniczynę! - rzekł Dunce Face.

-Huh? Na cholerę ci ona?- wymamrotałem.

-Potrzebna będzie.. -

Wstałem i lekko chwiejnym krokiem udałem się do wyjścia. Przypadkowo zachaczając o szafki, które stanęły mi na drodze, wyszedłem na zewnątrz i ruszyłem w stronę parku.

Do jasnej cholery, ile razy mam ci powtarzać, abyś nie zabierał pełnej kontroli?!

~Ale o co ci chodzi? Ciesz się, że ci świadomości nie zabrałem~

Słuchaj no, ty miałeś tylko chronić mnie od tego paskudztwa! To oznacza, że ty masz mieć niepełną kontrolę nad ciałem! Ugh, po co w ogóle dałem się namówić na ten gówniany napój od Kaminariego?! Wiedziałem, że coś z nim jest nie tak!

~Pffffff~

Nie ,,pfffff", tylko się ogarnij! Oddawaj moje ciało!

~Nie. Najpierw znajdę tą koniczynę!~

Co?! Po co?!

~Wyzwanie, to wyzwanie~

Ty pieprzony idioto! Odda--

~Cicho--~

Co ,,cicho"?! Sam się zamknij i oddawaj moje cia--

~Zamknij się! Nie słyszysz tego?~

Co?

Na chwilę zamilkłem i usłyszałem jakiś szmer. Po chwili wyczułem feromony pewnej alfy...
Gwałtownie się odwróciłem i ujrzałem Mieszańca.

-Co ty tu robisz?- mruknąłem.
Cholera! Czy ty musisz mówić tak miłym tonem?!

~To w końcu nasz alfa, no nie?~

Ty--

-Musimy porozmawiać- oznajmił Mieszaniec powoli do mnie podchodząc.

Coś tu jest nie tak...

~TAK! TU NA PEWNO CHODZI O-~

Tak! W końcu odzyskałem kontrolę!

~Co?! NIE!!!~

-Czego chcesz?- warknąłem.

-Nie jesteś alfą, prawda?- zapytał. Dosłownie zamarłem. Skąd on...?

-Huh?-

-O ile się nie mylę, blokujesz swój naturalny zapach blokerami i podajesz się za alfę. Mam rację?- podszedł jeszcze bliżej.

-O czym ty do cholery pieprzysz?!- warknąłem.

~Dobra, skoro już wie, to mu powiedz. Jaka w tym filozofia?~

Zamknij się!!!

-Hah, jaja sobie robisz, głupi Mieszańcu? Sądzisz, że mógłbym być jakąś pieprzoną omegą?-  wyśmiałem jego słowa. Mieszaniec jedynie z bezuczuciowym wyrazem twarzy podszedł jeszcze bliżej. Skrócił dystans pomiędzy nami do tego stopnia, że staliśmy twarzą w twarz. Cholera, dlaczego on musi być wyższy ode mnie?!

-Tak, sądzę- odparł.

-Huh?!- zmarszczyłem brwi jeszcze bardziej. Zastanawiałem się, co robić. Cholera, jak z tego wybrnąć?!

-Wczorajsza noc...- zaczął dwukolorowy zjeb odwracając wzrok. W środku mnie, coś się zaczęło gotować z niewiadomego powodu. Być może to dlatego, że miałem ochotę teraz zapaść się pod ziemię. Zacisnąłem pięści, a ciśnienie momentalnie mi podskoczyło.
Moja cała pieprzona reputacja właśnie upadła.

-Skąd wiesz o tym, że jestem omegą?- zapytałem już bez żadnego opieprzania się.

-Pewna osoba... Przez przypadek mi powiedziała...- PIEPRZONA SZOPOOKA!!!

-Zajebię ją...- wysyczałem i ruszyłem w stronę dormitorium.

-Nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać- oznajmił Mieszaniec łapiąc moje ramię.

-Czego jeszcze chcesz?-

-Bakugo... Ja coś do ciebie czuję...-

Gomen'eeeeee że ten rozdział taki krótki 😥

Ostatnio to już wgl nie mam czasu na pisanie i robię to tylko w nocy, kiedy jestem zmęczona... Oto efekty tego:

Pisałam to pół przytomna i jak rano przeczytałam to, co pisałam, to prawie się udusiłam xD👌👌👌

Miałam w planach wstawić rozdział wczoraj, ale wtedy miałam napisaną połowę z tego, co tutaj jest xd
Potem uznałam, że właściwie dokończę ten rozdział i wstawię go jutro, ale jutro jadę balować (o ile to tak można nazwać) więc no.

A wniosek wychodzi z tego taki, że...

To wszystko wina mego męża (menszu, wiem że to czytasz xdd)
Tak więc wszelkie pretensje do niego kc 😗

Bad Days/ Złe dni || Todobaku Omegaverse [poprawki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz