★16★

2.1K 133 84
                                    

-Jest weekend. Nie musimy wracać do dormitorium- rzuciłem, gdy byliśmy w drodze do przed chwilą wspomnianego miejsca.

-Nie chciałem się jej narzucać- odparł. Mieszaniec wydawał się być czymś lekko przygnębiony? Zestresowany?
Nie mam pojęcia, ale widać było, że nie chciał zostawać w domu.

-Kłamiesz-

-Huh? Dlaczego miałbym?-

-Nie zostałeś w rodzinnym domu bo nie chcesz się narzucać siostrze? Człowieku weź-

-Hm, spostrzegawczy jesteś-

-No więc o co chodzi?-

Icy-Hot cicho westchnął.

-Nie chciałem mieć do czynienia z ojcem...- mruknął. 

-Czemu?-

-Prościej mówiąc, nie toleruje on męskich omeg... Jest na mnie zły bo nie chcę poślubić Yaoyorozu...-

-To dlaczego z nim nie pogadasz i tego nie wyjaśnisz?-

-Rozmowa nie wchodzi w grę. On mnie nigdy nie słucha-

-Jest twoim ojcem, no nie? Musi cię wysłuchać-

-Czy prawdziwy ojciec maltretował by psychicznie jak i fizycznie całą swoją rodzinę, doprowadzając do tego, aby matka oblała wrzątkiem swojego syna i żeby trafiła do psychiatryka? Czy prawdziwy ojciec nękał by ciągłymi treningami czterolatka i odcinał by go od reszty rodzeństwa? Tak? Tak się zachowywuje każdy rodzic?-

-Shoto...- szczerze mówiąc, nie wiedziałem co powiedzieć.

-Przepraszam, zbyt się uniosłem...- Mieszaniec odwrócił wzrok i schował dłonie do kieszeni.

Zatrzymałem się i czekałem, aż on zrobi to samo.
Todoroki spostrzegawczy, że nie idę dalej, obdarzył mnie pytającym wzrokiem i również przystanął.

Ehh... Nie wierzę, że to robię...

Rozłożyłem ramiona i z kamienną twarzą czekałem na jego reakcję.

Icy-Hot bez słowa objął mnie w talii, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Ja za to zarzuciłem ręce na jego kark i zacząłem się bawić kosmykiem jego dwukolorowych włosów.

Chciałbym, aby ten moment trwał wiecznie... Ale niestety coś, a raczej ktoś musiał to zjebać...

-Oi, Kacchan! Todoroki!- wydarł się Pikachu z drugiego końca ulicy.

Jak poparzeni odskoczyliśmy od siebie i spojrzeliśmy na elektryczną pałę, która do nas podbiegła.

-Nie spodziewałem się was tutaj- zaśmiał się.

-Ekhem, co wy robiliście tak w ogóle?- zapytał badając nas podejrzliwym wzrokiem.

-Nic- prychnąłem.

-A co ty tutaj robisz?- zapytał Mieszaniec.

Pikachu oblał się soczystym rumieńcem.

-No ja ten... Wracam do dormitorium. Hehe-

-Ta? A gdzie byłeś?- postanowiłem brnąć w temat.

-No ten... U Shinsou...- wyszeptał drapiąc się po potylicy.

Bad Days/ Złe dni || Todobaku Omegaverse [poprawki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz