Obudziłem się i podniosłem. Spojrzałem na łóżko szpitalne myśląc że zobaczę tam Mieszańca.
Jednak go tam nie było...
Na miejscu alfy była plama krwi...Zerwałem się i wybiegłem z sali. Nigdzie nikogo nie było.
Biegałem tak od sali do sali szukając jakiejkolwiek żywej duszy.
W pewnym momencie obok mnie pojawił się wybuch, który rzucił mną o ścianę.
-Cholera...- syknąłem łapiąc się za głowę. Poczułem, że leci mi krew i do tego pojawił się ból w prawym ramieniu.
-Witaj Katsuś~ usłyszałem obok siebie. Podniosłem wzrok i ujrzałem uśmiechającego się Mieszańca.
-Shoto...- tylko to udało mi się wykrztusić.
-Mam nadzieję, że tęskniłeś~ Icy-Hot przykucnął obok mnie. Na to nie odpowiedziałem.
-Coś się stało, skarbie?~ Shoto zbliżył do mnie swoją dłoń. Gdy miał dotknąć mojego policzka, odtrąciłem jego rękę.
-Co ci się stało?! Dlaczego się tak zachowujesz?!- krzyknąłem na niego.
-Przecież się normalnie zachowuję~ Mieszaniec uśmiechnął się jeszcze szerzej, a za jego plecami coś błysnęło.
Odskoczyłem na bok, unikając ataku noża, który wbił się w ścianę.
Bez namysłu wstałem i rzuciłem się w ucieczkę.-Co go opętało?!- spytałem samego siebie w biegu.
Wtedy zza ściany wyłoniła się ręka, która złapała mnie za szyję i przygniotła do ziemi, przez co na chwilę straciłem dostęp do powietrza. Podczas upadku odruchowo zamknąłem oczy, które zaraz potem otworzyłem, aby ponownie ujrzeć heterochromika wiszącego nade mną.On się teleportował?!
-Czemu uciekasz? Boisz się mnie?~ spytał zbliżając swoją twarz do mojej. Icy-Hot pocałował mnie w policzek i się zaśmiał.
-Z-zostaw mnie- warknąłem do niego dalej próbując złapać powietrze. Todoroki wzmocnił uścisk na mojej szyi.
Miałem mroczki przed oczami do czasu, kiedy obraz całkowicie zalał się czernią i straciłem świadomość.-Oi, Bachorze!- usłyszałem głos Staruchy.
Poderwałem się cały zlany potem i od razu dostałem z otwartej dłoni w tył głowy.-Ile razy mam ci powstarzać, abyś wracał do domu na czas spania?!- wydarła się na mnie moja matka.
Rozejrzałem się.
Sala szpitalna...
Starucha stojąca nade mną i drąca ryja...
Ja, który zapewne usnął typowo siedząc na krzesełku i opierając głowę o łóżko szpitalne...
I Todoroki, który leżał nadal nieprzytomny na łóżku...-To był sen...- wymamrotałem i przetarłem twarz dłońmi.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- wydarła mi się do ucha ta jędza.
-Daj mi spokój- warknąłem. Wtedy telefon Staruchy zadzwonił.
-Eh... To pewnie twój ojciec- westchnęła wyciągając urządzenie z torebki.
-Zaraz wracam- rzuciła wychodząc z sali.
Ponownie wygodnie ułożyłem głowę na łóżku szpitalnym.-Dlaczego to tyle musi trwać...?- westchnąłem.
-Dlaczego po prostu się nie obudzisz...?- dodałem jeszcze ciszej łamiącym się głosem. Byłem zmęczony i pewnie wyglądałem jak Samara Morgan na sterydach, ale nie chciałem wychodzić ze szpitala. Nie chciałem wychodzić z tej sali. Nie chciałem odchodzić choćby na krok od Mieszańca. Chciałem siedzieć cały czas tu, na tym krześle obok łóżka i czekać na zbawienie. I w ten sposób czekałem 4 miesiące.
-Katsu...- gdy tylko to usłyszałem, natychmiast się poderwałem.
★Shoto★
Katsuki patrzył na mnie z niedowierzaniem. Po chwili jego usta ułożyły się w wąską linię i oczy mu się zaszkliły. Blondyn zasłonił usta dłonią i wstał.
-Pójdę po lekarza- rzucił na odchodne. Zanim zdążył gdziekolwiek pójść, złapałem jego nadgarstek. Omega spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Puściłem jego rękę, uniosłem kołdrę i poklepałem miejsce obok siebie. Bakugo od razu ułożył się obok mnie i wtulił w moją klatkę piersiową. Przykryłem nas kołdrą i go objąłem.
Nie mam pojęcia co się wydarzyło i czemu jestem w szpitalu.
Podejrzewam, że coś musiało się wydarzyć na patrolu i że byłem chyba raczej długo nieprzytomny, zważając na reakcję Katsukiego gdy się obudziłem.Przyjrzałem się dokładnie blondynowi. Na pierwszy rzut oka widać, że mało spał. Miał głębokie cienie pod oczami i do tego od razu usnął, gdy go przytuliłem.
-Oi Bachorze- drzwi od sali się otworzyły i stanęła w nich pani Mitsuki. Kobieta podeszła do łóżka i z początku wydawała się zdziwiona na masz widok, ale zaraz potem się uśmiechnęła.
-Mówiłam temu idiocie żeby kładł się spać w domu, albo w akademiku a nie tutaj- prychnęła krzyżując ramiona na piersi.
-Jak się czujesz, Shoto?- zapytała.
-Całkiem dobrze. Jestem tylko odrobinkę zmęczony- odparłem.
-Nie masz prawa być zmęczony bo takim spaniu, debilu- warknął Katsuki.
-Oh, nie śpisz-
-Obudził mnie wrzask Staruchy- mruknął pod nosem.
-Ja ci zaraz kurwa dam Staruchy!- krzyknęła na niego pani Mitsuki.
-Ekhm, pić mi się chce... Jest tu jakaś woda?- lekko się podniosłem i rozejrzałem.
-Pójdę ci po coś do picia- Katsuki się podniósł do siadu.
-Leż bachorze. Ja pójdę- pani Mitsuki podeszła do drzwi.
-Tylko się nie pieprzcie, kiedy mnie nie będzie- rzuciła na odchodne i wyszła.
-Tch- Bakugo cicho prychnął i z powrotem się położył i wtulił we mnie.
-Jesteś na mnie zły?- spytałem.
-Nie, no co ty. Wręcz skaczę ze szczęścia- warknął.
-Cholernie Tęskniłem- mruknął prawie niesłyszalnie.
-Przepraszam... Ile musiałeś cze--
-Cztery miesiące debilu-
-Tak... Długo...? Przepraszam...-
-Zamknij się już-
-Kocham cię- westchnąłem. W odpowiedzi dostałem niewyraźne mruknięcie.
-A ty mnie kochasz?- zapytałem.
-Nienawidzę cię-
-Wynagrodzę ci te cztery miesiące-
-Jak?-
-Zobaczysz-
CZYTASZ
Bad Days/ Złe dni || Todobaku Omegaverse [poprawki]
FanficKatsuki Bakugo jest znany jako pewna siebie alfa, jednak prawdą jest, że znajduje się on w niższej hierarchii i jest omegą. Blondyn tuszuje swój zapach i stara się utrzymać sekret tylko dla siebie... jednak złe dni dla niego muszą nadejść... Czy Kat...