^
¦
¦
Otóż jednak moim ulubionym shipem jest Tododeku i wątpię żeby się to zmieniło chociaż innymi shipami też nie pogardzę 😏
.
.
.
.
.- Masz mnie - powiedział czarnowłosy, a na jego twarzy dalej widniał uśmiech.
- Naprawdę nie chciałem wierzyć, że to Ty jesteś za to odpowiedzialny - oznajmiłem, łapiąc się za głowę.
- Jesteś zaskakująco spokojny jak na kogoś, kto przed sobą ma mordercę swojej matki - stwierdził Koame, siadając obok mnie.
- Po prostu.... Nie potrafię cię nienawidzić - odpowiedziałem, wypijając łyk kawy.
- Myślałem, że będziemy żyli w tym kłamstwie jeszcze trochę dłużej, ale zgodnie z oczekiwaniami złapałeś mnie - powiedział, huśtając się na krześle. - Gdzie popełniłem błąd? - zapytał, zatrzymując się w miejscu i spoglądając mi w oczy.
- Pomyliłeś się mnóstwo razy - stwierdziłem odkładając filiżankę z kawą na stół. - Ale zdecydowanie twoim największym błędem było pozostawienie mnie przy życiu 10 lat temu .
- Gdybym cię wtedy zabił, teraz nie mógłbym się tak świetnie bawić - oznajmił z uśmiechem na twarzy - Kiedy zacząłeś mnie podejrzewać?
- Pierwszy raz nabrałem podejrzeń po zabójstwie mojej matki kilka lat temu. Zadzwoniłeś wtedy do mnie i zapytałeś, czy wszystko w porządku z moją nogą, jednak nie mogłeś wiedzieć o tym, że była złamana. Nie mówili o tym ani w wiadomościach, ani ja ci tego nie powiedziałem, więc skąd mogłeś się o tym dowiedzieć? - zapytałem retorycznie po czym wstałem z krzesła i wziąłem buty chłopaka do ręki. - Dzisiaj również popełniłeś błąd - powiedziałem, wskazując na podeszwę. - Tak spieszyłeś się, żeby nikt cię nie podejrzewał, że zapomniałeś wytrzeć krew z butów. Ten przypadek tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to Ty jesteś mordercą - stwierdziłem, wypuszczając z rąk czarne glany. - W dodatku przekopałem się do twojej przeszłości i dowiedziałem się, że twój ojciec zamordował twoją matkę po czym pociął jej ciało i schował je do walizki na twoich oczach, a Twoje prawdziwe imię i nazwisko to Kai Ishida prawda ,,Koame"?
Chłopak zaczął chichotać, co po chwili przerodziło się w przerażający śmiech.
- Rozpracowałeś mnie, Izuku, przewidziałeś wszytko, przerosłeś moje oczekiwania. Jestem z ciebie taki dumny - powiedział, delikatnie się rumieniąc. - Mój mały chłopczyk wyrósł na takiego mądrego mężczyznę - oznajmił, ani na chwilę nie spuszczając ze mnie wzroku. - Ale powiem Ci coś jako doświadczony morderca - stwierdził, podchodząc do mnie na tyle blisko, że mogłem poczuć jego oddech na swojej skórze. - Nigdy nie trać czujności, Izuku, bo tak naprawdę nigdy nie wiesz, kiedy nastąpi ,,koniec gry" - szepnął mi do ucha.
Zanim zdążyłem zrozumieć sens jego słów, zostałem czymś mocno uderzony w tył głowy, w wyniku czego straciłem przytomność.
Wokół mnie zapanowała ciemność. Kompletna i przerażająca ciemność.
Bałem się, nie chciałem zostawać sam ponownie.
Bo prawda jest taka, że byłem gotowy wybaczyć wszytko Koame, byleby ten tylko pozostał przy mnie, jednak i on mnie opuścił.
Jakiś czas później
Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu, do którego nie docierało żadne światło słoneczne.
Byłem związany, a usta miałem zaklejone taśmą.
W pokoju nie dało się wytrzymać przez smród, który przypominał zapach rozkładającego się ciała.
Nie potrzebowałem wiele czasu, aby dotarło do mnie, że jeśli się stąd nie wydostanę to zginę.
Poraz pierwszy w życiu czułem paraliżujący strach.
Chciałem się uwolnić i uciekać, ale nie potrafiłem się nawet poruszyć.
Mimo że miałem wystarczająco dużo czasu, aby przyswoić tę informację, to dalej nie docierało do mnie, że Koame jest zabójcą. Ten sam ciepły i miły Koame, który codziennie robił mi obiady, w rzeczywistości okazał się bezwzględnym mordercą. To nie była informacja, którą dało się tak łatwo zaakceptować, tym bardziej, że spędziłem z nim ponad 10 lat swojego życia.
Nagle usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi.
Momentalnie całe pomieszczenie wypełniło światłem, a ja mogłem się na spokojnie przyjżeć, co znajduje się w środku.
W pokoju znajdowały się zwłoki co najmniej trójki dzieci, a najdziwniejsze było to, że w przeciągu kilku miesięcy nie było żadnych zgłoszeń o porwanych dzieciach, oprócz tych, które zostały zabite przez ,,Kai'a", więc te tutaj ciała musiały leżeć tu przyjemniej przez pół roku. Tylko dlaczego Koame je tu trzymał zamiast zrobić z nimi to, co z pozostałymi?
- Znając ciebie, pewnie zastanawiasz się czyje to są dzieci - oznajmił chłopak śmiejąc się pod nosem. - Zawsze taki byłeś - stwierdził siadając obok. - Ten dzieciak tutaj - powiedział, wskazując na zwłoki leżące najbliżej nas - To Ken Demizu miał 15 lat, gdy umarł, ale wiesz co jest najśmieszniejsze? - zapytał po czym prychnął pod nosemm - Nie zabiłem go, sam się zabił, podobnie jak Mizu i Nagisa. Oni wszyscy dobrowolnie popełnili samobójstwo, a to właśnie na ich życiach zależało mi najbardziej - stwierdził ze smutną miną. - Ale cóż, teraz muszę się zająć tobą - rzekł po czym pomógł mi wstać i wyprowadził mnie z pomieszczenia.
Przeszliśmy do jakiegoś dużego i dobrze oświetlonego pokoju.
Kai rozciął mi taśmę na rękach, co sprawiło, że byłem już całkowicie wolny.
Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu i okazało się, że nie jesteśmy w nim sami.
Przy ścianie stało dwoje uczniów, dziewczynka i chłopiec, a ich ręce drżały prawdopodobnie ze strachu.
- Podejdźcie tu - nakazał czarnowłosy, a dzieci posłusznie do niego przyszły. - Izuku, trzymaj - powiedział po czym rzucił mi broń.
Bez zastanowienia skierowałem pistolet w stronę Kai'a, jednak ten się tylko uśmiechnął.
- Masz zabić jedno z nich. Jeśli tego nie zrobisz, ja zabiję nas wszystkich - oświadczył, a ja dopiero wtedy dostrzegłem, że trzyma w rękach detonator.
Nie wiedziałem, co mam zrobić. Poraz pierwszy w życiu znajdowałem się w sytuacji bez wyjścia, jednak nie mogłem zabić tych dzieci, to jedyna rzecz, którą wiedziałem w tamtym momencie.
Bez zbędnego myślenia, przyłożyłem sobie lufę pistoletu do głowy i drżącymi dłońmi powoli nacisnąłem za spust.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Miłego dnia ❤️Korekta DazaiNozeeSam ❤️
A rozdział miał być wczoraj ale Niniaturka ma dziś spotkanie więc no XD ona wie o co chodzi 😂
CZYTASZ
,, Zmiana planów" ~ Izuku ~
AdventureTo był przerażający widok. Wprawił mnie w osłupienie. Chcę o tym zapomnieć ale ilekroć tylko zamykam oczy znów widzę ten okropny obraz. Nie jestem Bogiem ale i tak wymierze karę człowiekowi który to zrobił. Kim tak naprawdę jest bestia ukrywając swo...