ROZDZIAŁ TRZECI

1.3K 20 57
                                    

xXx

rozdział,

w którym dogaduję ceny

xXx

Dość szybko zorientowałam się, że wszystko mnie śledzi. Doskonale pamiętałam sytuację, gdy rozmawiając wraz z mamą przy włączonym laptopie na temat zakupu nowych garnków, zaczęły mi się w reklamach na youtubie wyświetlać akcesoria kuchenne. Albo gdy po narzekaniu na uciskające mnie obcasy, zostałam zasypana stosem wyskakujących okienek z informacją o wyprzedaży w CCC.

Przyznam jednak, że nie spodziewałam się wtedy, że po założeniu konta Qurvan zacznie wyświetlać mi się wszędzie. Jak na aplikację, która szczyciła się szczególną dbałością o prywatność swoich użytkowników, to wyskakiwała jak Filip Chajzer z lodówki. System nie ograniczał się jedynie do apki na telefony, mogłam korzystać z ich strony internetowej, a serwis planował w przyszłości uruchomić forum, na którym moglibyśmy wymieniać się swoimi opiniami i historiami.

Czułam się już zdecydowanie mniej pewnie niż wczoraj z moją podjętą decyzją, ale na szybko przestudiowany regulamin odebrał mi możliwość skasowania konta. Qurvan zastrzegał sobie prawo do zachowania całego konta użytkownika na okres przynajmniej jednego miesiąca, co oznacza, że jak kliknęłabym "Usuń", to mój profil zniknąłby dopiero za trzydzieści dni. Niezbyt fair opcja, gdy zaczęłam bać się rozpoznania. Niby nie wierzyłam w to, że ktokolwiek z moich znajomych lub rodziny miałby dostęp do tego typu rzeczy, ale ciężkie uczucie na żołądku trzymało się u mnie przez kilka kolejnych dni.

Skupiłam się przede wszystkim na pracy, starając się brać jak najwięcej godzin i próbowałam nadal podjąć współpracę z parabankami. Ilość wysłanych pism zaczynała mnie powoli przerażać, zwłaszcza, gdy zaczęły przychodzić do mnie kolejne SMSy od jakiejś dziwnej firmy. Ich numer telefonu na stronce "Nieznany-numer-kto-dzwonił" został opisany jako "patologiczne nękanie" i "agresywna windykacja". Nie miałam żadnych wątpliwości, mój czas uciekał, a ja nie należałam do osób, które za bardzo wiedziały co teraz zrobić. Usiadłam jak człowiek i faktycznie policzyłam moje długi. Z odsetkami. Nie miałam jeszcze wystarczająco dużo informacji, żeby uwzględnić koszty samej egzekucji albo kary za niedotrzymanie umowy w terminie i tak dalej, ale rozwiały się moje złudzenia.

Na ten moment wisiałam przynajmniej pięćdziesiąt tysięcy złotych polskich. Nie wiem, kiedy ta kwota urosła do takich rozmiarów, ale liczba zaczęła towarzyszyć mi przy najprostszych czynnościach. Pamiętałam o niej, gdy wypalałam papierosa przed poranną zmianą, czyściłam frytkownice czy wracałam zmęczona metrem.

W końcu usiadłam faktycznie do Qurvana i zaczęłam przesuwać profile. Dopiero w praktyce mogłam faktycznie zauważyć, jak działała aplikacja. Najpierw pokazywano profile sponsorów, a kolejne kliknięcia pozwoliły na rozwinięcie opublikowanych informacji. Zdjęcia widoczne były na samym końcu, żeby rzekomo "nie osądzać po pozorach", a już po kilku pierwszych ruchach zrozumiałam dlaczego.

To nie tak, że ci ludzie byli brzydcy. Ani nawet ładni. Po prostu zwyczajni, nudni. W większości wyświetlali się mężczyźni, zdarzyło się kilka kobiet, ale podejrzewałam, że miało to związek z moją płcią. Odsetek osób homoseksualnych i biseksualnych według statystyk Qurvana był wysoki, ale nie na tyle, żeby na dziesięć propozycji wyświetleń męskiego profilu, pokazać więcej niż jeden żeński.

Początkowo nawet nie zauważyłam, jak przyjemnie zdobywa mi się "pary". Do mojej pierwszej, przypadkowej, nadal nie zagaiłam, nie wiedząc za bardzo, co napisać, bojąc się powtórnie nawet przejrzeć tamten profil. Z jednej strony przekonałam się do aplikacji i żyłam w przeświadczeniu, że albo sponsoring, albo mogę pakować manatki i wrócić do domu, ale nie dałam rady wystukać nawet "Cześć".

Trójkąty sferyczneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz