Rozdział 13 *MARATON 3*

69 3 0
                                    

* Jay's pov. *

- l-leki...- ledwo co powiedział to słowo i skierował jedną rękę w moją stronę. Wyglądał okropnie! Jego kolor skóry dosłownie równał się z podłogą. Oczy miał czarne jak smoła. A jego tatuaże zaczęły przechodzić na jego twarz. Szlak nie widziałem go w takim stanie. Wyjąłem z kapelusza, małe pudełko z lekami. Cole podniósł jego głowę, na tyle, żebym mógł mu wsypać leki. Wyczarowałem kielich wody i dałem mu do wypicia.  Jego kolory powróciły, a tatuaże przestały się ruszać i wróciły na miejsce. Szef zaczyna dość szybko pić z kielicha niekończącej się wody. 

- ej wolniej, bo się- nie dokończył mówić Cole, a Szef zakaszlał. Jedną ręką złapał moje i Kamiennego ramie i ścisnął nagle z całej siły. Ta siła nie dorównywała zwykłemu choremu. AUUU!!! 

- IDIOCI A MÓWIŁEM, ŻEBYŚCIE SIEDZIELI CICHO I SIĘ NIE WTRĄCALI W SPRAWY MOJA A PRACODAWCY! MACIE SZCZĘŚCIE ŻE SIĘ NIE PRZEMIENIŁEM TO BYM W OGÓLE KONTROLI NIE MIAŁ I BYM WAM POŁAMAŁ KRĘGOSŁUPY! - Wykrzyczał i puścił nam ramiona, które wręcz piekły od bólu. Jednak skinął głową w znak wdzięczności. Eh leprze to niż to nic. Rozciągnął się strzelając wszystkimi kośćmi w ciele.

- Dalej nie wierzę w to że ty niby jesteś liderem tej drużyny - wtrącił się zielony idiota. Oj źle zrobił.

- Zapomniałem o twoim istnieniu, ale oczywiście musisz się pojawić tam, gdzie cię nikt nie chce

- O aż tak się drażnię? To może pokażesz, na co cię stać?

- Pfffffffffffff! HA HA HA HA Nie muszę się ci pokazywać tego ja przy moim boku jest nieograniczony dżin-pirat.... Idiotycznie to brzmi kapitanku - dodał spoglądając, na mnie, za ramienia - oraz kamienny .... ducho...smok? - spojrzał na Cole'a z wielkim zakłopotaniem w wypowiedzi czym on jest. 

- Hmm nieograniczony dżin powiadasz? - dodała ta różowo włosa samica .... - to spełnisz życzenia bez limitu?

- Eeee niewyraźne jest dla ciebie słowo nieograniczony? Tak.. - dodałem z ironią w głosie

- to życzę sobie ....- O NIe! ... - żeby nas uwolniono i żebyśmy byli przy wyjściu z tej cholernej jaskini!  - WIEDZIAŁEM ... czekaj nie! MOJA ręka już chciała pstryknąć, ale powstrzymał mnie Cole złapał ją i jej nie pozwolił. Jednak moja ręka mnie i mój wielki umysł zdradziła i pstryknąłem. Grupa więźniów zniknęła.

- JAY TY DURNIU !

- To po co im gadałeś że nie mam ograniczeń?!

- Bo tak jest! A teraz wyc-  Przerwał mu wysuwające się z podłogi ta sama skała lustrzana, z której, czarna para, oraz dym. Ziemia się zatrzęsła a pod naszymi nogami pękły kamienne płytki, a ze skały powiał mocny niepokojący wiatr, który zgasił pochodnie, które oświetlały pomieszczenie. Kai odwrócił się niepokojąco w stronę lustra. W samym lustrze pojawiła się znowu ta sama postać. O proszę ... " Pracodawca" ma jakieś uwagi...

- S-Szefie to nie tak jak wygląda da się to wyt-..

- Tego nie trzeba tłumaczyć ... chyba coś mówiłem ci o umowie

- T-Tak! Tak! Pamiętam e-em d-daj nam szanse? Dam ci tych ninja na tacy, to tylko kwestia czasu a sami tu wręcz wrócą....

- MASZ 10 DNI TY JEŁOPIE A JEŚLI ICH NIE ZŁAPIESZ I NIE OD DACH W MOJE RĘCE, A ZWŁASZCZA ICH MOCY TO JA CI ZABIORĘ WSZYSTKO!!!  - wykrzyczał lord i zniknął w odmętach dymu i ciemności. 

- Jay... życzę sobie naszej perełki ... dorwiemy skurwysynów...- powiedział szorstkim jak i roztrzęsionym głosem. Zbliżyłem się powoli do niego i miałem położyć reke na jego ramieniu, jednak zabrał ramie ode mnie. - do roboty...- dodał spoglądając na mnie. 

- Jasne szefie...- po tym pstryknąłem palcami i znaleźliśmy się w jaskini z tajnym portem gdzie była nasza Perła Przeznaczenia.  Jednak miała pewny ...defekt.... silnik był dość mocno uszkodzony. 

- Jay...

- NIE KAI JUŻ NIE MAM WYSTARCZAJĄCO MOCY, BY NAPRAWIĆ SILNIK MAGIĄ 

- Miałem na myśli, żebyśmy spróbowali naprawić...

- OU... - no to fajnie zagadałem.

* Selliel's pov. *

Pojawiliśmy się przy zasypanym wejściu do tych porąbanych korytarzy, po czym biegiem wyszliśmy z jaskini. Kiedy weszliśmy na perłe przeznaczenia Zane odpalił wszystkie silniki i czym prędzej uciekliśmy z tego miejsca. Coś mnie bolało, jednak to nie była rana fizyczna... ja... czuje się źle z tym że go tam zostawiłam. Ale tego nie rozumiem, po co się właśnie tak czuje skoro go nie znam!? Jest dla mnie obcy, ale czuje coś do niego jakbym go znała od lat. Muszę się dowiedzieć! 

- Selliel wszystko ok? - wyrwała mnie z mojej pustej jak dzwon głowy, Nya 

- tak... - uśmiechnęła się dziewczyna i miała już odejść, ale złapałam ją za ramie - Nya... Mogę z tobą i Skylor pogadać?

- Pewnie, a o czym?

- Czy ja znałam Cole'a?  Kiedyś? - gdy się spytałam Nya nerwowo ruszała rękami oraz pocierała kostkę o nogę. Czyli coś ukrywa!

- T-tak znałaś go... Chodź za mną- złapała mnie za nadgarstek i zaczęła ciągnąć do swego pokoju.  Chyba miała też złapać Skylor, ale po tej akcji Sky tylko siedziała cicho. Chyba była w szoku... chociaż się nie dziwie jej chłopak stał się dupkiem. Większym dupkiem niż wcześniej.

W pokoju wyciągnęła stary album ze zdjęciami. Ale po co? HMMM. Po otwarciu albumu zaczeła szukać pewnego zdjęcia aż wyciągnęła klasowe zdjęcie. CZEKAJ CZEKAJ... CO JA ROBIE PRZY COLE'u?! 

- Byłaś razem ze mną, Sky i resztą w klasie...byłaś ostatnią osobą w klasie, która doszła do nas w tamtym roku.

- Czemu tego nie pamiętam?

- Przed tym wszystkim muszę zadać ci pytanie... Coś czujesz do Cole'a? Mogą być to byle jakie uczucia.

- A co ty psycholog? Po prostu czuje że go znałam...

- Selliel... ty kochałaś go jak i on ciebie. - za zdjęcia klasowego wyjęła zdjęcia jak Cole mnie trzyma na plecach i jak jem kebaba, jak się przytulamy. To ... takie dziwne... byłam wtedy taka szczęśliwa. - pomimo tego że się sporo kłóciliście to dalej byliście razem... chłopaki po tajemnie zaczęli trenować na ninja tak jak i my.  Nazywałaś go jednorożcem a on ciebie watą cukrową. Jednak... Cole miał kłopoty podczas bitwy. Był ciężko ranny i umierał... ty dzięki mocy cienia uratowałaś mu życie... życie za wszystkie wspomnienia oraz uczucia .

- wow...SERIO JEDNOROŻEC?

- no tak, byłaś pijana jak go nazwałaś, bo ci zabrał Helenę...CZEKAJ - wyszła szybko do kuchni i wróciła z oranżadą helene - może jak wypijesz cos co kochałaś to ci się przypomni!

- idiotyczny pomysł...- od razu zaczęłam pić Helene. Hmmmm

- coś tam pamiętam...moją pierwszą miłością był ten napój bogów, który spłyną mi z nieba w darze! WOO PAMIETAM!

- Chociaż jedna rzecz w tym dniu dobrze wyszła - powiedziała z uśmiechem. Hmmm ma racje może uda mi się odzyskać pamięć i Cole'a. Znowu muszę ratować mego jednorożca.

I tym razem nie umrze i nie zapomnę o moim jednorożcu. 



ŁOKIEJ LUDZIE MAM OGŁOSZONKOOOOOOOOOO!

ROZPISKĘ PUBLIKACJI MOICH KSIĄŻEK, KTÓRE REMONTUJE 

PONIEDZIAŁEK = LEGO NINJAGO LEGENDY MROKU O 16.00 

DALSZA ROZPISKA NA INNE KSIĄŻKI BĘDZIE MOŻE NA MOIM PROFILU W OPISIE

Ninjago : Legendy MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz