Rozdział 16 *Maraton 6*

72 5 0
                                    

Płynęli po niebie przecierając szlak białych, puchatych chmur. Słońce dopiero wstawało a Lloyd już był przy sterach perły przeznaczenia. Jako iż jest głową tej drużyny musi pokazywać wierny przykład, jakim jest wczesne wstawanie. Jednak to nie był jedyny powód jego wczesnego wstawania, jego powód był Kai. Zgodził się na jego warunki "umowy" a Kai utrudnia mu jego robotę oraz drażni go swoim lenistwem. Kai'owi sprawia to radość widzieć Lloyd'a zdenerwowanie, twierdząc że tym sposobem pomaga mu nie popaść w pracoholizm. 

Kai sam był podenerwowany, ponieważ Lloyd miał inne poglądy co do wyprawy niż on. Według jego teorii mógłby pomóc magią całą tą podróż, ale Lloyd wygłaszał swoją odpowiedź, w geście przemówienia dawnemu koledze do rozsądku, że może to przyciągnąć to złe skutki dla innych.

Lloyd, oparł się rękami o panel sterowania, i jeszcze raz sprawdzał czy kurs jest odpowiedni do kordy Natów, które podał im Kai. 

- o widzę że wstałeś . . . - powiedział, bez emocjonalnym głosem Kai, spoglądając z pod kaptura swojej zarzuconej, i tak zwanej, szmaty. W jego głosie można było  wyczuć zmęczenie. 

- Czego znowu chcesz?

- Nic . . . Nie mogę spać i nic ci do tego . . . jak na razie - Odpowiedział. Kai od jakiegoś czasu cały czas nosi kaptur, co niepokoi Lloyd'a. Dla niego to cała ta wyprawa jest niepokojąca. - Może dzisiaj nie będziemy walczyć zielony Ninja? Ty jesteś zmęczony a mi się nie chce więc nie widzę przesz kodów na jeden dzień odpoczynku.

- Odpoczynku? Ty cały czas  masz odpoczynek 

- Bo mi nie pozwalasz kierować, nawet teraz masz przy sobie miecz, bo myślisz że chce przejąć władze nad statkiem. Było by to piękne, ale nie po drodze mi z tym pomysłem. . . - zamilkł na chwile, i chwiejnie się poruszył opierając się plecami o krawędzie pulpitów. - nie musisz wierzyć - warknął do niego. Lloyd chciał przejrzeć jego oczy, ale kaptur układał się tak że oczy były zakryte w cieniu samego kaptura. Tylko usta były widoczne na tyle że było widać grymas.

W jednej chwili jego oddech był na tyle spokojny, że Lloyd myślał że ten sobie zasnął. Przekręcił pewne czujki przez co perła podniosła się z chmur na mały kawałek, przez co kai się przestał sie opierać i prawie upadł na podłogę. 

Spojrzał na niego i bardziej skrzywił usta. Jednak po chwili ten grymas znikł pod cieniem kaptura. Z daleka było słychać kroki, Lloyd odwrócił wzrok na panel, co pokazywał swoją odpowiedź na wcześniejsze grymasy Kai'a. Kai z szedł z kokpitu i szybkim ruchem by nie być świadkiem rozmowy oraz widoku rudowłosej. Od początku tej podróży nie może zbytnio rozmawiać sam  ze sobą co go dobijało, nawet zaczyna głośno myśleć mamrocząc pod nosem. Jay nawet to zauważył i zaczął z nim więcej grać w gwinta, oraz rozmawiać o aktualnych jego przemyśleniach... A zwłaszcza o lekach. 

Lloyd znowu na niego spoglądnął, z zdenerwowanym wyrazem twarzy. 

- Znowu on się leni zamiast pomóc...

- Lloyd musisz odpocząć, cały czas pilnujesz sterów 

- Wiem wiem . . . ale on mi działa na nerwach - powiedział spoglądając na Zane'a, który położył rękę na jego ramieniu. Lloyd oddał stery Zane'owi który bardzo dobrze się nimi zajął. Dużo razy Kai mnie tak denerwuje oraz prowokuje do zadania mu ciosu. Może gdyby dostał w kość to go by sie go nauczyło dobrych manier. Pomyślał Lloyd wpatrując się w każde ruchy Kai'a, który właśnie ogrywa przeciwnika w Gwinta. Czerwony Ninja od razu wyczuł wzrok na karku, ale sie nie ruszył, spokojnie kład kartę, która podwoiła wszystkich kart z tego rzędu. Napina barki słysząc kroki, których nie widział ale wiedział czyje one są.

- to w końcu nam pomożesz czy nie? Dalej nie powiedziałeś ile tych części jest i dokładnie gdzie to jest - warknął Lloyd, spoglądając na Kai'a, który nawet nie zainteresował sie jego obecnością. 

- A czy ty możesz sie odczepić ode mnie? Kiedy tam będziemy to wam powiem a teraz nie widzę żadnych powodów do rozmów. . . a zwłaszcza z tobą smarkaczu

- Z gęby to mocny a czy w walce również ?

-  A co masz  zapasową bo jak ci zorganizuje spotkanie z moimi pięściami to już żadna księżniczka cię nie będzie chciała, a no tak już cię żadna nie chce - Wyszczerzył się złośliwym uśmiechem, widząc że pocisk był dla zielonego ninja, ale nie pogardzi żadną wygraną z zielonookim. Kopnął go mocno w piszczel wykorzystując okazje   wystając na proste nogi. Po tym walnął go w tyłu głowy, przez co Lloyd upadł na jedno kolano. 

Oczywiście Lloyd nie mógł zostawić tego bez oddania. Zaczęli sie rzucać na na siebie, przez co kaptur, który zasłaniał cały czas twarz Kai'a. Jego oczy były bardziej czerwono krwiste niż wcześniej a wory pod oczami były ciemne. Jego tatuaże z szyi były na jego kościach policzkowych. Lloyd przygwoździł Kai'a do podłogi szybkim zwinnym ruchem. Jego ruchy były bardziej zwinne niż ruchy Kai'a ale nie na tyle szybkie żeby sie spodziewać szybkiego kopniaka znowu w to samo miejsce, które mocniej zabolało niż za pierwszym razem. Lloyd ponownie sie złapał za bolące miejsce, dzięki czemu Kai szybko wydostał sie z uścisku zielonego ninji. Miał już zaatakować gdy nagle poczuł znany ból w biodrze, które świadczyło o jednym. Jedna jedyna tajemnica, którą wolał nie mówić dobrym ninja, z znanych powodów dyskryminacji. Już od kilku dni nie może się z tym bólem pogodzić, jednak nie mógł wydać tego. Lloyd widząc odskok przeciwnika, skoczył w jego stronę używając spinjitzu, dzięki któremu miał powalić go. Ale Kai szybkim ruchem odskoczył od niego już w ogóle nie czując swoich kości. Złapał ręke zielonego ninja i zwinnie wykręcił ją nie robiąc mu poważnego złamania, ale powodując ból. 

Dyszeli. . . sapali . . . 

walka trwała wręcz za długo jak na standardy Kai'a. Jednak nie z powodu walki Kai dyszał, on czuł że już nie czuje nóg i wystarczy tylko chwila od 100% przemiany. Jednak się mylił. Jego transformacja już sie zaczęła, ale teraz bez boleśnie. Wszyscy wpatrywali się w fioletowo- czerwony ogon węża, jak i w poszczególne łuski na twarzy. . .  odmieńca. Tak właśnie Jay  i Kai sądzili że zareagują inni. Jednak tu też nie miał racji, wszyscy sie spodziewali że zamieni sie w węża. Cała tajemnice zdradzała jego zainspirowanie od stylu Chen'a. Sky miała świadomość że coś będzie łączyć Kai'a z jej zmarłym ojcem. Ostrzegła ich że może sie zamienić w węża, ale sądziła że to się nie stanie.

Kai puścił Lloyd'a odwracając sie w stronę ,zadowolonego wygraną szefa, Jay'a.

Ninjago : Legendy MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz