Rozdział 7- dom dziecka?

1.6K 115 106
                                    

Cały kolejny dzień spędziłem na komendzie policji. Nie wiem czemu ale śmierć mojej matki mną trochę wstrząsnęła. Ogółem to zadzwoniłem pod 112 zupełnie odruchowo. Nie jestem jakiś zrozpaczony ale nikt nie zasługuje na śmierć. Nawet taka osoba jak moja mama.

-Midoryia Izuku, prawda?- zapytał funkcjonariusz policji.

-T-tak- odpowiedziałem.

-Nie stety ale zadzwonili do mnie ze szpitala. Twojej mamy nie dało się odratować. Miała rany postrzałowe. Przyjechali za późno.- powiedział policjant że smutkiem w głosie.

-mhm...- odparłem ze spuszczoną głową.

Policjant już się nie odzywał. Po jakiejś godzinie do budynku wszedł jakiś facet.

-Nazywam się Akutagawa i jestem z RPD, miło mi cię poznać.- nie odpowiedziałem mu.

Po pewnym czasie milczenia z mojej strony Akutagawa zabrał mnie do samochodu w planach zawiezienia mnie do domu dziecka w którym od teraz mam mieszkać.

Po dość nudnej trasie  podczas której nikt nie odezwał się ani jednym słowem dotarliśmy do miejsca docelowego. Wyszliśmy z pojazdu i stanęliśmy pod drzwiami do sierocińca. Rzecznik praw dziecka o nazwisku Akutagawa zapukał spokojnie w drzwi. Po krótkiej chwili sosnowe wrota otworzyły się z lekkim piskiem. Zza nich wyjrzała jakaś młoda, szczupła i dość wysoka kobieta w czarnej długiej sukience i białym fartuchu. Jej granatowe włoscy były splecione w krótkiego warkocza, a czarne oczy patrzyły w te należące do Akutagawy.

"Narrator 3 os."

Po jakimś czasie kobieta spojrzała na Izuku i pewnym ruchem otworzyła drzwi tak aby przybysze mogli przejść do wnętrza budynku.

Kiedy byli już w środku kobieta zamknęła drzwi i podeszła do Izuku.
-nazywam się Hana i będę twoją opiekunką. A ty jak masz na imię?

Chłopiec nie odpowiedział. Po prostu spojrzał się na ścianę, która nagle go zainteresowała.

<><><><><><><><><><><><><><><><>

Po całym rozeznaniu w terenie i innych ważnych jak i nie ważnych rzeczach deku został przydzielony do pokoju z 5 innymi chłopakami. Czyli ogóle była ich szustka w pokoju.

Pomieszczenie nie było jakoś duże. Trzy, piętrowe łóżka, biurka i średniej wielkości szafa to praktycznie wszystko co się tam znajdowało.

Izuku był raczej niechętnie nastawiony co do nowych współlokatorów, a i oni mieli na niego wywalone. Jednak kiedy dowiedzieli się że deku ma chodzić do U.A. zaczęli się nim jakoś bardziej interesować. Jednak zielonowłosy szybko ich zbywał mówiąc że musi gdzieś iść.

RPD zadecydowało że będzie on miał tygodniową przerwę od szkoły więc deku ten czas poświęcił na treningu i siedzeniem na dachu swojego ulubionego wieżowca.

Time skip.................

Po tygodniu deku musiał stawić się w U.A. bo rozpoczęcie roku było wcześniej. Szedł spokojnie korytarzem do swojej klasy i gdy już miał otwierać drzwi od tyłu zaszedł go człowiek dżdżownica, a dokładniej to aizawa sensei w swoim kokonie.

-Jesteś Izuku Midoryia.- bardziej stwierdził niż zapytał.

-Ta...- powiedział od niechcenia.

-przedstawię cię klasie.- weszli do sali- dobra! klaso mamy nowego ucznia. Miał tu być już wcześniej ale niestety albo i stety nie mógł. Dobra ty się przedstaw, a ja idę spać.

-Aha... Jestem Izuku Midoryia.- przedstawił się po czym usiadł na jedynym wolnym miejscu za wybuchowym blondynem.

Po chwili wszyscy uczniowie klasy 1a zlecieli się do ławki białowłosego wypytując go o wszystko. Zmęczony wydarzeniami chłopak ignorując ich ciekawskie spojrzenia najzwyczajniej poszedł spać.

Uczniowie widząc brak jakiejkolwiek reakcji wrócili do swoich ławek rozmawiając na temat nowego ucznia.

                               <><><>

Następnego dnia deku obudził się na podłodze. Niechętnie wstał w akompaniamencie szydzących śmiechów jego współlokatorów. Otrzepał się z kurzu i poszedł do łazienki przy okazji pokazując fucka chłopakom. Zgarnął ubrania i zamykając się w toalecie przebrał w mundurek UA.

Po skończonej porannej rutynie zabrał plecak i bez jedzenia śniadania wybiegł z sierocińca. Był tu dopiero tydzień a już miał dosyć. Przynajmniej tutaj nikogo nie obchodziło czy będzie jakimś tam bohaterem czy kimś tam.

Mówiąc krótko mieli go w dupie co w sumie białowłosemu odpowiadało. Nikt nie zawracał mu głowy a do swojego "domu" wracał tylko na sen. Tak to siedział jak najdalej trenując swój dar. (Ej wiecie że ja tak dawno nie pisałam rozdziałów że zapomniałam jaki był wątek? haha dop-autorka)

Szedł sobie spokojnie po chodniku nie spiesząc się nigdzie. Miał gdzieś czy się spóźni czy nie. Szkoła to szkoła i tak nikomu nie chce się tam chodzić. (Marzył aby przez koronavirus zamknęli i jego szkołę ale coś nie pykło XD dop-autorka).

Wszedł do klasy omijając uczniów i usiadł na zajętym dzień wcześniej miejscu. Odłożył plecak na ziemię i gapił się w okno jakby było tam coś ciekawego. Nie oszukujmy się nie było. Nagle w je do ławkę coś walnęło, a tym czymś był...

><><><><><><><>><><><><><><><><

No kuniec rozdziału. I jak już przepraszałam to i tak znowu przeproszę za brak wcześniejszych oznak życia. A jeśli jest ktoś ciekawy innych moich książek /opowiadań to one też będą kontynuowane. A w ogóle to w roboczych mam dużo taki różnych rzeczy więc nooooo.
A to była taka dopiska żeby sprawdzić kto czyta te fragmenty. Nie zapomnijcie napisać jak wam się podobał rozdział i do następnego (mam nadzieję że nie długiego czasu).

Bayyy

It's for you/villian Deku/ShigaDeku /BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz