-Ty i komisja się nie dogadaliście, racja?-Zapytałam.
-Twoja szefowa chce mnie zabić, cała komisja nienawidzi, a ja utknąłem tutaj, w 1989!-Krzyczał.
-To jesteśmy tutaj razem, chyba że ktoś jest tu z tobą.
-Tylko 6 mojego rodzeństwa jest rozrzucona po Dallas, a nikt nie wie gdzie oni są i co najważniejsze, czy żyją.
-Można zawsze poszukać-Próbowałam być optymistyczna.
-Komisja chce zamordować mnie, oraz moją rodzinę, pracujesz dla nich-Mówił odchodząc.
-Nie wymorduję ci rodziny!-Zapewniałam, wiedziałam że gdybym to zrobiła dostałabym awans i była najlepsza w komisji.
-KAŻDY w komisji, był szkolony na morderce!
-Czy ja ci wyglądam na morderce?
-Jasne że nie, a ja? Razem utknęliśmy w tych ciałach! Zrobilabyś wszystko, aby tylko znów być sobą.
-Oceniasz mnie, nie znając mnie!-Krzyczałam w ruchu do chłopaka, odchodził ode mnie.
-Wiem jacy ludzie są w Komisji-Zatrzymał się, jego twarz ponownie była blisko moje- Samolubni, dążący do celu mimo ofiar, sprytni.
-Dziękuje.- Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy, na co on głośno wypuścił powietrze. Po tym szybkim krokiem ode mnie odszedł.
-Marnuję tylko czas, mam 8 dni-Powiedział i skoczył w teleportacje, zrobiłam to samo. Za każdym razem gdy go znajdowałam, on skakał w kolejny teleport.
Przez około pięć minut goniłam "pięć" , aż w pewnym momencie ten się zatrzymał, złapał mnie za ramie, gdy tylko się teleportowałam i przyciągnął do siebie.
-Odwal się ode mnie, byłem najlepszym mordercą w komisji, nie będzie dla mnie wysiłkiem usunięcie takiego małego problemu jakim ty jesteś. Pilnowałem morderstwa Kenedd'iego. A z tego co widzę, nie jesteś jakaś wybitna-Wyrwałam się z jego uścisku.
-Zobaczymy-Powiedziałam i weszłam w teleport zrobiony przeze mnie. Znajdowałam się przed sklepem, z którego wzięłam moje ubrania. Szłam spokojnie przed siebie, nagle ktoś szarpnął mnie za bark. Był to pięć.
-Jeżeli powiadomisz kogoś z komisji, o tym gdzie jestem, zabije cię. Nie zwracając uwagi na to kim jesteś, gdzie pracujesz i czy jesteś dziewczyną.
-Nie prosiłabym o łaskę, ponieważ jestem dziewczyną. Życie to nie film, pięć-Ponownie zniknęłam w teleporcie. Byłam na dachu jednego z budynków, podeszłam do krawędzi. Z góry widać było rozglądającego się chłopaka, który po chwili też wszedł w swój teleporter. Gdy to zrobił wypuściłam głośno powietrze. Teleportowałam się do jakiejś wąskiej uliczki, z której mogłam wyjść na główną drogę. Szłam spokojnie podziwiając miasto.
W pewnym momencie zgłodniałam, uznałam że udam się do najbliższego sklepu.
Na wejściu sprzedawca powiedział mi "dzień dobry", na co ja skinęłam głową w jego kierunku. Weszłam w uliczkę z napojami. Moim oczom ukazała się młoda dziewczyna. Była ubrana w lekko za duże jeansy ciemnoniebieskie, zielono-niebieską koszulę w kratę, a na nogach lekko brudne, sportowe buty. Gdy tylko się odwróciła w moją stronę, odrazu rozpoznałam jej twarz.
-Vanya-Powiedziałam po cichu do siebie. Podeszłam do dziewczyny- Vanya? Vanya Hargreeves?-Zapytałam cicho. Ona spojrzała się na mnie, najwidoczniej ją wystraszyłam, upuściła butelkę z wodą-Przepraszam- Schyliłam się po wodę i podałam ją dziewczynie.
-Znasz mnie?-Spytała mnie wkładając wodę do torebki.
-Tak! Dziwne gdyby ktoś w komisji cię nie znał!-Odpowiedziałam jej.
-Komisja? Wybacz, zostałam potrącona przez samochód, nic nie pamiętam, jedyne imię i nazwisko.
-Nie pamiętasz nic, co było kiedyś?-Pomyślałam że jeżeli bym ją zabiła, to nawet nie miałaby pojęcia za co zginęła.
-Niestety nie, jesteśmy siostrami, przyjaciółkami?-Pytała uśmiechnięta.
-Muszę iść-Powiedziałam szybko i wybiegłam ze sklepu z butelką wody. Sprzedawca krzyczał na mnie, wybiegł ze sklepu. Ja skręciłam w uliczkę i tam teleportowałam się na dach jednego z budynków. Tam usiadłam w cieniu, który rzucała antena telewizyjna i napiłam się wody.
W mojej głowie powstał plan;
Zdobędę zaufanie Pięć, gdy powiem mu o tym że widziałam jego siostrę Vanye Hargreeves, gdy ta kupowała jedzenie. To że kupowała jedzenie, oznacza że jest ustabilizowana w środkach, miała świeże ubrania. Zaproponuje mu obserwowanie sklepu przez jakiś czas. Gdy ten przy mojej pomocy odnajdzie już cała rodzinę zostanie zamordowany razem z nią, przeze mnie.
Przy obmyślaniu planu wypiłam całą butelkę wody, więc wyrzuciłam plastik z dachu. On spadł na ulicę przed jakąś ciemnoskórą kobietę.
Zrobiłam teleport i przemieściłam się do miejsca gdzie przebywał chłopak.
Jejku, nie wiedziałam czy spodoba wam się ta książka, ale widze że od wczoraj miała 30 wyświetleń
Rozdziały będą codziennie lub co 2 dni ;D
CZYTASZ
Numer Pięć/Number Five
FanficPodczas pobytu w 1963 roku, Pięć na swojej drodze do uratowania świata napotyka równie utalentowaną dziewczynę.