6.Niemiłe incydenty

543 35 5
                                    

-Uważaj, jeszcze ktoś nabierze podejrzeń- Powiedziała zdejmując powolnym ruchem moją rękę z drzwi. Gdy je otworzyła za nimi był Diego, Pięć i Morthy, czyli właściciel sklepu, w którym przebywał pięć.

-Co jest?-Spytał Diego.

-Dokładnie, co, jest?-Powtórzył pytanie jego brat.

-Rozmawiamy, okazało się że mamy podobne zainteresowania-Odpowiedziałam.

Nagle po schodach cicho weszła Zoe, zaniepokoiła mnie jej wizyta, w tym gronie.

-Witaj, pięć-Odezwała się sięgając po jej charakterystyczny kastet z kieszeni.

-Witaj nieznajoma-Odpowiedział jej Diego wyciągając noże z kieszeni.

-Będzie zabawa!-Krzyknęła uśmiechnięta Lila.

-Kim jesteś?-Spytał Pięć nieznaną mu dziewczynę, siedział w fotelu, popijając kawę.

-Przyszłam odwiedzić współpracownika-Odpowiedziała dziewczyna-Pracujesz w Komisji, racja?-Na te słowa Pięć podniósł się z fotelu i odłożył kubek z kawą na regał obok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Przyszłam odwiedzić współpracownika-Odpowiedziała dziewczyna-Pracujesz w Komisji, racja?-Na te słowa Pięć podniósł się z fotelu i odłożył kubek z kawą na regał obok.

-Nie, nie pracuje-Uśmiechnął się złośliwie.

-Cóż, ale ja tak- Zoe zamachnęła się z kastetem w stronę Diego. Ja wraz z Numerem 5 teleportowaliśmy się obok nich, ja złapałam Zoe za złączenie ręki przy łokciu, przy czym zatrzymałam przytulasa twarzy Diego z jej pięścią.

-Pracujesz w Komisji-Zapytałam ciągnąc ją do tyłu za rękę, ona ponownie się zamachnęła w moją stronę, jednak uniknęłam uderzenia.

-Tak, przyjęli mnie, kierowniczka zaczyna powątpiewać w twoje kompetencje- Odpowiedziała, uderzyła mnie z całej siły łokciem w usta. Przez jej supersiłę odleciałam dalej i uderzyłam plecami o ścianę. Zsunęłam się na podłogę. Dziewczyna spojrzała się w stronę pięć i zaczęła iść w jego stronę. Przeszkodziła jej w tym Lila, robiąc wślizg powaliła Zoe na podłogę, jednak ta chwyciła jej nogę i wykorzystując swoją moc odrzuciła Lile gdzieś na bok. Zoe podniosła się, Diego uderzył ją w brzuch, jednak ta nie odczuła bólu. On wyjął jeden z noży i rzucił w jej stronę, złapała go i odrzuciła gdzieś na bok. W tym czasie pięć chciał zaatakować ją od tyłu, jednak dziewczyna usłyszała jego kroki i zdołała go odepchnąć tak mocno, aż uderzył w regał z książkami i upadł na ziemię. Diego nie był dla niej wyzwaniem, jego również powaliła pod czas walki w ręcz. Pięć leżał na wykładzinie, a ona szła w jego stronę. Pochyliła się nad obolałym chłopakiem. Zauważyłam że jeden z noży Diego leży w moim zasięgu. Zebrałam swoje siły, sięgnęłam po ostrze i podniosłam się z podłogi. Podbiegłam do leżącego pięć i pochylającej się nad nim dziewczyny.

-Jakieś ostatnie słowa mały?-Zapytała, na twarzy Pięć pojawił się lekki uśmiech.

-Ja mam coś do powiedzenia-Odezwałam się, zaskoczona dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę-Żegnaj suko-Powiedziałam wbijając jej noż prosto w krtań. Ciało dziewczyny upadło na pięć, krew bryzgała w każdą stronę. Chłopak zdjął z siebie zwłoki, wstał i poprawił marynarkę.Diego i Lila podnieśli się z podłogi. Mężczyzna wyjął nóż z krtani dziewczyny, co spowodowało kolejny wytrysk krwi.

-Wow, komisja zawsze była taka silna i agresywna?-Spytał Diego.

-Nie, to zapewnie do niej wysyłają takie osoby-Odezwał się Pięć-Sprowadzasz na nas kłopoty, możesz się od nas odwalić i wrócić do siebie?

-A może jakieś "dziękuje"?-Odpowiedziałam-Gdybyś nie zauważył, uratowałam ci właśnie życie. Ale z tego co widzę to przez pracę dla komisji straciłeś wszystkie uczucia.

-Uczucia nie powinny mną kierować, a rozum. Apokalipsa się zbliża a ja muszę się bawić w piaskownicę z jakąś dziewczynką.

-Jeżeli za piaskownicę uważasz igranie ze śmiercią to nie mam pojęcia co wypiera na tobie wrażenie. 

-Apokalipsa. Możesz już iść, nawet sam cię wyprowadzę-Chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Pojawiliśmy się w dokładnie tym samym miejscu, gdzie pojawiłam się w Dallas. Nagle przed nami stanęło trzech wysokich blondynów. Jeden miał w ręku strzelbę, a drugi TommyGun'a, nie rozpoznałam broni kolejnego z nich, prawdopodobnie był to jakiś rodzaj pistoletu maszynowego.

 Jeden miał w ręku strzelbę, a drugi TommyGun'a, nie rozpoznałam broni kolejnego z nich, prawdopodobnie był to jakiś rodzaj pistoletu maszynowego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-No bez jaj-Powiedział Pięć. Nie wiedziałam kim byli mężczyźni, jednak on miał już z nimi do czynienia. Odbezpieczyli broń. Usłyszałam krzyki losowych przechodni i dźwięk strzelania.

-Biegnij!-Krzyknął chłopak ciągnąc mnie za rękę.


Macie do mnie może jakieś pytanka a propos książki? A może a propos czegoś innego?

Numer Pięć/Number FiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz