Szczęście (epilog)

2.3K 159 218
                                    

Blondyn patrzył z lekkim uśmiechem na zachodzące słońce. Odetchnął głęboko i spojrzał się w swoją prawą strone.

-Już czas. - powiedział półgłosem, jakby nie chciał zagłuszyć tej magicznej ciszy. Wstał z krzesła i wszedł do środka wciągając je ze sobą. Otworzył drzwi od balkonu na ościerz, aby nadal widzieć ten niesamowity widok, który się przed nim roztaczał.

-Ile to już czasu minęło? 2 lata? 3? Nieprawdopodobne, że tyle zajeło mi znalezienie tej zakały. Wiesz, w pewnym momencie chciałem go nawet zabić, za to co ci zrobił. Ale zrozumiałem, że nie chce być taki jak on. Wtrącili go do więzienia dla złoczyńców. To chyba sprawiedliwy wyrok. - kontynuował Bakugo szperając w jednej z licznych skrzyni.

-Nie mogę się już doczekać. Nie wierzę, że to już dzisiaj. Pewnie zastanawiasz się co na to moja rodzina? Nie powiedziałem im. Wiem, że to egoistyczne, ale chcieliby mnie powstrzymać. A przecież chcą abym był szczęśliwy! Musze ich za to przeprosić. W końcu martwią się o mnie. Szczególnie od czasu tej... Sam zresztą wiesz. Ile bym dał, aby się cofnąć do tego momentu. Może gdybym był szybciej, może... Nie! Tak jak mówił lekarz, nie powinienem myśleć o tym co by było gdyby... Ale byłem twoim strażnikiem. I zawiodłem. Nawet nie powiedziałem ci jak bardzo cię kocham! Jak bardzo mi na tobie zależy. Chciałem mieć z tobą wspólną przyszłość, a dzisiaj to wszystko się spełni. Znowu usłysze twój śmiech. Zatopie się w twoim spojrzeniu. Nawet nie wiesz jak za nim tęskniłem. Matka mówi, że to mnie zmieniło. Widziałem w jej wzroku nie tylko zatroskanie. Widziałem strach. -  blondyn zaśmiał się głośno. Wyciągnął wreszcie przedmiot którego szukał i podszedł do krzesła wchodząc na nie. Zaczął majstrować coś przy belce od dachu i kontynuował swój monolog.

-Bała się. Jednak nie wiem czy o mnie czy właśnie mnie. To zabawne. Mówiła, że chce mnie uszczęśliwić. Ale nie była w stanie. Tylko ty to potrafisz. Dlatego to robie. Kiedy ta łajza wreszcie zapłaciła za swoje, czuje, że moge to zrobić. I w końcu będziemy razem. Będziemy szczęśliwi. - powiedział Katsuki i podszedł do stolika chowając do kieszeni kartkę, która na nim leżała. Następnie podszedł do wejścia na balkon i przykucnął przed parą czerwonych butów oraz małym zdjęciem, które wziął do ręki.

-Już czas... -wyszeptał pocierając kciukiem fotografie. Wstał i wchodząc ponownie na krzesło oparł swoją prawą nogę na jego oparciu. Sięgnął po line przymocowaną do sufitu i przełożył pętle przez głowę zacieśniając ją.

-Przepraszam mamo, tato... Wiem ile dla mnie zrobiliście, ale tylko to mnie uszczęśliwi. Izuku... Omego mojego życia... - wyszeptał czule ostatnie słowa spoglądając na zdjęcie.

-Do zobaczenia po drugiej stronie.

Blondyn przechylił się sprawiając, że krzesło pod nim się przewróciło. Lina się naprężyła, a po policzku chłopaka spłynęła pojedyncza łza.

Jestem szczęśliwy

---------------
...
Nie wierze, że to napisałam. Na pewno znajdzie się wiele osób, które powiedzą, że to najgorsze zakończenie. Nie zgodze się. Izuku miał już problemy psychiczne w związku z koszmarami. W jednym z rozdziałów mówił nawet, że nie rozpoznaje co jest jawą, a co snem. Jeśli macie swoją interpretacje nie czytajcie tej części opisu tylko przejdźcie na sam koniec na podsumowanie epilogu, ponieważ chciałabym tutaj wszystko wyjaśnić i dopowiedzieć. Tak jak wcześniej mówiłam, to najlepsze zakończenie jakie mogło się wydarzyć. Obydwaj są szczęśliwi, bez żadnych lęków. Może zaczne też od początku. W koszmarach Izuku widział co się wydarzy. Najpierw był las (wycieczka z klasą) następnie wielki budynek z podłogą z blachy (hangar gdzie Midoriya został porwany), a trzecim równie ważnym koszmarem był sen w autokarze. Śniła mu się ciemność (śmierć). Od samego początku los Midoriyi był przesądzony, a Bakugo niestety nie miał na niego wpływu. Pozostaje pytanie jak Midoriya dostał się do hangaru, w którym został zabity. Złoczyńca, który był odpowiedzialny za halucynacje zielonowłosego przejął nad nim kontrole. Nie byłoby to możliwe bez uprzedniego osłabienia jego psychiki, stąd Cień. Ale dlaczego to ogóle Izuku został zamordowany. Wiemy, że Shigaraki chciał mieć Bakugo w Lidze. Więc po prostu połączmy fakty.  Blondyn popada w chorobę psychiczną, stając się niebezpieczny nawet dla swojej matki. (W epilogu mówił, że się go bała) Następnie Katsuki, który postradał zmysły miałby zostać przyjęty do Ligii. No i tu nastąpiły komplikacje. Bakugo ma charakter jaki ma i nie tylko oszalał, ale także pragnął zemsty. Dlatego (tak jak mówił) przez 3 lata szukał człowieka odpowiedzialnego za Cienia, po czym przyczynił się do wsadzenia go do więzienia. Shigaraki nie przewidział także, że Katsuki planował się zabić po tym wszystkim. W końcu strata przeznaczonego zostawia trwały uraz, jednak nie wszystkie alfy popełniają samobójstwo. Tomura nie przewidział jednak, że pojęcie "nie wszystkie" nie obejmuje blondyna.

[KONIEC WYJAŚNIEŃ]

Powiem szczerze. Płakałam jak to pisałam. Podczas zapisu trzy razy zmieniałam zdanie i chciałam ocalić obydwóch. Jednak przez lęk Izuku nigdy nie byliby do końca szczęśliwi. Dlatego takie zakończenie.

I to chyba wszystko... Zapraszam na moją następną książke, jeśli ktoś chce chusteczki to niestety mam tylko jakieś ankiety 📊 kalendarze 🗓📆📅 i jakieś kartki 📃📜📄 + gazety📰🗞, no i co...
Do następnego (wkrótce)

Strażnik - bakudeku [OMEGAVERSE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz