2# Ulica Pokątna

58 4 7
                                    

Hej  i tak minął kolejny dzionek
Jest niedziela ósma RANO!!
JAK TAK MOŻNA CZŁOWEIKA TRAKTOWAĆ ŻEBY O TEJ PORZE CZŁOWIEKA BUDZIĆ O TEJ PORZE!!
Obudziła mnie hermiona a nie sorry nie obudziła lecz wytargała z łóżka!!
No ale dobra wstałem i poszedłem do łazienki się ubrać i umyć. Gdy wychodziłem z łazienki poczułem zapach naleśników. Wszedłem do kuchni i jak zwykle przywitali mnie rodzice. Hermiona kazała mi sie przebrać w coś czego czego nie cierpie. Kazała mi ubrać KOSZULE I JEANSY!!!!Ja rozumiem jeansy ale KOSZULE!!! No ale poszedłem sie ubrać ponieważ wiedziałem że jeżeli tego nie zrobie bedzie mi suszyć głowe. Gdy sie ubrałem ona sie też przebrała w czarną spódnice w białą koszule i ubrała mały czarny sweter na guziki. Oboje zeszliśmy na śniadanie. I oto zaczeła sie nasza kłótnia
-Hej mamo moge dostać 3 naleśniki
-Tak ale zostaw hermionie-odpowiedziała mama
-Po co przecież ona powie że jedzienie naleśników na śniadanie nie jest odpowiednie.
-MAMO!!! - zawołała zbulwersowana hermiona
-Mike przeproś-rozkazała tata
-No dobra... Hermiona przepraszam
-Zastanowie sie nad tym-odpowiedziała bezmyślnie. Naszą kłótnie przerwał nasz zegar bo wskazywał już 9:00 rano a o tej porze mieliśmy jechać.
Wsiedliśmy do czarnej audicy i pojechaliśmy do londynu. Tam czekał na nas Hagrid.
-No w końcu już myślałem że nie traficie
-Witaj Hagridzie - przywitałem się najmilej jak umiałem
-Siemasz mike i witaj hermiono wyglądacie przepięknie jak bliźniaki-zażartował z nas olbrzym
-Dziękujemy hagrididzie-odpowiedziała hermiona trochę zawstydzona tą sytuacją
-Więc tak to wy chodzcie ze mną a wasi rodzice mogą tu zostać-Odpowiedział pewnie hagrid
-Ok
-No to pirszoroczni za mną-odpowiedział po czym poszliśmy z hagridem na ulicę pokoątną. Było tam mnóstwo czarodziejskich sklepów a moją uwage przyciągnoł sklep ze zwierzętami. Hagrid chyba to zauważył bo powiedział że potem możemy tam pójść na końcu.
-A więc gdzie najpierw?
-Do banku gringota-odpowiedział nie    zbyt zadowolony hagrid. Gdy wsedliśmy do banku gringota zobaczyłem wielu małych ludzi
-Hagridzie... Emmm... Kto to jest-spytałem najciszej jak umiałem
-To są gobline scfane bestie,lepiej z nimi nie zadzierać
-No dobrze ale po co tu idziemy skoro mamy własne pieniądze-spytała hermiona
-Bo widzisz wasze pinądze trza zamienić na nasze pieniądze wienc no-odopwiedział hagrid troche zdziwiony pytaniem
-Dzień dobry-Przywitał sie hagrid z goblinem
-Dobry, dobry, w czym moge pomóc-odpowiedział mu goblin
-Państwo Granger chcieliby zamienić swe pieniądze na galeony i szykle.
-A czy państwo Granger mają odpowiednią iloś pieniędzy? - jego ton brzmiał troche jakby chciał nas wyeliminować. Hagrid szturchnął nas  łokciem i po cichu powiedział że byśmy wyjeli nasze pieniądze. Gdy to zrobiliśmy szatański uśmiech znikł z twarzy goblina.
-A więc zapraszam do pańskiej skrytki 
a zapomniałem spytać a czy państwo Granger mają swój klucz? - Na jego twarzy pojawił sie ten sam uśmiech co przedtem. Naszczęcie Hagrid nas ocalił mówiąc goblinowi że ma klucz i goblin znowu przestał się uśmiechać
-A więc w takim razie prosze za mną.-
Poszliśmy za goblinem. Wsiedliśmy do jakiegoś wagonika. Goblin kazała nam usiąć i sie nie wychylać. Gdy to powiedział wagonik ruszył. Z początku jechał strasznie wolnie dopiero później wagonik nabierał prędkości. Gdy dotarliśmy do  skrytki numeru 123,wysiedliśmy z wagonika gdy skrytka się otworzyła goblin kazała nam dać tam nasze pieniądze.Gdy to zrobiliśmy
(nie chętnie) skrytka zaczeła napełniać sie złotem i srebrem. Hagrid kazał nam troche wziąć hermiona go posłuchała i wzieła trochę a ja napychałem kieszenie złotem i srebrm. Kiedy wyszliśmy z banku gringota. Hagrid zaprowadził nas do sklepu olivanderu, tłumacząc nam że to sklep z różdżkami. Gdy wesliśmy do sklepu ktoś do mnie podszedł.
-Tak myślałem że pana tu spotkam.
Pan Mike Granger
A panienka to pewnie Hermiona granger-spytał pewny siebie starzec
-Yyy tak... Dzień dobry panu... - odpowiedziałem nie pewnie
-Więc kto chce wybrać różdżkę pierwszy??
-Emm... To może ja.... - zgłosiłem się na ochotnika a w myślach szeczerze żałowałem tej decyzji.
-Prosz prosze-powiedział a ręką kazał mi podejść bliżej
Dał mi pierwszą różdżke i kazał ją machnąć więc wykonałem polecenie a gdy to zrobiłem podpaliłem jedną książke.
-Nie ta nie pasuje-powiedział po czym podał mi kolejną
-Spróbuj tę-powiedział z nadzieją w głosie. Gdy podał mi różdżke poczułem fale powietrza a starzec się strasznie ucieszył
-Gratuluje pierwszej różdżki
-Dziękuję panu za pomoc-podziękowałem i odszedłem od lady. Hermiona też kupiła swoją różdżkę a gdy wychodziliśmy ze sklepu hagrid wytłumaczył nam wszystko co i jak. Kidey skończyliśmy kupować wsystkie akcesoria poszedłem z hagridem i hermioną do sklepu z maginymi stworzeniami. Od razu zakochałem się w tym sklepie. Hermiona kupiła sobie kota a ja kupiłem sobie nieśmiałka i nazwałem go eddie. Po udanych zakupach poszliśmy do naszego auta i wróciliśmy do domu. Tak wyglądał muj dzisiejszy dzień

Nowa Historia HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz