10

1.1K 86 42
                                    

Reszta świąt minęła im, jak z bicza strzelił. Powymieniali się prezentami, zjedli resztki wigilijnego jedzenia i spędzili razem więcej czasu, grając w gry planszowe, oglądając filmy i wychodząc na spacery. Yoongi jednak nie do końca był w stanie się zrelaksować przez ten czas. W głowie miał tylko swoją rozmowę z Dawon i wydawało mu się, że dziewczyna obserwuje go na każdym kroku. Kiedykolwiek się obrócił, widział jej wzrok na sobie, który śledził go uważnie.

Czuł się na tyle niekomfortowo, że Hoseok bez przerwy pytał się go, czy wszystko w porządku i spoglądał na niego ze zmartwieniem w oczach. Tym bardziej, że Yoongi przez to unikał jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z nim. Czuł się winny, gdy Hoseok okazjonalnie dotykał go i przytulał, tak jak mieli to w zwyczaju, ponieważ mógł przysiąc, że czuł wtedy na sobie oceniający wzrok całej rodziny. Albo zwyczajnie popadał w paranoję. Chyba po raz pierwszy odetchnął z ulgą, gdy obudził się wiedząc, że wyjeżdżają.

Wyruszyli od razu z rana, by zdążyć na urodziny Taehyunga, który śmiertelnie by się na nich obraził, gdyby to przegapili. Pożegnali się z rodzicami chłopaka, które nie wypuścili ich bez domowego jedzenia i mnóstwa całusów oraz z Dawon i Inhoonem, obiecując im, że za niedługo odwiedzą ich w ich nowym mieszkaniu.

Podróż pociągiem zeszła im całkiem szybko, ponieważ we dwójkę zajęli się własnymi sprawy. Yoongi czytał książkę, a Hoseok zabrał się za pisanie eseju, starając się jakoś wrócić do uniwersyteckich realiów.

Odetchnęli z ulgą, kiedy w końcu weszli do mieszkania i usiedli na kanapie. Rzucili wszystkie swoje torby w przedpokoju, nie mając siły się nimi przejmować. We dwójkę czuli się dziwnie zmęczeni, nawet jeśli teoretycznie powinni odpocząć na wyjeździe.

- Jak dobrze być w domu - mruknął Hoseok, wygodniej rozsiadając się na kanapie, a Yoongi poczuł przypływ ciepła na myśl, że to właśnie ich mieszkanie młodszy uznaje za swój dom, a nie ten w rodzinnym mieście.

- Zgadzam się - przytaknął mu i sam dopiero teraz poczuł pewną ulgę, nie widząc już przeszywających go spojrzeń.

- Ile mamy jeszcze przed wyjściem? - zapytał go, przeciągając się i żałując, że musi gdziekolwiek się dzisiaj ruszać.

- Jakieś dwie godziny - odpowiedział, spoglądając wcześniej na zegarek. Mu samemu nie chciało się za bardzo ruszać, ale przyjaciele na pewno by im nie wybaczyli, gdyby nie przyszli.

- Cholera, pójdę się umyć i zrobię sobie krótką drzemkę - ziewnął, zasłaniając swoje usta, a Yoongi pokiwał tylko głową.

- Brzmi jak dobry plan - przytaknął mu, wpatrując się w tym momencie w sufit. Nie miał nawet siły odwrócić wzroku.

- Chcesz iść ze mną? - zaproponował, a Yoongiemu serce zatrzymało się na moment.

- Co takiego? - dopytał, nie będąc do końca pewnym, czy poprawnie usłyszał pytanie.

- Nieważne - machnął drugi ręką, ponosząc się z kanapy. - Też powinieneś trochę odpocząć, hyung - poradził mu i zniknął ze salonu, zostawiając go z ponownym mętlikiem w głowie.



Przyszli lekko spóźnieni, za co oczywiście zostali zwyzywani przez resztę, ale nie przejeli się tym za bardzo. Byli już przyzwyczajeni do wzajemnego droczenia się i kąśliwych uwag. Koniec końców i tak zostało to szybko zapomniane, ponieważ każdy z podekscytowaniem opowiadał o swoim świętach.
Większość z nich wracała w ten czas do rodzinnych domów i ich tradycją było spotykanie się w dzień urodzin Taehyunga, by razem świętować nie tylko jego urodziny, ale także spóźnione świata. Wymieniali się wtedy prezentami i zamawiali tanie żarcie z chińskiej restauracji, jak na spłukanych studentów przystało. Czasem może tylko Seokjinowi udało się coś przygotować, ale nie zawsze starszy miał na to tyle siły. Najważniejszy był dla nich czas spędzony razem no i może prezenty, ale to tylko jeśli spytałbyś Taehyunga. Kim miał wtedy okazję poczuć się jak prawdziwy król, ponieważ otrzymywał je nie tylko za swoje urodziny, ale i za święta.

I'm in Trouble - YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz