~ Chris's p.o.v ~
Ehh, pora kłaść się do łóżka. Jest godzina 22:56. Powinienem już dawno spać, ale... Boję się. Boję się, że dzisiaj będzie najgorsza noc z tych wszystkich koszmarów. Noc 5. Nie jestem pewny, czy ja to przeżyję. Znaczy, napewno przeżyję, nie mogę umrzeć od koszmaru... Prawda..? No nieważne, pora kłaść się spać...
= Sen Chris'a =
Podobno noc piąta jest najtrudniejsza. Zaraz, gdzie jest mój pluszak Fredbear?! O nie, to nie wróży dobrze... Podszedłem do drzwi z lewej strony, a tam... Ogromny Fredbear z wieloma zębami w brzuchu, pazurami i czerwonymi oczami. Szybko zamknąłem drzwi, z sercem w gardle. Co. To. BYŁO?!?!?!?!? Ugh, teraz muszę się nim zająć. Poszedłem w stronę prawych drzwi, i tam znowu zobaczyłem tego animatronika. Za późno zamknąłem drzwi. Fredbear wyskoczył na mnie, przy tym mnie budząc. Oddychałem mega szybko, chyba nawet krzyknąłem, ponieważ tata szybko przybiegł do mojego pokoju.
William: Co się stało?!
Chris: K-Koszmar...
William: Eh, a o czym on był?
Chris: Byłem w niebieskim pokoju z białymi drzwiami po dwóch stronach, i w pewnym momencie wyskoczył na mnie ogromny Fredbear z zębami w brzuchu, pazurami i czerwonymi oczami...
~ William's p.o.v. ~
Co? Chris... CO???? Jak?? On miał normalny koszmar, i widział każdy szczegół... To nie jest normalne, tyle wiem.
William: No już, Chris, spokojnie. Jestem tutaj, nic ci się nie stanie.
Przytuliłem syna, i zobaczyłem łzy na jego policzkach.
William: Shh, spokojnie, jestem tutaj przy tobie... Nic ci się nie stanie, spokojnie...
= Sen Chris'a =
Znowu ten pokój. Myślę, że tym razem mi się uda. Jednak... Siedziałem nad tym jakieś trzy godziny, budząc się co piętnaście minut. Ale w końcu, udało mi się. Dotrwałem do 06:00. Kiedy się obudziłem, zobaczyłem, że zasnąłem w ramionach taty, a on leżał obok mnie. Wstałem i poszedłem do kuchni. Usłyszałem tam Michael'a, który rozmawiał ze znajomymi na VideoChacie.
Chris: Hejka, Mike!
Michael zignorował mnie. Pewnie miał słuchawki na uszach, czy coś, nie wiem. Podszedłem do lodówki, gdy nagle Mike mnie zaczepił.
Michael: Ej, młody, chodź no tutaj.
Chris: T-Tak?
Michael: Przynieś mi sok.
Chris: A jaki?
Michael: Nie wiem, jakikolwiek, byleby nie jagodowy.
Chris: No tak, fajnie, że wiem który to jest.
Michael: Nie pyskuj mi tu, podaj mi sok.
Chris: Eh, dobra. Masz.
Michael: Okej, ten może być. Właśnie, wszystkiego najlepszego.
Chris: Oh, uh... Dzięki, tak sądzę...
Michael: Dobra, idź już do innego pokoju, gadam ze znajomymi.
Chris: Ale ja muszę zjeść śniadanie...
Michael: Nie obchodzi mnie to! Idź sobie z tąd!
Chris: D-Dobra... Już i-idę...
Wyszedłem z kuchni, i udałem się w stronę mojego pokoju. Taty już nie było, co oznacza, że już wstał, i poszedł do siebie. Przebrałem się w czarną koszulkę z szaro-białymi paskami, dżinsowe spodenki i czarne buty. Przynajmniej tak mi się wydawało. Poszedłem do Elizabeth, ale jeszcze spała. Ehh, co ja mam robić?
Clara: Chris, kochanie, jedź z tatą do pizzerii, masz tam organizowane urodziny.
Chris: Dobrze mamo!
= TIME SKIP: 06:23 -> 14:12 =
Mark: Ej, Mike, ten twój brat to się czegoś boi?
Michael: Uhh, wczoraj słyszałem, jak mówił coś o Fredbear'ze, więc myślę, że jego się boi... Chociaż w sumie nie wiem, a co?
Mark: Dawaj, włożymy go do szczęki Fredbear'a na trzy sekundy, żeby się młody nie bał.
Michael: Uhh, a nic mu się nie stanie?
Mark: No dawaj, nic się przecież nie stanie!
Michael: Em, no nie wiem...
Nicholas: Tak, chodźmy!
Michael: No dobra, ale ja nie jestem co do tego przekonany.
~ Michael's p.o.v. ~
Podeszliśmy do Chris'a, i zaczęliśmy się z niego naśmiewać.
Michael: Siema frajerze!
Chris: H-Huh? Michael..?
Nicholas: Ugh, zamknij się na minutę! Twój głos jest wkurzający!
Mark: Tak! A co jeszcze, może boisz się jeszcze Fredbear'a?
Chris'owi zbierało się na płacz, a mi co raz bardziej nie podobał mi się pomysł straszenia Chris'a.
Chris: Z-Zostawcie mnie!
Mark: Hmm, to może pójdziemy do Fredbear'a?
Chris: N-Nie! Proszę, nie!
Wszyscy we czwórkę podnieśliśmy Chris'a, i zanieśliśmy go do Fredbear'a. Podniosłem chłopca, i włożyłem go do paszczy animatronika.
Mark: No i co, Mike, mówiłem, że nic złego się nie sta-
Dźwięk łamanej kości. Spojrzałem na Chris'a ze łzami w oczach. Kawałek jego czaszki był cały we krwi. Chris wypadł z robota, upadając bezwładnie na podłogę.
Michael: O kurwa... CHRIS!?!?!?!
Mark: Kuźwa, to nie tak miało być!!
Ashley: POMOCY!!! TEN CHŁOPCZYK ZARAZ UMRZE!!! ZADZWOŃCIE NA KARETKĘ!!!
W pizzerii zrobił się szum. Wiele osób krzyczało, a inni wybiegali z dziećmi jak najdalej od pizzerii. A ja tylko patrzyłem martwym wzrokiem na mojego młodszego braciszka. CO JA ZROBIŁEM!??!?!?! CO MI PRZYSZŁO DO GŁOWY, ŻEBY WKŁADAĆ GO DO FREDBEAR'A?!?!?!?! Chwilę później, przybiegł tata, zabierając małego do auta. Henry przybiegł chwilę później.
Henry: Mike?!?!? Co tu się do cholery stało!?!??!
Michael: J-Ja nie chciałem... T-To był tylko wypadek...
--------------------------------------------------
⭐ 10 ROZDZIAŁ ⭐