~ Michael's p.o.v. ~
Jest godzina 12:30, a ja wychodzę, żeby rozejrzeć się trochę po mieście. Aktualnie stoję przed moim domem, i wpatruję się w pobliski las. Eh, pora iść... Tylko w którą stronę? Mam do wyboru, żeby iść w lewo, w prawo, oraz prosto, ale wtedy pójdę do lasu. Hmm... Dobra, idę w prawo. Szedłem po chodniku jakieś piętnaście minut, więc postanowiłem, że skręcę w następną ulicę. Podszedłem do przejścia dla pieszych, i się rozejrzałem. Nic nie jechało, więc przeszedłem przez ulicę. Dotarłem do galerii, i poczułem, że chcę mi się pić, a przy sobie żadnego picia nie miałem. Spojrzałem, czy mam jakieś pieniądze... Hmm, 1,50. Nie dużo, nie wiem czy mi starczy... No trudno, jakby co, to będę winny. Poszedłem do najbliższego sklepu, i stanąłem przed lodówką. Coca-Cola za 1,70, Pepsi za 1,70, Fanta za 2,00... Kuźwa, czemu to jest takie drogie?! Ehh... Dobra zapytam się czy mogę być winny. Wziąłem Pepsi i udałem się do kasy. Przede mną stał chłopak o ciemnych, brązowych włosach, mniej więcej w moim wieku. Spojrzał się na mnie, i zobaczył, że mnie nie stać na picie, więc zaproponował, że może mi pożyczyć...
?: Ej, ile ci brakuje do tego picia?
Michael: Uhh, dwadzieścia groszy, a co?
?: Masz, zapłać sobie. Kiedyś mi oddasz.
Michael: Oh, dzięki, uhh...
?: Mark.
Michael: No więc dzięki, Mark.
Mark: Nie ma sprawy... Co robisz dzisiaj? Masz ochotę wyjść ze mną i z moją paczką?
Michael: Spoko, ale muszę się jeszcze spytać rodziców.
Mark: No dobra, to ja czekam przed sklepem!
Chłopak wyszedł ze sklepu, a ja zapłaciłem za picie. Od razu się napiłem, bo byłem mega spragniony. Dobra ta Pepsi, u nas w starym mieście smakowała totalnie inaczej. No nieważne, muszę iść do Mark'a i jego znajomych. Podszedłem do nich.
Mark: No więc tak jak mówiłem, to jest, uhh...
Michael: Michael, ale ludzie mówią na mnie Mike.
Mark: No więc, Mike, to jest Nicholas i Ashley, ale często na nich mówimy Niko i Ash.
Michael: Miło poznać.
Nicholas: Ciebie też, ale... Do której klasy w ogóle chodzisz? Jakoś jeszcze ciebie u nas nie widziałem.
Michael: Uh, idę teraz do siódmej, ale nie byłem jeszcze tutaj w szkole, dwa dni się tu przeprowadziłem.
Nicholas: Uu, fajnie, my też idziemy do siódmej. Ja z Mark'iem do siódmej "a", a Ash chodzi do siódmej "b". Jak ci się pofarci, to może będziesz z nią chodził do klasy... Chociaż w sumie, to może będziesz z nią chodził, ale już nie do klasy...
Ashley: Stul pysk, Nicholas...
Nicholas: Dobra, dobra. Idziemy?
Mark: Tak, chodźmy, tylko Mike chyba miał się starych zapytać, co nie?
Michael: Tak, chwilka.
Odszedłem trochę od nich, i zadzwoniłem do mamy.
Michael: Halo, mama?
Clara: Tak?
Michael: Mogę wyjść ze znajomymi? Będę mniej więcej o 21:00.
Clara: Pewnie, ale o 21:00 widzę cię w domu.
Michael: Dobra, dzięki mamo, pa!
Clara: Pa!
Wróciłem do grupy, i poszliśmy głębiej w miasto. Nagle przeszliśmy obok pizzerii, w której pracuje mój tata.
Michael: Ej, zaczekajcie na mnie chwilę.
Podszedłem do drzwi, i je otworzyłem. Znalazłem Elizabeth, i zapytałem się, gdzie jest tata. Poszedłem w jego stronę, i powiedziałem mu, że wychodzę ze znajomymi. Poprosiłem go jeszcze o te dwadzieścia groszy, żebym mógł oddać Mark'owi. Dał mi jeszcze dziesięć złoty, żebym sobie coś kupił do jedzenia, a ja wyszedłem z pizzerii.
Mark: Ziom, jak ty tam wszedłeś? Nie złapali cię?
Michael: Uh, a czemu by mieli?
Mark: No ta pizzeria jest jeszcze zamknięta!
Michael: Aa, mój tata tam pracuje. O, i masz te dwadzieścia groszy.
Mark wziął ode mnie pieniądze, i poszliśmy dalej. Niko i Ash nadal byli podjarani sprawą, że mam dostęp do zamkniętej pizzerii.
Mark: O, właśnie. Kim była ta dziewczynka, co z nią gadałeś?
Michael: Oh, to była moja siostra.
Ashley: Aww, masz młodszą siostrę? To urocze.
Michael: Tiaa, nie widziałaś jej jeszcze po tym, jak wypiła łyk piwa od naszej mamy.
Ashley: Dajesz. Co zrobiła.
Michael: No jeśli widok małej ośmiolatki chodzącej po ścianach cię nie ździwi, to masz mój szacun. Mój ojciec ją kijem od szczotki zdejmował.
Ashley: Pfft, co? HAHAHAH!! Wyobrażam to sobie!!
Michael: Em, no ale tak w ogóle, to jeszcze mam młodszego brata.
Nicholas: Jak ty z nimi wytrzymujesz? Sam mam młodszego brata, ale żeby mieć jeszcze siostrę to już w ogóle...
Ashley: Hej, Mike, a jak oni w ogóle się nazywają?
Michael: Elizabeth i Christopher, ale ja na nich wołam Lizzy i Chris.
Ashley: Słodko, moja siostra nazywa się Oliwia.
Nicholas: A mój brat to Noah.
Michael: Fajne!
Mark: A ja mam takie szczęście, że jestem jedynakiem.
Michael: Jak chcesz to ci siostrę oddam za darmo. Bierz tego demona jak najdalej ode mnie.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a ja poczułem, że oni będą moimi nowymi, dobrymi znajomymi...
--------------------------------------------------
⭐ ROZDZIAŁ 5 ⭐