7

376 23 4
                                    

tkliwy i pełen emocji krok zaprowadził mnie na wieże astronomiczną, moje włosy rozwiewał wiatr, a po policzkach szkliły słone łzy.
Oparta o zimną poręcz wpatrywałam się w gwiazdy:

-dlaczego świat jest taki zły...-zapytałam sama siebie, uderzając lekko pięścią o metalową poręcz...

-nie jest zły...-usłyszałam cichy głos za sobą, ten z mojej głowy, powoli się odwróciłam i ujrzałam tylko zarys, młodego przystojnego, wysokiego bruneta o czerwonych oczach:

-k-kim ty jesteś?-zapytałam szeptając, na co rozmyta postać, zaśmiała się cicho i oznajmiła:

-twoim przeznaczenie- już po chwili postać zniknęła, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, ten głos... znałam go jestem pewna że już go gdzieś słyszałam.
Po dłuższych rozmyśleniach, wróciłam do dormitorium...

Dni mijały mi żmudnie, aż pewnego dni gdy na dobrze pomagałam Hagridowi, ktoś zapukał do jego chatki, mężczyzna wstał z fotela i poszedł otworzyć:

-Julia! Cholibka chodź tutaj na chwilkę!-już po chwili stałam przy drzwiach, nie wierzyłam własnym oczom, przede mną stał nie kto inny jak George:

-George!-krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka a ten zaśmiał się i powiedział:

-pakuj manatki i jedziesz z nami!-krzyknął na co ja się od niego odkleił i spojrzałam na Hagrida błagalnym wzrokiem pytając:

-mogęę?-starałam się zrobić maślane oczka a on powiedział:

-jasne że tak...-pisnęłam cicho i przytuliłam szybko Hagrida po czym George powiedział:

-chodźmy wszyscy już czekają-powiedział i razem wyszliśmy z chatki, gdy byliśmy już przed szkoła nie mogłam uwierzyć własny oczom, na kamiennej ścieżce stał nieduży błękitny samochód, obok niego stał Fred, Ron i.... Harry?
Wszyscy patrzyli na mnie a Harry powoli do mnie podszedł i powiedział:

-tak bardzo cię przepraszam...-nie odpowiedziałam nic i mocno przytuliłam chłopaka, a ten gdy już odkleił się ode mnie powiedziałam:

-wszystko jest okej...-powiedziałam a on uśmiechnął się do mnie ciepło:

-teraz my!-krzyknął Fred a Ron i on podbiegli i tak samo się do nich przytuliłam, byłam naprawdę szczęśliwa:

-dobra koniec tych czułości, nasza Juleczka leci po rzeczy i jedziemy!

                                  ***
Lecieliśmy już dobrą chwilę, wszyscy byliśmy bardzo szczęśliwi, a chłopacy opowiadali mi o tym jak uwolnili Harrego, byłam lekko zła lecz starałam się tego nie ukazywać:

-jesteśmy!-krzyknął Fred a my zgodnie wyszliśmy z samochodu, i już po chwili byliśmy w środku nory, wszędzie pachniało ciasteczkami a w kuchni krzątała się pani Weasley, gdy nas zobaczyła szybko do nas podbiegła i zaczła krzyczeć:

-czy wyście oszaleli!? Zabraliście samochód ojca?! Nawet nie wiecie jak się martwiłam!-krzyknęła i walnęła w głowę jednego z rudych bliźniaków:

-ale mamo Harry miał założone kraty w oknach!-krzyknął Ron a pani Weasley spojrzała na niego groźnie mówiąc:

-żebym ja wam krat nie założyła! Jestem na was bardzo zła, oczywiście nie na ciebie Harry i Julka-powiedziała Pani Molly i uściskała każdego z nas, a chłopcy szybko uciekli.
Zostałam tylko ja i pani Molly który złapała mnie za ramiona i założyła włosy za ucho a ja powiedziałam:

-to może pani pomogę- nie czekając za odpowiedz, złapałam za nóż i dalej kroiłam chleb, pani Molly podeszła obok i obierając marchewkę powiedziała:

-jesteś taka kochana moja droga, wszystkim byś tylko pomagała-powiedziała a ja zaśmiałam się mówiąc:

-proszę pani to żaden problem, mam nadzieję że nie będę przeszkadzać-spojrzałam na nią lekko się obawiając a ona zaśmiała się w niebogłosy i powiedziała:

-skarbeńku jesteś tu ZAWSZE jak najbardziej mile widziana, ty tak samo jak i twój brat, mam do ciebie prośbę, mogłabyś obudzić Ginny?-zapytała łapiąc za szmatkę ja uśmiechnęłam się lekko i pomachałam głową na tak, szybko wbiegłam na schody, gdy byłam już u celu niestety na kogoś wpadłam, tym kimś okazał się być Percy.
Bardzo go lubiłam, ten lekko zdziwiony pomógł mi wstać a ja lekko go przytuliłam:

-Julia? Co ty tutaj robisz?

-no wiesz... twoi bracia...-nie musiałam kończyć a on westchnął i powiedział:

-no tak nie musisz dokańczać, domyślam się-zaśmialiśmy się cicho a ja powiedziałam:

-potem pogadamy, ja lecę obudzić Ginny-on tylko jeszcze patrzył się na mnie jak odchodziłam, stojąc przed pokojem dziewczynki, niepewnie otworzyłam drzwi.
Leżała ona śpiąc w najlepsze a ja podeszłam do niej i lekko ją szturchnęłam.
Dziewczynka obudziła się i gdy tylko mnie zobaczyła rzuciła mi się na szyję, była bardzo szczęśliwa...

***

Panienka RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz