Odcinek 6

50 6 2
                                    

Dni uciekały w Piekle, niczym kot przed psem. Tęsknota coraz bardziej mnie dopadała, tak samo jak nuda. Książęta były zajęte, upadły również, a mnie pozostały ogród oraz biblioteka, gdzie ostatnio przybywałem coraz częściej.
Przeszedłem się między półkami, wybrałem kilka książek i zająłem miejsce przy drewnianym, ozdobnym stole. Zagłębiłem się w treść czytadła do tego stopnia, że nawet nie wiedziałem kiedy zmorzył mnie sen.

Do czytelni zawitał Kim. Po zamknięciu drzwi, ujrzał śpiącego Noh. Wywrócił oczami z westchnięciem, podszedł do czyścioszka, który opierał się o blat. Wyciągnął dłoń ku niemu, pogłaskał go lekko po głowie, po czym wziął na ręce, by przenieść do własnej sypialni. Kiedy przekroczył próg pokoju, usłyszał mamrotanie Anioła Miłości.
- St.Van…. Tęsknię… Chcę do domu…
Lisi Demon ułożył Niebiańską Istotę na swoim łóżku i dostrzegł łzy na jego policzkach, które otarł, szepcząc.
- Aż tak Ci źle u mnie? ACE Cię rozpieszcza, mój brat traktuje Cię z szacunkiem, staje w Twojej obronie, a ja Cię chronię.
Młodszy diabeł zlustrował Ayno. Palcami przesunął po jego policzku. Potem skierował się nimi przez szyję, klatkę i zatrzymał się dopiero na dłoni. Anioł nieświadomie mocno ją chwycił. Lou zmarszczył brwi, chcąc się uwolnić, ale tak, by nie obudzić Yoon Ho. Westchnął cicho oraz położył się obok niego. Czyścioszek przekręcił się na bok, ciągnąć za sobą Pana Domu, więc ten ułożył się za plecami Yoon'a, objął go w pasie, po czym zaciągnął się jego zapachem.
- Znów czuć Cię aniołem. – mruknął pod nosem Sung, zaś wzrok demona utkwił na odsłoniętej szyi Ayno.
Kim oblizał usta, czując pragnienie posmakowania tego, niewinnego ciała, co doprowadzało do wspomnień ich pocałunków. Odetchnął ciężko, przymknął oczy i zasnął.

Zbliżało się popołudnie. Youngie przygotował herbatę oraz przekąski. Wszystko poukładał na tacach, by udać się z nimi do ogrodu. W holu natknął się na Jang'a. Obaj spojrzeli na siebie, w ciszy. Kruczy Demon miał ochotę na kolejny pocałunek z byłym Aniołem Wiary, jednak musiał się powstrzymać.
- Jeśli możesz, to idź po Lou oraz Ayno. Podwieczorek jest gotowy. – oznajmił były Anioł Wiary, zaś Jake skinął głową i podążył na piętro, do biblioteki.

Obudziłem się wtulony w czyjeś ciało. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem śpiącego Sung’a. Obejmował mnie ręką w pasie, a drugą trzymał pod moją głową. Miałem okazję przyjrzeć się jego twarzy. Tak przyciągał uwagę, że nie potrafiłem oderwać od niego ślepek. Miał ładne usta, jasną cerę oraz urocze, odstające uszka. Jakoś to wszystko do siebie pasowało. Na swój sposób był przystojny.
- Co tak mi się przyglądasz? – zaczął Kim.
- Wybacz mi. Zastanawiam się, dlaczego jestem w Twojej sypialni i… tulę się do Ciebie? – wyszeptałem.
- Zasnąłeś w bibliotece, więc przeniosłem Cię do siebie. No, ale chwyciłeś mnie za rękę i nie chciałeś puścić. Uznałem, że zostanę z Tobą, by Cię nie obudzić. – dodał, kierując na mnie swoje oczy.
- Przepraszam… - miauknąłem, chcąc wstać, lecz Książę Wschodu mi nie pozwolił. Przygniótł mnie swoim ciałem, szepcząc.
- Pora znów Cię naznaczyć. Mój zapach całkowicie zniknął.
I musnął mnie zaczepnie. Lekko rozchyliłem usta, wpatrując się w jego patrzały. Dotknął mojego policzka, zaczynając go gładzić. Przesunął palcem po moich wargach, do których się przyssał. Odwzajemniłem, bardzo chętnie i nie miałem zamiaru przerywać.

Ho Sung nie potrafił się powstrzymać. Pocałunki z Aniołem były wspaniałe, wręcz uzależniające. Z każdym całusem pragnął więcej i więcej. Poczuł się przyjemnie.

Kiedy Pan Domu ułożył się między moimi udami, zupełnie odpłynąłem. Pieścił wargami moje usta, jakby były czymś najsłodszym na całym świecie. Objąłem jego kark, po czym powoli przesunąłem po nim palcami, zatrzymując się dopiero między łopatkami. Czułem jak napina mięśnie.
Nagle do sypialni wszedł rozgadany Jacob, który przerwał widząc nas.
- Braciszku, ACE przy…
Lou oderwał się ode mnie, mrucząc.
- Tyle razy powtarzałem, abyś pukał, bracie.
- Wybacz mi. Nie wiedziałem, że Ayno jest z Tobą… to ja idę do ogrodu. – dodał Jake oraz wycofał się.
Młodszy diabeł popatrzył na mnie dość poważnie, westchnął wstając, by zaraz się ogarnąć przed lustrem. Podniosłem się z łóżka, poprawiłem ubranie, włosy, które były poczochrane. Po chwili poczułem, że Lis na mnie zerka, więc również to uczyniłem w jego stronę.
- Mam nadzieję, że nie wyobrażasz sobie za dużo. Pamiętaj, że całujemy się tylko dlatego, że musimy maskować Twój zapach. Nic więcej. – rzekł oschle.
- Tak, wiem. Przecież mnie nie lubisz. Liczę, że nie długo ktoś się po mnie zjawi i nie będziesz musiał się zmuszać do tego wszystkiego. – odezwałem się, po czym opuściłem pokój, czując smutek.

Podczas podwieczorku milczałem. Gapiłem się w Piekielne Niebo, chcąc już wrócić do domu. Zbyt mocno tęskniłem, ale nie chciałem już nadużywać gościnności oraz cierpliwości Sung’a.
- Ayno, dlaczego nie zjadłeś ciasta? – zaczął Woo Young.
- Przepraszam, nie mam ochoty. Tęsknię za domem i St.Van’em. – wyznałem, robiąc minę.
- Tak Ci tutaj źle? – dodał były Anioł Wiary.
- Nie, tylko tęsknię. Z resztą nie pasuje tutaj. Jestem Aniołem. To nie jest moje miejsce, ale cieszę się, że się mną zajmujecie, że mnie chronicie.  – wyjaśniłem cicho.
- Twoja mina mówi, że Ci źle. – wtrącił Peng.
- Nie chcę się wam narzucać oraz naużywać cierpliwości. Wiem, że wprowadzam w wasze życie nie małe zamieszanie. – ciągnąłem.
- Nie narzucasz się, Yoon Ho. W sumie to dobrze, że do nas trafiłeś. Mnie nie przeszkadzasz. – powiedział Książę Północy, natomiast ja „rzuciłem” okiem na jego, młodszego brata. Siedział, tak rozłożony na ogrodowej ławce, cały czas gapiąc się na mnie. Dostałem dreszczy, które rozeszły się po moim ciele.

ACE oraz Jake popatrzyli to na Anioła Miłości, to na Lisiego Demona. Obaj wpatrywali się w siebie bardzo intensywnie. Unieśli brwi, zaskoczeni tym przyciąganiem między nimi…

Tej nocy najmłodszy cyn Lucyfera miał niezwykły sen. Pojawił się w nim Ayno, z którym siedział w pokoju dziennym, na kanapie. W pewnym momencie Lou przysunął się do niego i zaczęli się całować, tacy spragnieni. Obsypywali się również czułościami, co zakończyło się zbliżeniem.
Ho Sung obudził się pobudzony oraz spocony. Odczuwał także ogromne pragnienie bliskości.
- Co się ze mną dzieje? To nie możliwe, bym aż tak go pragnął. Jest Aniołem, a ja ich nie znoszę, nienawidzę. – wyszeptał sam do siebie.
Następnie zwlókł się z łóżka, w samych spodniach od piżamy, narzucił na siebie satynowy szlafrok w kolorze boru i wyszedł z sypialni.
Zmierzając schodami na parter usłyszał dźwięk gitary upadłego. Najwidoczniej on nie mógł spać. Podążył za muzyką do samego wyjścia na taras. Zatrzymał się, jak ujrzał sługę w towarzystwie Noh. Obaj siedzieli na stopniach.

W tym samym czasie melodii słuchał również Kruk. Starszy diabeł stał na balkonie, wpatrując się w Piekielne Niebo, pochłonięty dźwiękami instrumentu Young’a.

Do moich uszu dotarło chrząknięcie, więc zerknąłem w stronę wejścia do posiadłości. Na progu stał Pan Domu, pół nagi. Patrzył na nas. Zaraz zapytał.
- A wy dlaczego nie odpoczywacie?
- Nie możemy zasnąć. Wybacz, jeśli Cię obudziłem, Lou. – odpowiedział ACE.
- Jest późno, więc myślę, że pora abyście odpoczęli. – stwierdził Kim.
Ja oraz Woo Young podnieśliśmy się, po czym ruszyliśmy do wejścia. Jednak Książę Wschodu chwycił moje ramię, zatrzymując mnie w progu. Były Anioł Wiary popatrzył na nas i w milczeniu pozostawił samych.

Drugi Jang „wdrapał” się na piętro. Przed sypialnią czekał na niego Książę Północy, oparty o ścianę. Upadły stanął, zaciskając palce na gitarze. Obaj spojrzeli na siebie.
- Musisz coś dla mnie zagrać. – rzekł Jacob, pochodząc do sługi.
Wziął od niego instrument, złapał za rękę, by wciągnąć do swojego pokoju. Potem odstawił gitarę, poprowadząc go w stronę łóżka.
- Teraz mam coś zagrać? – odezwał się Woo Young.
- Nie. Teraz pragnę Twoich ust, ACE. – oznajmił Jake, zaś były Anioł Wiary wyrwał się, chcąc podążyć w stronę wyjścia. W ostatniej chwili starszy syn Lucyfera zastąpił mu drogę, mówiąc.
- Nie wypuszczę Cię.
- To nie jest zabawne, Jacob. Jesteśmy przyjaciółmi. – miauknął ACE, z szybko bijącym sercem.
- Jesteśmy, lecz po tamtym pocałunku, pragnę kolejnego. – ciągnął Kruczy Demon, złapał upadłego w swoje objęcia i skradł mu całusa, dość intensywnego.

Podniosłem wzrok na Pana Domu. Zlustrował mnie z góry na dół, mówiąc.
- Chodź ze mną. Odprowadzę Cię do sypialni.
Zgodziłem się, więc powoli ujął moją dłoń w swoją, po czym ruszyliśmy schodami na piętro.
Między nami trwała cisza, jednak mimo tego miło było. Po dotarciu do sypialni, zatrzymałem się. Zerknąłem na w jego oczy, dziękując.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. To miłe z Twojej strony, choć nie znosisz mojej rasy.
- Nie wiem, czy miłe? Po prostu uznałem, że wypada to zrobić. Z resztą, skoro szliśmy w tym samym kierunku, to nie problem, abym poszedł dalej i odprowadził Cię. – rzekł Lou, unosząc moją dłoń. Przesunął po niej palcami, życząc dobrej nocy. Odprowadziłem go wzrokiem, nie rozumiejąc jego wahań nastroju. Przez to chcę już wracać do siebie.

"Zakazana Miłość" (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz