Odcinek 5

49 6 2
                                    

Nazajutrz, podczas śniadania panowała cisza. Jadłem ze spuszczoną głową. Czułem się winny stanu w jakim wczoraj był Kim.

Ponownie zawitał do nas Choi. Przyszedł z ciastkami, babeczkami oraz przeprosinami. Usiadł obok mnie, dość blisko. W ogóle nie przejmował się zabójczym wzrokiem Pana Domu.
- Baron, myślę, że to zły pomysł byś tak blisko siedział obok Yoon Ho. – zaczął Upadły.
- Ja tylko siedzę i chcę spędzić z nim trochę czasu, poznać go, potowarzyszyć. Wy i tak nie macie dla niego czasu. – oznajmił Baron.

Po posiłku przeszliśmy do ogrodu. Bracia zajęli się pracą, zaś Young szykowaniem obiadu. Spocząłem na ogrodowej huśtawce wraz z Chung Hyeop'em. Porozmawialiśmy, poznaliśmy się nieco upajając się przy tym pięknym dniem w Gehennie.
W pewnym momencie demon ujął moją dłoń. Delikatnie gładził ją kciukiem, uśmiechając się czarująco. Był na prawdę inny, niż Książę Wschodu. Tylko nie widziałem, czy pragnął mojego ciała, czy rzeczywiście mnie polubił???

Tymczasem synowie Lucyfera zrobili sobie przerwę. Obaj podeszli do okna, które wychodziło na ogród.
- Lou, dlaczego do tego dopuściłeś? Wiesz, jaki jest Baron. – odezwał się Peng.
- Wiem, bracie. Po prostu nie obchodzi mnie już co zrobią, nawet może zabrać go do siebie. Chciałem go chronić ze względu na nas, ojca oraz Piekło, lecz ten Anioł ma to gdzieś. Nie potrafi zrozumieć, że jego cnota jest ważna. Jeśli ktoś położy na nim łapy, obojętnie kto, wybuchnie wojna. – rzekł Sungie.
- Mogłeś mu to wyjaśnić, na spokojnie. A Ty co? Zacząłeś drzeć się na niego. On nie jest taki, jak Archaniołowie, jest inny. Nie skrzywdzi Ciebie, czy mnie. Nadal powinniśmy go chronić, zwłaszcza przed Choi'm. Zobacz, jak się do niego łasi, jak go pragnie, całego. Wiesz, że może zrobić mu krzywdę. – ciągnął Jacob.
- Krzywdę? A co jeśli czyścioszek skusi się na niego i zbliżą się do siebie? – zapytał Lou.
- Braciszku, Ayno taki nie jest. Sam widziałeś, że odpychał Barona. Nie jest chętny na tego typu rzeczy. Jest Aniołem Miłości, czystą istotą kochającą stworzenia. Przerwij to. – odpowiedział starszy diabeł, po czym ponownie popatrzył w stronę ogrodu. Anioł oraz Demon zniknęli.
- Szlag, gdzie oni są?! – warknął Książę Północy.

Uznałem, że skoro Chung jest taki miły, pokażę mu pokój w jakim goszczą mnie bracia. Gdy przekroczyliśmy próg, rozejrzał się powoli. Po chwili uśmiechnął się, podchodząc do okna.
- Masz ładny pokój. Wiele razy tutaj nocowałem, ale nigdy tego nie dostałem. Ponoć ta sypialnia jest dla wyjątkowej istoty. Tak mówił ACE, ale wtedy był pijany i nie wiem, czy to wymyślił, czy to prawda. – wyznał Baron.
Byłem zaskoczony jego słowami. Nie wiedziałem, jak mam to odebrać, jednak myślę, że ACE paplał głupoty przez alkohol. Po co nienawidzący anioły demon miałby umieszczać tutaj kogoś takiego, jak ja???

Usiadłem na łóżku. Chungie przysiadł się tuż obok mnie, dość blisko. W tej chwili pomyślałem o pocałunku. Zastanawiałem się, czy smakowałby tak samo, jak z Ho Sung'iem.
- Rany, jaki jesteś piękny. Nie potrafię oderwać od Ciebie wzroku, Ayno. Zostaw ich i chodź ze mną. Lepiej Cię ugoszczę, niż oni. – stwierdził gość demonicznych braci.
- Dziękuję, lecz wolę zostać tutaj. Znam Woo Young-hyunga i mimo tej nie chęci ze strony Lou, czuję się tutaj dobrze. – wyjaśniłem spokojnie.
- On Cię nie znosi, a mi się nie podoba, jak Cię traktuje. Ze mną będzie Ci o wiele lepiej, Ayno. – ciągnął Choi, ujął mój podbródek w swoje palce oraz delikatnie musnął kącik ust. Zrobiło się miło, ale nie tak jak z Kim'em. To było zupełnie coś innego, bardziej przyjemnego.
Wtem do moich uszu dotarł głos Lisiego Demona.
- A więc dopiąłeś swego, Baron.
Skierowałem ślepka ku drzwiom, w których stał wraz ze swoim bratem.
- Lou, to tylko niewinny buziak w kącik ust. Chyba nie jesteś zazdrosny o niego? Przecież Ty nie znosisz aniołów. – palnął Baron, odsuwając się ode mnie.
Następnie obaj stanęli naprzeciw siebie. Obaj obsereowali się. Atmosfera zgęstniała.
Poderwałem się z łóżka, wchodząc między piekielne istoty. Położyłem ręce na torsie Pana Domu, by go powstrzymać.
- Proszę Cię. Nie kłóćcie się, nie ma o co. To był tylko buziak. – odezwałem się cicho.
Nagle Kim objął mnie w pasie, docisnął do siebie i wziął bez pytania pocałunek. Uczynił to drapieżnie, lecz dla mnie również przyjemnie. Po prostu odwzajemniłem słodko, jakbym chciał mu udowodnić, że moje wargi należą tylko do niego.

Gdy oderwał się ode mnie, poczułem jak moje policzki zaczynają piec, aż ich dotknąłem.
- Myślę, że pora na Ciebie, Baron. – mruknął Książę Wschodu, zaś Demon Pożądania oraz Namiętności bez słowa opuścił posiadłość. Wyczułem w nim zazdrość.
- Jacob, zostaw nas. – dodał Sung.
Jego, starszy brat skinął głową i zamknął drzwi.
- Wyjaśnijmy sobie coś. Skoro już tutaj jesteś, masz stosować się do moich zasad. Nie wolno Ci wychodzić, jedynie ze mną lub moim bratem. Gdy odwiedza Cię Baron, przebywacie w pokoju dziennym lub ogrodzie. Chcę Cię mieć na oku. Rozumiesz? – zapytał Kim.
- Tak. Rozumiem, a ten pocałunek? – odpowiedziałem także pytaniem.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, czyścioszku. Przedłużyłem swój zapach na Tobie, nic po za tym. Ochrona Twojej cnoty jest bardzo ważna, ponieważ nie mogę dopuścić do kolejnej wojny między naszymi rasami. – powiedział Lou, patrząc w moje oczy. Jednak to co zaraz wyszeptał, potwierdziło, że mnie nienawidził.
- Chyba nie pomyślałeś, że zrobiłem to, by wkurzyć Barona, a także bo Cię lubię? Niestety, pomyliłeś się.
I wyszedł...
Popatrzyłem na drzwi, czując smutek. Westchnąłem cicho i pomyślałem o Niebie. Tęskniłem za domem, aniołkami oraz St. Van'em. Oby zaczęli mnie szukać....

W tym czasie upadły kończył przygotowywać obiad. Do kuchni zawitał Kruczy Demon. Obecność starszego syna Lucyfera sprawiła, że serce byłego Anioła Wiary zabiło mocniej.
- Wybacz mi za najście, ACE. Pić mi się chce. Muszę odreagować po tym co zobaczyłem. – zaczął Jake.
- A coś się stało? – zapytał sługa.
- Zajrzałem z Lou do sypialni Yoon Ho. Chung Hyeop musnął jego kącik ust, a mój braciszek o mało co nie rozniósł go, gdyby nie wkroczył Ayno, którego Lou pocałował. Baron, zazdrosny wyszedł z domu. – odpowiedział Książę Północy, obserwując przyjaciela.
ACE nie patrzył na niego, tylko gapił się w garnki. Diabeł usłyszał również jego szybko bijące serce. Ostatnio cały czas tak jest, jak tylko obaj są sami.
- ACE, wszystko dobrze? – dodał Jacob, podszedł od tyłu do Woo Young'a. Ten wręcz drgnął na jego bliską obecność.
- Umm, tak. Podać Ci coś jeszcze? – szepnął drugi Jang, natomiast Jake nachylił się do niego, objął w pasie, mrucząc do ucha.
- Nie, dziękuję. Co tak serduszko szybko Ci bije?
- Szybko? Wydaje Ci się, Jacob.
- Słyszę je wyraźnie. Ostatnio również tak było. Krępuje Cię moja obecność? – ciągnął starszy demon.
- Nie. To naprawdę nic takiego. Nie przejmuj się. – rzekł Woo Young, próbując się wyrwać z uścisku Peng'a.
- Martwię się. Jesteśmy przyjaciółmi, ACE. – wymruczał Kruk, po czym bez wahania pocałował sługę.
Upadły był zaskoczony tym co zrobił brat Lou. Momentalnie zarumienił się, łapiąc koszulę diabła. Jak tylko oderwali się od siebie, Jang wyszeptał w wargi byłego Anioła Wiary.
- Twoje serce bardzo ładnie bije, a Twoje usta są przesłodkie.
Puścił mu oko, napił się wody oraz opuścił kuchnię. ACE odprowadził go wzrokiem mocno zszokowany, ale także zakłopotany.

Popołudnie spędziłem z mieszkańcami domu w ogrodzie. Bracia siedzieli na huśtawce, Young na krześle, zaś ja rozsiadłem się na trawie. Unikałem wzroku Kim'a. Wolałem mu się nie narażać.
Dostrzegłem, że Jake cały czas wręcz gapił się na ACE'a, który miał spuszczoną głowę. Miałem wrażenie, że chce się ukryć przed nim oraz całym światem. Czyżby coś między nimi zaszło???
(...)
Kilka dni później. Geum Hyuk nigdzie nie mógł znaleźć swojego przyjaciela. Przeszukał cały Raj, lecz na nic. To go zmartwiło, więc powiadomił pozostałe Archanioły oraz Samego Boga o zaginięciu Anioła Miłości.
Ponownie przeszukano Niebo z pomocą pozostałych, rajskich istot. Przesłuchano dokładnie każdego, a Anioł Ognia zaczął unikać innych, ukrywał się, migał od rozmowy.
St.Van był wręcz zrozpaczony. Ayno zniknął. Nikt go nie wiedział, nikt nie wiedział gdzie jest, albo co się z nim stało?
W tym czasie Gabriel uważnie przeglądał ostatnie odchylenia od normy przez Niebiański System Rejestrujący (w skrócie NSR).

"Zakazana Miłość" (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz