Rozdział 10

811 41 2
                                    

------- Peter -------
Dzisiaj drużyna miała jakąś misję infiltracji jednej z baz Hydry. Kazali mi tu zostać twierdząc że jest to bardzo niebezpieczne. Błagam jakbym nigdy nie spotkał się z niebezpieczną sytuacją. Ale tak czy siak nie kłuciem się bo wiedziałem że to nic nie da. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi więc podszedłem by sprawdzić kto to był.
- No na rezicie ile można czekać aż ruszysz dupę by otworzyć te drzwi.- powiedziała (i) gdy tylko otworzyłem drzwi. Odsunąłem się by mogła wejść co szybko uczyniła. Odwróciłem się w jej stronę.
- Czemu przyszłaś?
- Cóż. Skoro drużyna wybyła a skoro dzisiaj jest festyn postanowiłam że możemy razem pójść.
- To jest randka?- zapytałem lekko zdziwiony jej zaproszeniem. Prychnęłam krzyżując ręce pod klatką piersiową.
- A wam w głowach tylko jedno.- mruknęła.- To tylko wyjście z przyjacielem nic więcej.
- Spoko.
- Ok. To za 10 mnut przed wieżą.- wyszła zostawiając mnie bym mógł się przydać. Ehh muszę przestać doszukać się czegoś czego nie ma. No nic trzeba się zbierać.
----------------------------
- No na rezicie! Ile można na ciebie czekać?- zapytała widocznie zniecierpliwione.
- Wybacz nie mogłem znaleźć pieniędzy.- westchnęła lekko przewracając oczami.
- Dobra nie ważne.- odwróciła się zaczynając odchodzić.- Ruszaj się bo nie mam zamiaru na ciebie czekać. Natychmiast podbiegłem zrównując z nią kroku.
- Jak długo tam mamy być?- spojrzała na mnie kątem oka.
- A co aż tak ci ze mną źle?- odwróciła głowę w moją stronę.
- Nie.... to.... nie tak.- powiedziałem lekko się jąkając.
- To niby o co ci chodzi?- zapytała unosząc brew.
- Chciałem wiedzieć czy możesz być do wieczora.- machnęła lekceważąco ręką.
- Mogę być do której chcę.- skinąłem głową resztkę drogi przerywając w wygodniej ciszy.
----------------------------
Stanęliśmy przed bramą karnawału patrząc na różne kolejki i stoiska rozstawione na rozległym terenie. Podeszliśmy do kasy by kupić bilety wstępu po czym weszliśmy. Nagle (i) chwyciła mnie za rękę ciągnąc w stronę jednej z kolejek.
- Choć mamy wiele atrakcji do wypróbowania.- powiedziała widocznie podekscytowana. Lekko zachichotałem na jej nagły entuzjazm.
- Spokojnie przecież żadna atrakcja nam nie ucieknie.
- Oj cicho. Przecież wiem ale im szybciej zaczniemy zabawę tym lepiej.- powiedziała bardziej zdenerwowana. Puściła moją rękę znacznie mnie wyprzedzają. Westchnąłem lekko po czym podbiegłem zrównując z nią kroku.
----------------------------
Pod koniec dnia postanowiliśmy wejść do domu strachów. Nadeszła nasza kolej. Wchodząc rozglądaliśmy się po zatęchłym korytarzu. Widać że się postarali by wyglądał jak rudera. Im dalej wchodziliśmy tym bardziej mrocznie się robiło. Nagle usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk kobiety. (i) nagle chwyciła moją rękę ukrywając twarz w moim ramieniu. 
- Hej. Wszystko w porządku.- wyciągnąłem wolną rękę lekko głaszcząc jej głowę. Po wzięciu parę głębokich oddechów odsunęła się ode mnie nie puszczając mojej ręki. Już miałem zwrócić jej uwagę że wciąż mnie trzyma ale widząc jej wzrok natychmiast się zamknąłem. 
- Tylko coś powiedz a nie skończy się to dla ciebie dobrze.- powiedziała mrocznie. Przełknąłem ciężko ślinę lekko kiwając głową.- Dobra chodźmy im szybciej tym lepiej.- ruszyliśmy co jakiś czas słysząc różne dźwięki lub widząc znikąd wyskakujące stwory. Za każdym razem mocniej mi ściskała rękę przez co nie raz myślałem że mi ją złamię. Nie sądziłem że może być aż tak silna. Wychodząc westchnęła z widoczną ulgą. Nagle coś błysnęło oślepiając nas tym samym. 
- No no. Tego bym się po tobie nie spodziewał młody.- powiedział kpiąco Tony trzymając aparat którym zrobił nam zdjęcie. Za nim znajdowali się inni uśmiechający się na widok naszych splecionych dłoni. Natychmiast się rozdzieliliśmy widząc o co im chodzi. 
- Oj zamknij się. Nie myśl sobie że między nami coś jest.- warknęła (i).
- Tak~? Oj~ dajcie spokój od podczas gdy wy gołąbeczki dobrze się bawiliście my was oberwaliśmy i widzieliśmy całkiem ciekawe monety.- uśmiech nie schodził z jego twarzy. Zdenerwowany spojrzałem na (i). Gdyby wzrok mógłby zabić każdy byłby już dawno martwy. 
- Dobra Tony odpuść im.- powiedziała Natasza stając przed nim.
- No weź psujesz tylko zabawę.
- Oj cicho. Zachowujesz się gorzej niż dziecko.- wiedząc że nie ma z nią szans po prostu odpuścił. Odwróciła się do nas z lekkim uśmiechem.- Czas wracać jest już późno.- powiedziała odwracając się w stronę wyjścia. Inni ruszyli w jej ślady. Spojrzałem na wciąż zdenerwowaną (i). Położyłem rękę na jej ramieniu posyłając spokojny uśmiech. 
- Chodźmy.- powiedziała z lekkim uśmiechem. Skinąłem głową odwróciliśmy się i dogoniliśmy resztę idąc w stronę wieży. 
------- (i) -------
Westchnęłam wykończona rzucając się na łóżko. Na prawdę jeszcze trochę i bym wybuchła. Chciałam tylko położyć się spać po tym ciężkim dniu ale wyczułam jak ktoś pojawił się nagle w moim pokoju. 
- Widzę że Tony już ci się pochwalił.- poczułam jak rug materaca ugina się pod ciężarem drugiego ciała. 
- Co prawda to prawda.- usiadłam by spojrzeć ojcu w oczy.
- I co nie masz nic do powiedzenia?- zapytałam unosząc brew.
- A co niby mam powiedzieć? Myślałaś że zacznę prawić ci reprymendy?- zaśmiał się widząc moją zdziwioną minę. Wyciągnął rękę i potargał mi włosy.- Moja droga jesteś już nastolatką więc to normalne że będziesz się spotykać z chłopakami. Ale jako twój rodzić jeśli zostaniesz przez niego skrzywdzona zabiję go.
- Daj spokój. Między mną a Peterem nic nie ma.
- Skoro tak mówisz. Ale to nie znaczy że jeśli cię skrzywdzi to zginie.- przewróciłam oczami lekko się śmiejąc. 
- Dobra niech ci będzie. A po za tym jak tam idzie z mamą?
- Całkiem dobrze chociaż twoje rodzeństwo krzywo na mnie patrzy.
- Co się dziwić. Mama starała się kogoś znaleźć ale na końcu zawsze okazywali się zwykłymi świniami. Więc wolą się upewnić że jej nie wystawisz jak było z innymi.- powiedziałam wzruszając ramionami.
- Rozumiem.- mruknął.
- Ale spokojnie niedługo powinni się do ciebie przekonać.- powiedziałam z uśmiechem który odwzajemnił.
- No nic. Będę się już zbierał bo pewnie jesteś zmęczona.- skinęłam sennie głową ziewając przy okazji. Zaśmiał się lekko wstając.- Dobranoc.- szepnął przed wyjściem. Mruknęłam w odpowiedzi zakopując się w miękkiej i ciepłej pościeli od razu zasypiając. 

Córka LokiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz