Spałam sobie spokojnie gdy nagle zostałam oblana lodowatą wodą. Gwałtownie wstałam na równe nogi drżąc z zimna. Spojrzałam wściekła na śmiejących się braci. Ci gdy tylko zobaczyli mój wyraz twarzy przestali i zaczęli się powoli wycofywać by następnie uciec aż się kurzyło. Nie zważając na to że jestem mokra pobiegłam za nim olewając zdziwione spojrzenia mijanych ludzi. Wpadłam z impetem do salonu rozglądając się za nimi. Schowali się za zaskoczoną mamą. Tchórze. Gdy tylko spojrzała na mnie od razu domyśliła się co zaszło. Odwróciła się do nich zła.
- Na prawdę musieliście oblać ją wodą?- spuścili wzrok zawstydzeni nie wiedząc co zrobić. Przewróciłam oczami podchodząc do nich. Rąbnęłam ich lekko w głowy przez co zaskoczeni spojrzeli na mnie pewnie myśląc że im coś gorszego zrobię.
- Następnym razem skopię wam tyłki.- uśmiechnęłam się widząc jak odetchnęli z wyraźną ulgą.
- (i) jak już skończyłaś chciałbym byś poznała pewną osobę.- odwróciłam się w stronę Tonego który stał z jakimś jednookim facetem.
- Kto to?
- To Nick Fury dyrektor tarczy.- uniosłam brew gdy facet intensywnie się na mnie gapił.
- Co się gapisz łysy cyklopie?- w pokoju zapadła cisza jednak nie na długo gdy po chwili bracia wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem. Stoicka twarz pirata zaczęła lekko drgać sygnalizując jego złość. Odchrząkną po chwili zwracając na siebie uwagę.
- Jak już przestaliście się wygłupiać chciałbym przejść do ważniejszych spraw.- odczekał chwilę chcąc się upewnić że każdy go słucha.- Z tego co Stark mi powiedział jesteś bardzo mądrym dzieckiem pomimo swojego młodego wieku ale z tego co widzę nie jesteś jeszcze wystarczająco dojrzała.- teraz to mnie wkurwiłeś koleś. Zacisnęłam szczękę jak i pieści wściekła starając się nie wybuchnąć.
- To że według ciebie nie jestem odpowiedzialna to nie znaczy że taka nie jestem. W porównaniu z co niektórymi moimi rówieśnikami jestem o wiele bardziej dojrzalsza. A to że czasem powiem coś obraźliwego lub tracę swoją powagę nic nie znaczy bo wolę być nie raz taka nisz mieć kij w dupie i spinać się o wszystko. Życie jest zbyt cenne by wszystko brać na poważnie.- po mojej uśmiechnął się lekko zaskakując mnie.
- Miał rację. Jesteś osobą która może pokazać swoją drugą twarz jak zajdzie taka potrzeba. Widzę dla ciebie świetlaną przyszłość panno(i)- odwrócił się i odszedł jakby nigdy nic. Stałam jak slup soli nie ogarniając co właśnie zaszło.
- Cały Fury jak zwykle musiał przetestować osobę którą wybrałem ale jak widać polubił cię.- nagle powiedział tym samym wyrywając mnie z mojego stanu.
- Ma szczęście że się powstrzymałam.
- Cóż będzie pewnie jeszcze parę takich akcji znając go.- podszedł do barku by nalać sobie trunku.- A tobie radziłbym się przebrać bu wciąż jesteś mokra.- dopiero teraz dotarło do mnie że mam na sobie mokrą piżamę która przylega mi do ciała. Zarumieniłam się zawstydzona i szybko pobiegłam do pokoju przebrać się. Ech ten dzień zapowiada się idealnie.
----------------------------
Siedziałam w pokoju czytając książkę ciesząc się ciszą i spokojem gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Westchnęłam wstając i ruszyłam by zobaczyć kto to. Otwierając drzwi zobaczyłam Petera stojącego z zakłopotanym uśmiechem.
- Co chcesz?- zapytałam podnosząc brew.
- Cóż....- lekko potarł kark zakłopotany spuszczając wzrok.- Skoro masz tutaj mieszkać pomyślałem że być może chciałabyś bym ciebie oprowadził po mieście.- lekki rumieniec zaczął pokrywać jego policzki.- W-wiesz byś się nie zgubiła. To nie tak że to jakaś randka czy coś.- dlaczego on jest taki upierdliwy? Odwróciłam się zostawiając wciąż otwarte drzwi zostawiając zakłopotanego i niepewnego chłopaka. Wzięłam torebkę chowając jednocześnie potrzebne rzeczy. Odsunął się gdy wychodziłam i zamknęłam drzwi.
- No to chodźmy.- skinął głową po czym poszliśmy w stronę windy. Ciekawe co się stanie.
----------------------------
Obecnie spacerowaliśmy po parku jedząc lody w wygodnej ciszy jednak jak zwykle ktoś postanowił ją przerwać.
- Co jest Parker dlaczego taki frajer jak ty ma przy sobie taką laskę jak ona?- powiedział jakiś osiłek stając przed nami tym samym blokując drogę.
- Daj spokój Flash. Nie możesz po prostu dać nam spokojnie odejść?- osiłek po prostu olał Petera i uśmiechnął się do mnie.
- Wiesz co mała może pójdziesz ze mną i zostawisz tego frajera. Wiesz ze mną możesz się fajnie bawić.- zarzucił rękę na moje ramiona przyciągając mnie jednocześnie do siebie. Teraz to sobie koleś nagrabiłeś. Chwyciłam jego rękę moją wolną i wykręciłam ją pod nieprzyjemnym kątem. jęknął z nagłego bólu i starał się ją wyrwać na marne. Wciąż trzymając jego rękę zdjęłam ja z ramion i spojrzałam na niego nieźle wściekła.
- Jedynym frajerem tutaj jesteś ty. To ty postanowiłeś bezczelnie naruszyć przestrzeń osobistą. To ty wyzywasz jego bez wyraźnego powodu. A po za tym wolałabym już umówić się z świnią niż z osobą twojego pokroju. Może i masz powodzenie ale to pewnie tylko puste lale do dymania i niczego więcej.- puściłam jego rękę widząc łzy w jego oczach. Natychmiast odskoczył pocierając zranione miejsce.- Natomiast ja taka nie jestem i nigdy nie będę. Więc spadaj zanim coś gorszego ci się stanie.- uśmiechnęłam się psychopatycznie. Zerwał się natychmiast aż się za nim kurzyły. Zaśmiałam się lekko. Żałosne. Odwróciłam się do milczącego Petera który stał jak słup soli wpatrując się w uciekającego osiłka. Odchrząknęłam wyrywając go tym samym z osłupienia. Patrzył na mnie zdziwiony po czym się lekko uśmiechnął.
- Cóż zaskoczyłaś mnie.- potarł kark zakłopotany.- Myślałem że będziesz chciała z nim pójść i zostawisz mnie tak jak inni robili.
- Oj daj spokój nie jestem taka. Ja wolę osoby które mają coś w głowie i umieją myśleć.
- W każdym razie cieszę się że jednak nie poszłaś z nim.
- Spoko ale następnym razem to ty masz coś z ty zrobić.
- Tak będzie.- uśmiechnął się lekko. Ruszyliśmy w powrotną drogę do wierzy rozmawiając i śmiejąc się z różnych rzeczy.

CZYTASZ
Córka Lokiego
AcakNazywam się (i) i mam 15 lat. Wydawać by się mogło że prowadzę normalne życie po za jednym faktem. Jestem lodowym olbrzymem. Niestety ale muszę się ukrywać z mocami inaczej może to się źle skończyć. Niestety ale moje spokojnie życie miało się niedłu...