Rozdział 4.

123 6 0
                                    

Wstałam.Jeszcze przez pewnien moment nie otwierałam oczu.Beztrosko sobie leżałam.Postanowilam otworzyć oczy,lecz nie byłam przykryta czerwoną bawełnianą kołdrą a...zieloną.Momentalnie usiadłam na łóżku rozglądając co się dzieje.Draco właśnie zapinał guziki w swojej białej koszuli.Obserwowałam go tak bez słowa do momentu gdy zorientował się,że wstałam.

-O,hej piękna-Powiedział.

Piękna?!Co jest.Naprawde wczoraj tyle wypiłam,że ledwo pamiętam co sie wczoraj działo?Miałam kaca.

-Co ja tu robię?-Zapytałam zaspanym głosem przecierając oczy.

-Nie pamiętasz niczego z wczoraj?-Zapytał z uśmiechem.Masz widocznie słabą głowę.

-Dawno tyle nie wypiłam.-powiedziałam.

W momencie gdy to mowilam zaczęłam sobie wszystko przypominać.Ten pocaunek też sobie przypomniałam.

-Która godzina?-zapytałam.

-08:10-odpowiedział.

-Co?!Śniadanie już trwa od 10 minut.

-Spokojnie.Jak się spóźnisz na jedną lekcję to nic się nie stanie.-Odpowiedział spokojnie.

-Dobra,dziękuje za wszystko ale musze leciec do siebie.-Odpowiedziałam zbierając się.Zerknęłam jescze na chwilę do lustra by zobaczyc jak wygladam.Włosy jak po drugiej wojnie swiatowej i lekko rozmazany tusz to rzęs,ale ogólnie było znośnie.

-Widzimy się jeszcze dzisiaj?-Zapytał z nadzieją w oczach dokańczając zapinać guziki.

-Jeszczę zobaczę.Musze powiedziec dzisiaj wkońcu dziewczynom o jutrzejszym dniu.-Odpowiedziałam trzymając klamkę za drzwi.

-Okej.-odpowiedział z uśmiechem na twarzy.

-A i jeszcze jedno..chciałam zapytać,czy my...wiesz...

-Nie,spokojnie.Nie jestem taki że jak dziewczyna jest pijana to korzystam.-Odpowiedział z pewnością w głosie.

-Em,okej dzięki.To do zobaczenia-Odpowiedziałam zamykając drzwi.

-Po zamknięciu drzwi wzięłam głęboki oddech i ruszyłam na dół.Na szczęście wszyscy znajdowali się już na śniadaniu więc nie spotkalam nikogo ze slytherinu na swojej drodze do mojego dormitorium.Szłam bardzo szybkim krokiem.Już widziałam drzwi,gdy nagle ktoś wyskoczył mi przed twarz.

-Czemu nie ma jeszcze Pani na śniadaniu Panno Mainfree?-Zapytała profesor McGonagall.

-Emmmm zostawiłam wczoraj coś ważnego w bibliotece i musiałam się wrócić.-Odpowiedziałam.Było widać,że kłamię.Lecz nauczycielka była dla mnie łaskawa i postanowiła nie wnikać.

-Dobrze,nastepnym razem niech się Pani nie spóźnia.I Powiedziała McGonagall dziwnie patrząc się na moją szatę poszła w przeciwną stronę korytarza.Nie wiedziałam co jest z nią nie tak ale zignorowałam to.Lubiłam McGonagall bo była wyrozumiała.

Bardzo szybko i gwałtownie otworzyłam dormitorium i weszłam do niego.Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie wzdychając.Ogarnęłam się do porządku w 5 minut.Zeszłam na dół do wielkiej sali.Czułam,że czekają tam na mnie dziewczyny i będą żądały wyjaśnień.

Zobaczyłam dziewczyny dokańczające swoje śniadanie.Kiedy mnie zobaczyły momentalnie chciały się pytać o co chodzi.Stałam nie mniej metr od nich gdy podszedł do mnie profesror Snape.

-Dzień Dobry Panno Mainfree,mogę znać powód Pani spóźnienia?-Zapytał spokojnie.

Po tamtej sytuacji wieczorem nie bałam się już Snape'a więc odpowiedziałam mu równie spokojnie.

Draco Malfoy-Love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz