- Możemy wyjść na spacer? - zapytał mnie tata.
- Jasne, że możemy. - stwierdziłem chwytając się za brzuch, który był już na prawdę dobrze widoczny. Według lekarzy miałem rodzić za jakieś dwa miesiące. Leoś i Trinit poszli do przedszkola. Ja zrezygnowałem z pracy. Akwin dostał awans i jest teraz szefem jakiegoś działu swojej firmy. Tata jest w związku z pielęgniarzem, którego spotkał po moich badaniach. Wszystko układało się wzorowo.
- Zawołam Leosia i Trinita - powiedział i zaczął zasuwać na wózku do pokoju dzieci. Coraz częściej ćwiczył. Wychodził na spacery. Inaczej się ubierał i bardziej dbał o wygląd. Podejrzewałem że to dla swojego mężczyzny imieniem Parswer, którego mieliśmy poznać w najbliższym czasie. Usłyszałem tupot stóp moich dzieci i obróciłem się w ich stronę. Biegły do mnie aby potem, delikatnie (tak jak nauczył ich tata) mnie przytulić.
- Spotykasz się z nim? - zapytałem taty, gdy wyszliśmy z bloku.
- Jak ty mnie dobrze znasz... - zaśmiał się, chociaż oboje wiedzieliśmy że nie trzeba było go długo znać, aby wiedzieć po co tak często wychodzi z domu.
- Dziadziu idzie na randkę - zawołał Leoś i szturchnął Trinita. Drugi chłopak zaśmiał się krótko i spochmurniał. Ostatnio wydawał się taki... Przygnębiony.
- Leoś, zawieź dziadka do parku - powiedziałem synowi i chwyciłem drugiego za rączkę.
- Co się stało kochanie? - zapytałem gdy tamci odjechali
- Nic... - szepnął
- To czemu jesteś taki smutny? - zapytałem
- B-Bo... Inne alphy nie chcą się ze mną bawić... - pociągnął noskiem. Kucnąłem przed nim i popatrzyłem w jego piwne oczka.
- Dlaczego? - zapytałem
- Nie wiem. Mówią że jestem dziwny... I że mogę się bawić tylko z omegami - powiedział smutno
- Skarbie... Nie jesteś dziwny - pogłaskałem go po główce.
- Jestem... B-Bo... Tak na prawdę... To ja lubię się bawić z omegami tatusiu - szepnął i wtulił się we mnie
- I co z tego że lubisz się z nimi bawić? - zapytałem
- N-No bo... Ja... Powinienem się bawić z alphami - znów pociągnął noskiem
- Nic nie powinieneś. Rób to co sprawia że jesteś szczęśliwy. Baw się z tymi dziećmi, z którymi chcesz. - odsunąłem go od siebie i starłem z jego policzka małą łezkę.
- Mogę? - zapytał niepewnie - Bo tata mówi, że muszę się bawić z alphami, żeby być silny jak oni - powiedział a ja zacisnąłem szczękę.
- Nie przejmuj się tym. Baw się z kim chcesz i po prostu bądź sobą. Bo to jest najważniejsze. - dotknąłem jego klatki piersiowej - Tu. W twoim serduszku, jesteś ty. Prawdziwy ty. I musisz go pokazywać innym. Żeby potem wpuścić do tego serduszka jeszcze kogoś. Żebyście żyli razem szczęśliwie - powiedziałem i pocałowałem jego czułko
- Dziękuję tatusiu - powiedział i przytulił mnie - Kocham cię
- Ja ciebie też kochanie. No leć za Leo i dziadziem - popchnąłem go w stronę parku, gdzie szybko pobiegł. Musiałem pogadać z Akwinem... Namieszał w głowie dziecku...
- Cześć dziadziu Par - usłyszałem głos Leosia i Trinita.
- Cześć maluchy - zobaczyłem jak brunet gładka ich głowy i daje buziaka tacie.
- Cześć - uśmiechnąłem się do mężczyzny i podałem rękę. - Nie mieliśmy się okazji poznać, chociaż już tyle czasu minęło - popatrzyłem na tatę i znów na mężczyznę - Jestem Elen. - przywitałem się
- Parswer - uścisnął moją dłoń i po chwili położył ją na ramieniu taty.
- Cieszę się że tata w końcu kogoś ma... - uśmiechnąłem się do pary.
- Jesteście rodziną? - zapytał patrząc raz na mnie, raz na mężczyznę na wózku - Mówiłeś że twój syn jest alphą
- To jest jego mate. - powiedział pokazując na mnie
- Rozumiem... - powiedział kiwając głową - Dziewczynka czy chłopczyk? - zapytał nagle, pokazując na mój brzuch
- Dziewczynka - powiedziałem z uśmiechem, gładząc dziecko, które nosiłem
- Omega? - zapytał zaciekawiony
- Prawdopodobnie alpha - powiedziałem z dumą
- Niespotykane... - szepnął po czym popatrzył na tatę - Zabieram wam dziadka na chwilę - zaśmiał się
- Jasne. My będziemy czekać na placu zabaw. - powiedziałem i ruszyłem z dziećmi do zabawy.
TIME SKIP
(kilka godzin później)
- Już Jestem! - usłyszałem głos Akwina zamykającego drzwi
- Cicho bądź. Tata i dzieci już śpią - powiedziałem zagniewany
- Kochanie...? Co się stało? - zapytał zmartwiony zbliżając się do mnie z wystawionymi do uścisku rękami.
- Nie - zatrzymałem go gestem dłoni i podszedłem do czajnika. Zaparzyłem sobie herbatę i ruszyłem do sypialni
- Słoneczko moje... - powiedział idąc za mną mate - Co zrobiłem źle? - zapytał wchodząc za mną do pokoju i zamykając drzwi.
- Wiesz co...? DOMYŚL SIĘ - podkreśliłem wypowiedź i poszedłem do naszej łazienki. Rozebrałem się i ubrałem szlafrok.
- Skarbie... - powiedział gdy wyszedłem z pomieszczenia - Co się stało?
- Pomyśl... Co ostatnio wmówiłeś i komu - powiedziałem odwracając się do niego tyłem i grzebiąc w szafie, poszukując piżamy
- Nie wiem kochanie - stwierdził
- Wmówiłeś biednemu Trinitowi że musi się bawić z alphami żeby był silny jak oni. Te twoje silne alphy nie chcą się z nim bawić. Najlepsze jest to, że on nawet tego nie chce, bo woli przebywać z omegami i robił to tylko dlatego, żebyś ty się cieszył - powiedziałem głośno
- Kochanie... Ja nie wiedziałem... - powiedział smutno - Przepraszam
- Nie mnie przepraszaj! - krzyknąłem rzucając rzeczami, które wyciągnąłem szukając piżamy.
- Słońce... Nie denerwuj się... To dla ciebie nie zdrowe... - szepnął podchodząc do mnie aby dotknąć mojego brzucha. Chwilę się wyrywałem, jednak w końcu udało mu się położyć na mnie rękę. Od razu się uspokoiłem i chciałem go przytulić.
- Kochanie - powiedział gładząc mój brzuch i całując w czubek głowy
- Hmmm? - wymruczałem zrelaksowany jego dotykiem
- Chodźmy spać. Jutro porozmawiam z Trinitem. - powiedział spokojnie.
- Przytulisz mnie? - zapytałem a w oczach zebrały mi się łzy. Ta huśtawka nastrojów...
- Chodź tu maluszku - powiedział i przytulił mnie, uważając przy tym na mój duży brzuch.
- Kocham cię - szepnąłem i wybuchnąłem płaczem
- Nie płacz skarbie. Ja ciebie też kocham, więc nie musisz płakać - powiedział ocierając moje policzki
- T-To... Łzy szczęścia - wydukałem łkając w jego koszulkę.
- Chyba już dzisiaj jesteś bardzo zmęczony - powiedział jak to dziecka - Idziemy spać.
- Ale ja nie ubrałem piżamy... - powiedziałem przypominając sobie o tym
- Widziałem cię już nago wiele razy, nie przeszkadza mi to - zaśmiał się
- Ale nie zgwałcisz mnie w nocy? - zażartowałem w odwecie
- Może... - udawał że się zastanawia na co szturchnąłem go w ramię. Wtuliłem się w jego tors i starałem się jakoś wygodnie ułożyć z wielkim brzuchem.
- Poczekaj - powiedział Akwin widząc moje usilne starania. Położył mnie na plecach i włożył sobie pod pachę, tak że przytulał mnie, ale mój brzuch był skierowany ku górze.
Pomimo mojego wcześniejszego wybuchu, czułem się cudownie...
CZYTASZ
Real Mate
RomanceElen jest młodą omegą, która ze względu swoich problemów zasięga pomocy u psychologa. Ten jednak zamiast pomóc robi mu potworną krzywdę. Na szczęście na drodze zrozpaczonego chłopaka staje pewien mężczyzna, który może go uratować lub zniszczyć ...