Prolog

4.2K 169 12
                                    


Zapukał do dobrze mu znanych, dębowych mocarnych drzwi. Delikatnie przygryzał środkową część policzka w zdenerwowaniu, na odpowiedź Mistrza Eliksirów. Nie wiedział, jak rozpocząć stresującą rozmowę, która mogła zmienić wszystko, nie ona napewwno zmieni  wszystko, co ich łączy, albo łączyło. Zapukał ponownie, coraz mocniej zdenerwowany, czyżby nie było jego kochanka? Westchnął i już miał odchodzić, gdy drzwi otworzyły się z rozmachem.

- Czego chcesz, Potter? - wiedział, że nie może się być dla niego milszy - Potzebujesz znów kutasa w dupie? - sarknął

- C-co? - zapytał zszokowany zielonooki, miał wrażenie, że za chwilę się popłacze

- To co usłyszałeś, Ty mała ... - nie spodziewał się tego.  Tego że dużo niższy chłopak tak po prostu go uderzy. Patrzył zaskoczony na dębowe drzwi. Usłyszał szybkie kroki ciemnowłosego, prowadzące do wyjścia z lochów.

- Kto to był, Severusie ? - skrzywił się słysząc znienawidzony, głos Lucjusza Malfoya.

- Nie ważne Lucjuszu, dokończmy przerwaną nam rozmowę - zamknął drzwi, z nutką nie pewności w sercu.

Łzy, zasłaniały mu widok zadawał sobie jedno pytanie, przez całą drogę do gabinetu dyrektora Szkoły Maggi i Czardziejstwa w Hogwarcie, Albusa  Dumbledora

- Dlaczego? Dlaczego, Severus mu to zrobił.

Stanął przed sławną chimerą, zrozumiawszy, że nie zna hasła. Pociągnął nosem, mając się już odejść, gdy posąg odsunął się w bok, ukazując schody prowadzące do gabinetu starego czarodzieja. Wszedł nie oglądając się zza siebie, wiedział, że jego decyzja jest dość chaotyczna i nie przemyślana, ale on tu dłużej nie wytrzyma. Ma dość Wielkiej Brytanii, wojny, samego Lorda Voldemorta. On po prostu chce się normalnie uczyć, skończyć szkołę i zdobyć normalną pracę. Ale w tym momencie nie jest to dla niego możliwe, teraz potrzebuje spokoju, a nie wojny i czarnego pana dyszącego mu w kark.

- Co Cię do mnie sprowadza, młody chłopcze ?  - zapytał z uśmiechem dyrektor

- Będę bezpośredni, chcę żeby Pan mi pomógł przenieść się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Ilvermorny - spojrzał odważnie w oczy starca - Oraz chcę, aby ta rozmowa została między nami. Nie może wyjść po za ten pokój i nas - usiadł przed biurkiem - Nie mogę, po za tym nie chce brać udziału w wojnie, w której stracę życie.

- A-ale Harry, jesteś naszą ostatnią nadzieją - starzec nie dowierzał, co powiedział nastolatek. Świat czarodzieji, będzie skazany na śmierć, jeżeli Potter odejdzie - Proszę przemyśl swoją decyzję.

- Ale ja już ją przemyślałem dyrektorze. - opuścił gabinet z jeszcze gorszym zdenerwowaniem. A siwobrody wiedział, że nie przekona już chłopca i postanowił, spełnić ostatnią prośbę młodzieńca.

《》《》《》《》《》《》《》《》《》

- Co się z Tobą dzieje, stary! - wykrzyczał na całą wielką salę, rudowłosy przyjaciel, ciężarnego chłopca - Od tygodnia nie jesz mięsa i unikasz treningów Quidditcha! Niedługo mamy mecz ze Slytherinem, a Ty się na nich nie pojawiasz!

- Ponieważ odoszedłem z drużyny, Ron, nie mam czasu na zabawy - wrócił do książki, która jeszcze chwilę temu czytał.

- Jak to odszedłeś z drużyny?! - wypluł prawie całą zawartość na stół - Czemu nam to zrobiłeś Harry!

- Ponieważ ... - przerwał swoją wypowiedź , gdy do ich stolika podeszła nauczycielka.

- Panie Potter, dyrektor chce z Panem porozmawiać.....

These are my children? // SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz