Rozdział 7

2.6K 159 15
                                    


Zgodził się. To właśnie przez cały czas, krążyło po jego głowie, dwa dni zastanawiał się, dlaczego to zrobił. Może z powodu, dyrektorki, którą nadzwyczaj lubił, albo przez dwójkę diabłów za którymi tęsknił całe dnie. Powodów było dużo, ale najbardziej obawiał się spotkania z Severusem, w końcu minęło parę ładnych lat, odkąd się widzieli. Nie wiedział jak postąpić, gdy wejdzie do wielkiej sali, a wszystkie spojrzenia będą skierowane w jego osobę, na którą liczyli. Zapewne myślą, że uciekł, bo się bał, co byłoby kompletną bzdurą, jedyną rzeczą, której w tamtym momencie się bał to strata dzieci, przez stres, jaki podawał mu na zamknięte dłonie czarodziejski  świat. Spojrzał ostatni raz na Smoczy Dwór i zniknął, pojawiając się przed bramą magicznej szkoły, gdzie czekała na niego dyrektorka placówki.

- Dzień dobry, Auroro - uśmiechnął się w stronę rudowłosej dyrektorki. Kobieta miała coś w sobie, że przyciągała wzrok, chłodna postawa wzbudzała respekt, każdego, nie przyznawała punktów za byle zasługi dla szkoły. - Jak mija dzisiejszy dzień? - westchnął, patrząc na szkolne błonia, które tak bardzo się zmieniły. Spojrzał w głąb swoich wspomnień, gdzie wraz z Ronem i Hermioną, spędzał swój wolny czas - Dzieciaki są zestresowane, boją się o swoje zajęcia z obrony przed czarną magią, tym bardziej dzieciaki z klasy Owutemowej. - zachichotała patrząc w moją stronę  zaciekawiona - Denerwujesz się Harry? -złapała moje przed ramię - Jeśli nie chcesz tego robić, nie musisz, wiem jak bardzo jest Ci ciężko, po opuszczeniu magicznej Anglii. - ścisnęła mocniej swoją dłoń, ukazując swój strach, przed stratą kolejnego nauczyciela.

- Nie powiem, denerwuje się, ale czas zakończyć pewien rozdział i zacząć kolejny, strach trzeba pokonać, pani profesor. - zaśmiałem się delikatnie i ruszyłem do drzwi Hogwartu - Śniadanie, pani dyrektor? Zostanę przydzielony do domu, jak uczeń - zażartowałem wchodząc do budynku. Ze wszystkich stron zostałem otoczony ciepła, przyjaźnie nastawioną magią, tak jakby chciała mnie przywitać, bo bardzo długiej nie obecności w domu - Ja też tęskniłem - szepnąłem, rozglądając po wejściowej, zauważając, że nic się nie zmieniło. Uśmiechnąłem się delikatnie, a kilka metrów przede mną pojawił się skrzat - Jestem wstydzioszek - ukłonił się nisko dotykając  nosem podłogi - Zabiorę Pana bagaż do Pana pokoju - złapał za mój bagaż.

- Dziękuję, wtydzioszku - uśmiechnąłem się przyjaźnie, dołączając do dyrektorki. Szli w ciszy, kierując się, cały czas w stronę wielkiej sali. Przygryzł wargę patrząc na zamknięte drzwi do pomieszczenia, już stąd można było usłyszeć, zmartwione głosy większej grupy ludzi - Gotowy? - zapytała go zieonooka i otworzyła drzwi, a w wielkiej sali zapanowała głucha cisza, przerywana głośnymi wciągnięciami powietrza ze strony, kobiecej strony. 

- Dziękuję, że tak szybko zapanowała cisza, bo pragnę wam przedstawić nowego nauczyciela, obrony przed czarną magią - zająłem swoje miejsce, kiwnięciem głowy witając się z nauczycielami, pomijając, czarne zwierciadła - Harry James Potter - jeśli, wtedy pomyślałem, że zapadła głucha cisza to się pomyliłem, z tą ciszą po wypowiedzeniu mojego imienia, nie można było porównać do niczego. Wszystkie oczy, były skierowane na moją osobę, wstałem - Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało - powiedziałem, zimnym kpiącym głosem i ponownie zająłem swoje miejsce nie patrząc już na nikogo.



Czekaliśmy wraz ze wszystkimi na dyrektorkę, która do tej pory jeszcze się nie pojawiła. Wprowadziła wszystkich w zamęt i zmartwienie, nie powiedziała nikomu, że nie pojawi się na śniadaniu. Zamieszała jeszcze bardziej, gdy pojawiła się z młodym, przystojnym mężczyzną, który usiadł na miejscu nauczyciela, Ciemno brązowe, kręcone włosy, sięgające lekko za ramiona, duże zielone oczy i wąskie usta, dobrze zbudowana klatka piersiowa. Większa połowa, damskiej części, śliniła się już na jego widok. - Dziękuję, że tak szybko zapanowała cisza, bo pragnę wam przedstawić nowego nauczyciela, obrony przed czarną magią - odezwała się rudowłosa, przerywając moje przemyślenia, na temat nowego nauczyciela - Harry James Potter - powiedziała pewna siebie, a ja z szokiem wymalowanym na twarzy spojrzałem na mężczyznę, który w ogólnie nie przypominał, mi młodego, wygłodzonego nastolatka, którym, był kilka temu - Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało - to już na pewno, nie jest Potter, tylko osoba, po eliksirze wielosokowym. Harry nigdy nie potrafił, odezwać się tak zimnym i kpiącym głosem, nie ważne jak bardzo próbował. 



These are my children? // SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz