I

7 0 0
                                    


Jest rok 2016 miesiącem bieżącym jest Listopad dnia 14, złota polska jesień. Przyroda powoli przygotowuje się na nadejście zimy, liście zmieniają swój kolor żeby po wkrótce opaść na ziemie. Wiatr i deszcz towarzyszą sobie wzajemnie, a słońce co jakiś czas oświetla fauna i flora. W niektóre dni można zaobserwować ludzi którzy uważnie obserwują drzewa , czy też opadające liście by po wkrótce zrobić zdjęcie. Dzień był co raz krótszy a noc co raz to dłusza, nie było w tym nic dziwnego skoro zima nadchodziła, a lato zasypiało. W taki urokliwy dzień pewien młodzieniec, o szczupłej budowie ciała którego włosy były koloru czarnego, lecz nie były one zbyt długie czy też i krótkie, sięgały mu środka karku z tyłu głowy. Jego wzrost był przeciętny jak na jego wiek, a mianowicie sięga 180 cm. Na sobie miał czarne spodnie jeansowe jak i też pod czarną skórzaną kurtką miał biały podkoszulek. Młodzieniec ten lat miał zaledwie 17, wiec całe życie miał przed sobą a raczej można by też rzec, że jeszcze z pod spódnicy swojej rodzicielki dopiero wyszedł. Chłopak ten opierał się o barierkę, czekając na autobus do szkoły by spędzić w nim kilka minut zanim dotrze do celu. Ziewał co jakiś czas ze zmęczenia, jakim było poranne wstawanie do nie lubianej szkoły. Czekając na owy pojazd chłopak rozważał czy aby na pewno musi iść do szkoły, czy musi jechać tym autobusem. Nie ukrywał tego że jej nie lubi, a raczej by można powiedzieć że nawet to nie raz ukazuje.

Przyczyną nie chęci do swojej uczelni nie była spowodowana nauką, czy też co dziennie przesiadywanie całego dnia w niej. Winą nie chęci chłopaka byli jego rówieśnicy , którzy mu nie raz dokuczali czy też i nawet wielokrotnie gnębili. Wiele razy młodzieniec o czarnych włosach zgłaszał to swoim nauczycielom, lecz zawszę się to kończyło uwagą do dziennika, jak i też oberwaniem od swoich rówieśników. Mijały minuty a jego myśli co raz to bardziej, kierowały się w strone ucieczki z wszystkich zajęć lekcyjnych, lecz z swoich rozmyśleń wyrwał go warkot nadjeżdżającego pojazdu którym miał udać się do niechcianej uczelni.

Droga do szkoły minęła mu bardzo szybko, siedział on jak zwykle samotnie, nie przeszkadzając nikomu jak i też zbytnio się nie wyróżniając. Przechodzili koło niego uczniowie tej samej szkoły, którzy co jakiś czas zahaczyli o jego bark. Lecz czy było to zamierzone czy też i nie, nic z tego sobie nie robił. Siedział sobie na siedzeniu, a przy okazji spoglądał na mijającą go przyrodę za szybą autobusu.....

Młodzieniec~~ Nie no kolejny dzień, kolejny raz czas spędzony między tymi wszystkimi debilami. Czasami sobie myślę, co by się stało jakbym to wszystko porzucił i wyjechał w Bieszczady......Ehhhhhhh jakby to było takie proste, jakie to upierdliwe. Co rano wstaję wymęczony tym wszystkim, zjem śniadanie z masłem i szyneczką. A popijam to gorącą herbatą z cytryną. I tak co rano, dzień w dzień tak jakbym ugrzęsł w jakieś pętli czasu. Ehhhhh......... no bo jakby tak na to spojrzeć to tak wygląda, po śniadaniu zawsze to samo, czekam na autobus wsiadam, ktoś zawszę mnie szturchnie. Plus do tego usłyszę gdzieś z tyłu jakiś kiepski żart o mnie, po tym wysiadam żeby skierować się w stronę szatni. Tam dostaje kilka obelg, które jakoś mnie gówno obchodzą i nawet mnie nie ruszają.
Później na 9 godzin przesiedzieć w szkole, a gdzieś w środku, słyszę wyzwiska w moją stronę, jak i też pomiędzy tym wszystkim dostaje kilka razy w brzuch czy w bark , jak i też w plecy. Po lekcjach wsiadam do autobusu, i znowu ta sama sekwencja co rano. Gdy już będę znajdował się w domu, to pójdę się wykąpać przy tym słuchając piosenek Alana Jacksona. Po wykąpaniu się , zabieram się do oglądania Anime typu. Naruto, Bleach, Hunter x hunter, Fairy Tail, One Piece jak i też najnowsze odcinki Dragon ball Super które co dwa tygodnie wychodzą. A gdzieś w środku tego jem sobie obiadokolacje, a po wielu godzinnym seansie ideę spać. i tak w kółko i w kółko, dzień za dniem, godzina za godziną. Ehhhhhhhh jakie to upierdliwe.
.
.
.
.
.
Pierwsze lekcje chłopakowi minęły na spokojnie, lecz pomiędzy nimi miało nietypowe zajście, które jakby tak spojrzeć jest niemal nierealne..........
.
.
Chłopak o włosach węgielnych szedł sobie szkolnym korytarzem tak aby nikt nie zwracał na niego zbytniej uwagi, szedł niczym jak cień który wtapia się w ciemne zaułki, w tym staje się niewidzialny. Omijał każdą osobę przed nim idącą, a jego chód nie robił żadnego hałasu na płytkach granitowych.. Korytarze szkolne były obłożone płytkami granitowymi na podłodze, a ściany były z białego drewna. Okna rozłożone co 5 metrów, które miały metr na dwa metry. Jego dłonie były schowane w kieszeniach, a głowę miał skierowaną ku klatce piersiowej. Szedł niczym jak cień niezauważony, który jest ciałem w rzeczywistości, a duchem jest po za granicami swojego umysłu.... Lecz z otchłani umysłu wyrwał gopowien dzwięk , jak i też szarpanie jego ciałem. Zobaczył przed sobą dziewczyne która prawą ręką potrząsa nim i coś mówi, poruszała ustami i coś mówiła lecz nic nie słyszał. Był bardzo zdziwiony tym co się dzieje, nie dość że ktoś do niego mówił to nie byle jaka osoba. A była nią Patryszia, najładniejsza dziewczyna w szkole jak i też najbardziej lubiana....... Minęła chwila zanim dzwięki do niego zaczeły docierać...

Młodzieniec~' Przepraszam co mówiłaś ?

Patryszia~' ehhhh w końcu do ciebie dotarłam, słyszałeś w ogóle co do ciebie mówiłam ?

Młodzieniec~~ Przepraszam ale nie, zamyśliłem się wybacz.

Patryszia~' Zamyśliłeś się ???...Jakby to powiedzieć, jak mówiłam do ciebie to wydawało mi się że schowałeś się w swoich myślach bardzo głęboko, co też trochę mnie przestraszyło że nic nie odpowiadasz.

Młodzieniec ~Jeżeli zaczepiłaś mnie po to żeby ze mnie kpić, czy też mnie ośmieszyć to droga wolna. I tak mnie to nie urazi, czy też skrzywdzi. Wiec daruj sobie a ja idę tam gdzie miałem iść....

Patryszia~ Ale ja nie miała...........

Chłopak o węgielnych włosach mija dziewczynę powolnym krokiem, a ona na niego się patrzy przy tym próbuje coś powiedzieć więcej, lecz gdy spojrzała jeszcze raz na jego oczy, jeszcze raz na te oczy które są pozbawione radości to słowa ugrzęzły jej w gardle. A odległość pomiędzy nim co raz to bardziej się powiększa, aż znika za ścianą.

Patryszia~ Boże powiedz kto ci to zrobił ? ( Łzy)
.
.
.
.
Od tego wydarzenia jakim było spotkanie się z Patryszią minęły kilka dni, co też nie obyło się bez próby jeszcze raz z nim skontaktowania się przez nią. Lecz chłopak domyślał się, o co tak naprawdę jej chodzi. Wiec jak tylko mógł ją z dala trzymać to tak robił, nie chciał być przez nią ośmieszony, czy też poniżany na oczach uczniów szkoły. Na przerwach trzymał się na uboczu, tak aby nikt go nie zauważył.

Na przerwie obiadowej pojawiał się i znikał jak duch czy też i zjawa. A Gdy minęły godziny lekcyjne jechał prosto do swojego domu, by się umyć jak i też przebrać. A po tym wszystkim jechał na siłownie, która była oddalona od swojej miejscowości około stu kilometrów by nikt go nie mógł rozpoznać.

Spędzał tam po kilka godzin dziennie, trenując zawzięcie niemal prawie do utraty przytomności, co też został skrytykowany przez osoby tam trenujące. Lecz osoby te widząc jego sposób trenowania, jak i też determinacje zaczęli mu pomagać jak i też doradzać. Przy czym także zyskał tam kilku kolegów którym się zwierzył, przez co przechodzi. Zamiast go wyśmiewać to wszyscy zaczęli mieć szacunek do węgielnego chłopaka. Tak mijały dni jak i też tygodnie , miesiące a później Rok............
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Rok czasu chłopak omijał dziewczyne która miała zamiar go ośmieszyć przed całą szkołą, dla chłopaka było to bardzo dobre posuniećie, jak i też dzięki temu znalazł sobie w życiu to co lubi robić, to co kocha i ubóstwia za razem. A jest nim sport , bez niego było by mu ciężko lecz dalej się z tym ukrywał. Poranne przebierzki były o świcie słońca , tak samo jak poranne ćwiczenia, po szkole spędzał do wieczora na siłowni a w domu tylko nocował. Jego życie można by powiedzieć, że się wyprostowało. Miał kolegów którzy z chęcią by mu pomogli, lecz za każdym razem odmawiał tak samo jak i tym razem....
.
.
.
Godzina 4:00 budzik zaczął dzwonić, ręka wyciągniętą z pod kołdry próbowała odnaleźć sprawce hałasu lecz nie mogła sięgnąć niczego takiego , wiec zaczęło się poszukiwanie. Budzik co raz to głośniej dawał o sobie znać, dzwięk co raz to bardziej stawał się irytujący. Melodia budzika stawała się co raz to bardziej donośną, a ręka dalej poszukuje gdzie on się znajduje. Minęło kilka dobrych chwil zanim został wyłączony, a osiemnastoletni młodzieniec powoli wstawał z łóżka by się ubrać, i zacząć poranny trening.....

Wyszedł z domu , zimne powietrze jesienne dotarło do płuc , powodując przyjemne uczucie dla węgielnego młodzieńca. Był ubrany w czerwono czarne dresy a na głowie miał założony kaptur. Wziął do ręki telefon przy tym podpinając słuchawki do nich, włączył sobie piosenki motywacyjne żeby po wkrótce zacząć krótką rozgrzewkę i też biec. Poranne biegi miały około dwudziestu kilometrów, które zajmowały mu dwie godziny czasu.

Gdy wrócił do do swojego domu, jak i też po spłukaniu się i zjedzeniu śniadania z płatków kukurydzianych wyszedł do szkoły. Lecz nie kierował się na autobus szkolny, lecz szedł sobie spokojnie na nogach. Przy czym wysłuchiwał się w budzącą przyrodę, ptaki zaczynały powoli swój poranny śpiew. Wiatr powoli rozwiewał liście na drodze, jak i też zauważył stado małych jeży wychodzących z pod liści. A jeden z nich miał jabłko na grzbiecie.... Zanim doszedł do swojej uczelni droga zajęła mu godzinę czasu , lecz gdy chłopak doszedł do drzwi uczelni został przewrócony na ziemie przez swoich rówieśników , po czym został skopany po brzuchu jak i też po plecach. Trwało to z kilka minut zanim się od niego odczepili , przy czym zostawiając kilka śińców i obelg odeszli pozostawiając go przed szkołą. .....

Księga Boga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz