1. Poprzednia noc

950 96 13
                                    

Poprzednia noc
15 września 2018

Kiedy wspominamy pewne rzeczy, zawsze nieco różnią się od oryginału. Zazwyczaj pamiętam swoje koszmary, mam nadzieję, że tej nocy będzie inaczej. Czasami niechcący wracam do nich w ciągu dnia. Louis mówi, że to normalne i że wszystko będzie dobrze. Oczywiście, wierzę mu. Powtarza, że powinienem to zapisywać, wyładowywać się i brać moje leki. Mam nadzieję, że to w przyszłości pomoże.

***

Było jeszcze wcześnie, gdy promienie słońca wpadające przez okno obudziły Harry'ego. Zamrugał, by odgonić z oczu mgłę i podparł się na łokciu, z jedną nogą już zwisającą z łóżka. Louis spał twardo obok niego, zakopany w białej pościeli.

Molly zamiauczała raz, gdy zdała sobie sprawę, że brunet już nie śpi i może ją nakarmić. Zeskoczyła na podłogę i przydreptała do niego, machając swoim puszystym, szarym ogonem.

Uśmiechnął się do niej.

- Dzień dobry, Molly – wyszeptał, powoli wydobywając się już z łóżka. Jej ogon połaskotał go w świeżo wydepilowaną skórę na nogach, kiedy pobiegła wyprzedzić go na schodach.

Minęły miesiące od ostatniego epizodu. Nie miał ani jednego. To oznaczało, że leczenie działało i wyjazd do Ameryki nie był całkowitą stratą czasu. Bywały chwile, kiedy mu się tam podobało. Na przykład, gdy słońce wschodziło wcześnie rano i świeciło im w okna. Zupełnie jak tego poranka. A czasami tego nienawidził.

Zszedł skrzypiącymi, spiralnymi schodami do małej kuchni i otworzył szafkę z kocim jedzeniem.

- Mieszanka owoców morza czy wątróbka i pstrąg? - zapytał, oglądając dwie puszki. Kotka usiadła w miejscu i patrzyła na niego zielono-żółtym wzrokiem. W odpowiedzi przekrzywiła głowę. - Tak, owoce morza... wątróbka...ah!

- Niektórzy to lubią – powiedział z uśmiechem Louis, schodząc ze schodów, owinięty kocem.

Harry z przestrachem odwrócił głowę. Gdy zorientował się, że to tylko szatyn, zrelaksował się i oparł dłonie na biodrach, nadal dzierżąc w nich puszki z kocim jedzeniem.

- Mógłbyś przestać to robić? Straszysz mnie...

- Wolałbyś, żebym cię nie straszył? Wtedy nie byłoby zabawy – odparł szatyn z uśmiechem. - Poza tym uważam, że jesteś już do tego przyzwyczajony. - Ciągnąc za sobą koc, podszedł do blatu, by nastawić dzbanek z kawą.

- Musisz chodzić po domu półnago? - zapytał żartobliwie brunet. Otworzył puszkę z kocim jedzeniem i wytrząsnął zawartość do miseczki. - Panno Molly, podano śniadanie – powiedział do kotki, która już zapomniała o całym świecie i zajęła się jedzeniem.

- Chcesz teraz swoje śniadanie? - zapytał Louis, odwracając się do niego z figlarnym uśmiechem. Opierał się leniwie o blat, z kocem narzuconym na opalone ramiona. Jego włosy były potargane, a grzywka zasłaniała większość prawego oka.

Harry tylko zaśmiał się i wyrzucił puszkę do śmietnika, po czym podszedł do niego, całkiem nad nim górując. Przez ostatnie lata znacznie przybyło mu wzrostu, zapuścił też włosy do ramion.

- Co też może być dzisiaj? Zrobisz naleśniki? - zapytał brunet i przelotnie pocałował szatyna w nos.

- Oj tam – parsknął Louis.

Niektóre momenty w ich pięcioletnim związku były tylko bolesne, niektóre zaś wypełnili ogromną miłością. Jeszcze inne powodowały łzy frustracji.

Póki co trwali w miłości. Louis chciałby, by tak zostało już na zawsze.

***

Spędzili niedzielę przytuleni do siebie, oglądając Netflixa i YT. Wypili kawę i zjedli naleśniki. Był to jeden z rzadkich dni, kiedy żaden z nich nie musiał nic robić. Wyglądało na to, że pracowali przez większość czasu, Louis jako lekarz w swoim gabinecie, a Harry jako terapeuta. Jedną z wielu rzeczy, jakie dzielili były wspólne niedziele.

Niedzielne wieczory były jednak najmniej miłą rzeczą dla Harry'ego. Oznaczały planowanie i przygotowywanie się na poniedziałkowy ranek.

Wyjął swój dziennik i zaczął pisać.

You Put the Cute in Execute PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz