Wróciłem z nim bez słowa do hallu i usiedliśmy na ławce
Spojrzałem przelotnie na zegar
- mamy jeszcze półtorej godziny - oznajmiłem
- szkoda że tak mało...
- właśnie wiem
- ale dobrze że chociaż tyle
Przysunąłem się do chłopaka i złapałem go za rękę, a on popatrzył na mnie, po czym oparł się o moje ramię i zaczął coś opowiadać. Po jednym zdaniu przestałem go słuchać i się zamyśliłem, czy tylko mi nie wymażą pamięci.
- SŁUCHASZ TY MNIE WOGÓLE?! - nagle wyrwał mnie z rozmyśleń głos Sandy'ego
- przepraszam zamyśliłem się. - lekko się uśmiechnąłem
- ale mogłeś mnie chociaż słuchać, skoro to nasze ostatnie półtorej godziny. - odwrócił głowę w geście obrażenia się
- przepraszam - mówiąc to złapałem go za ramię i przyciągnąłem do siebie
- może jeszcze coś wymyślimy, by pobyć ze sobą?
- jasne, może w coś zagramy? - spytałem
- w uno! - zaproponował
- też kocham uno
- to świetnie, kto ma karty?
- tylko twoja matka i chyba Jess
- kura ostatnio się pokłóciłem z Jessie
- to nie zagramy...
- a więc co robimy?
-może pójdziemy do pokoju?? - spytałem
- okej! - powiedział podekscytowany
Wziąłem go pod ramie i poszedłem do z nim do naszego pokoju. Był pusty. Usiedliśmy na moim łóżku, a on się do mnie przytulił. Nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie krzyk tej shiperki Shelly, wołającej resztę (Bibi i EMZ). Mówiąc szczerze, miałem je gdzieś. Nie budząc wtulonego we mnie chłopaka wyszedłem z pokoju, by zobaczyć na zegar. Za około 7 minut Sandy miał nas opuścić. Wróciłem do pokoju i obudziłem Sandy'ego. Po chwili wyszliśmy i chcieliśmy pójść do stołówki, ale zatrzymały nas te trzy shiperki...
- czyli jednak jesteście razem?? - spytała Shelly
- tak - odpowiedziałem stanowczym głosem, a im zaczęło coś odwalać. Zaczęliśmy zmierzać dalej do stołówki. Gdy weszliśmy kazałem Sandy'emu czekać tam na mnie po czym wszedłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki spaghetti i podgrzałem je w mikrofali, po czym wróciłem do chłopaka, który akurat spał. Szturchnąłem go i gdy otworzył oczy, powiedziałem:
- jedzonko zrobiłem
- to świetnie - odpowiedział mój ukochany
Wziąłem niestety tylko jeden widelec, więc dałem mu go, a później poszedłem po widelec dla siebie, ale w kuchni zastałem Jessie, która powiedziała:
- dobrze że Sandy odchodzi, będziesz tylko mój, po czym się rozpłynęła w powietrzu...
'Dziwne' pomyślałem, po czym wróciłem do Sandy'ego, ale to co zastałem mnie przeraziło
- JAK TY TAK SZYBKO TO ZJADŁEŚ?!
- nie wiem. - odpowiedział szybko
- teraz mi to musisz wynagrodzić - powiedziałem z uśmiechem na twarzy
- j- jak? - zaczął się rumienić. Ja zbliżyłem twarz do jego, a on źle zrozumiał o co mi chodziło. Chciałem tylko popatrzeć po raz ostatni na jego śliczne oczy, ale on ...