*Time skip do zachodu*
Było już po kolacji, a te shiperki właśnie miały się zbierać by obgadać swoje shipy. Bibi podziękowała nam za pomoc i szybko tam pobiegła.
- to idziemy do pokoju?
- chcę ci jeszcze coś pokazać...
- ok... Byle szybko...
Gdy wyszliśmy wyjściem na grę, chwyciłem go za rękę, ale on szybko ją zabrał i krzyknął półgłosem...
- co ty odwalasz!?
- ja tylko... - i w tym momencie przerwał mi kładąc palec na moich ustach...
-ćsiii, ktoś idzie...
- chodź za mną,
Pobiegliśmy uliczką pomiędzy wejściem na duo i solo showdowna, po kilkunastu sekundach dotarliśmy na miejsce. Było to urwisko, z którego pięknie widać było ten zachód słońca, rosła na nim trawa i dużo kwiatów, lecz o tej porze roku były przykryte cienką warstwą białego puchu, niedaleko był las świerkowy, w którym kiedyś zbudowałem sobie baze. Po drugiej stronie zaś była bardzo kwiecista (latem) łąka, na której uwielbiały siedzieć Penny i Jessie, a czasami też Nita. Usiadłem na krawędzi urwiska ze zwisającymi nogami. 3 minuty później obok mnie usiadł Sandy, gdy już zaszło słońce, ale została jeszcze biała poświata, powiedziałem:
- chodź na chwilę...
On też wstał i zaczęliśmy iść w stronę mojej bazy. Po 7 minutach doszliśmy do niej, pokazałem mu ją i powiedziałem:
- jesteś pierwszą osobą, poza mną która o niej wie
- całkiem ładna... Przyjdziemy tu jutro? - zapytał
- jeśli tylko chcesz...
- zobacze ją w dzień i będzie fajnie
I nagle...
- Leon! Sandy! Widziałam jak tu szliście! Nita was szuka! - to był głos Piper..
Gdy razem z Piper wróciliśmy do lobby czekały tam na nas Tara i mój tata Bo, oboje kazali nam iść od razu spać, a nie ,,szwędać się niewiadomo gdzie"...