9. śmierć pięknych wspomnień (część 2)

71 4 0
                                    

J- jak? - zaczął się rumienić. Ja zbliżyłem twarz do jego, a on źle zrozumiał o co mi chodziło. Chciałem tylko popatrzeć po raz ostatni na jego śliczne oczy, ale on zbliżył swoje usta do moich i mnie pocałował. Po paru chwilach oddałem pocałunek, lecz nagle usłyszałem krzyk Shelly. Sandy gdy ją usłyszał szybko odsunął się ode mnie, a gdy wróciła razem ze swoimi przyjaciółkami, on nagle zemdlał, a ja zrozumiałem że Supercell będzie go już zabierał. Wybiegłem do siebie płacząc jak małe dziecko. W pokoju były już tylko trzy łóżka, a ja wpadłem na swoje i przykryłem się kołdrą. Nie chciałem znosić życia bez niego, zacząłem płakać jeszcze bardziej, nie spostrzegłem się nawet kiedy w pokoju nie byłem już sam...
- ty jesteś ten któremu mamy nie wymazywać pamięci?? - spytał facet w czarnym kombinezonie i masce przeciwgazowej
- t-tak to ja - odpowiedziałem przez łzy
- to poczekaj muszę cię uśpić dopuki nie skończymy procedur związanych z odebraniem zadymiarza. - powiedział ten facet, a ja lekko kiwnąłem głową. Podszedł do mnie i pstryknął w twarz jakimś gazem, a ja próbowałem nie zasnąć, ale po chwili przed oczami zobaczyłem tylko ciemność. Zacząłem rozmyślać o sensie życia, Sandym, nawet przez chwilę zobaczyłem go w myślach, uśmiechał się jak zawsze. Nagle coś mignęło mi przed oczami i zobaczyłem siebie, małego zagubionego w lesie, płaczącego. Znów coś mignęło mi przed oczami i tym razem zobaczyłem Nitę, była samotna, miała oczy zawite mgiełką i nieobecny wzrok,patrzyła na coś, ale nie widziałem na co. Znów coś mignęło i zobaczyłem Tarę i Bo, Tara była naprawdę szczęśliwa, a Bo taki nijaki. I znowu mignęło, zobaczyłem jakąś nową dziewczynę w rudych włosach i kasku pszczółki, ona też miała nieobecny wzrok jak Nita i patrzyła na coś. Pszczółka patrzyła na czarną postać leżącą na ziemi, postać leżała w kałuży krwi i w ręce trzymała nóż. Zrozumiałem że popełniła samobójstwo i próbowałem dostrzec kto to był. Nie zdążyłem bo coś znów mignęło mi przed oczami i zobaczyłem swoją mamę uśmiechała się i chciała bym się do niej przytulił, więc podbiegłem do niej i rzuciłem jej się w ramiona, ale ledwie jej dotknąłem a ona zmieniła się w czarne duchy i się rozpłynęła. Byłem w środku tego lasu, przy swojej bazie, wszedłem do środka i zobaczyłem zapadający się sufit, meble w stanie rozkładu i obrazek zawieszony w ramce, który narysowałem dla mamy gdy byłem mały. Chciałem go ratować z tej rudery, więc biegłem jak najszybciej mogłem, lecz nagle gdy go dotknąłem cała baza się zapadła i się obudziłem. Było ciemno, ja leżałem dysząc na swoim łóżku i patrzyłem w sufit. Gdy odważyłem się rozejrzeć zobaczyłem że moi współlokatorzy są w pokoju i nic dziwnego się nie dzieje. Postanowiłem iść spać dalej, do końca nocy nie śniło mi się nic innego niż Sandy, który był szczęśliwy. Postanowiłem że skoro nie będzie mnie pamiętał, to zmienię się i to nie do poznania...

Leon x Sandy brawl starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz