Ten tydzień zaczął się najgorzej

13 0 0
                                    

W niedzielę nie zamierzałam wychodzić z pokoju. Nie z domu, z pokoju! Nie wierzyłam, że tak skrzywdziłam Weronikę, miałam rozładowany telefon, więc miałam wymówkę dla Pauli.
W moim pokoju było ciemno i cicho, tykał tylko zegar, a rolety były opuszczone. Około 14 usłyszałam pukanie do drzwi, jak poprzedniego dnia, wiedziałam, że po mnie przyszli. Postanowiłam udawać, że mnie nie ma. Dopiero po godzinie przestałam słyszeć wołania i pukanie do drzwi. Odeszli, wreszcie dali mi spokój.

Chyba znowu musiałam zasnąć, bo obudziłam się po północy.
Poczułam się bezpiecznie i stwierdziłam, że mogę już podłączyć telefon do ładowania. Odczułam to, że nie jadłam cały dzień, jak tylko wstałam z łóżka, znalazłam tabletki, które zawsze połykałam, gdy czułam głód. Połknęłam ich całą garść i rzuciłam się w stronę telefonu i ładowarki.
Odczekałam 5 minut i go włączyłam. Zauważyłam wszystkie wiadomości i nieodebrane telefony od Pauli. Nie byłam w stanie jej odpisać, ją też skrzywdziłam, polegała na mnie, a ja ją zawiodłam. Nie mogłam się z tym pogodzić, ale oprócz jej miałam nieodebrane połączenia od mamy i od babci. Dlaczego miałaby do mnie dzwonić mama mojego taty? Jest starą wdową, a po śmierci taty i Krystiana oświadczyła, że nie chce nas znać, zawsze miałam zapisany jej numer telefonu, wysyłałam jej życzenia urodzinowe, imieninowe i świąteczne, bez jakiejkolwiek odpowiedzi, to jest moja jedyna żyjąca babcia, ale dlaczego dzwoniła? Bez dłuższego zastanowienia wcisnęłam "Zadzwoń". Dopiero po kilku sygnałach przypomniałam sobie, że jest środek nocy, chciałam się rozłączyć, kiedy usłyszałam głos starszej kobiety.

- Halo? Rita? - miała delikatny i słodki jak miód głos.

- Dzień dobry Babciu... - wiedziałam, że była noc, jednak co mogłam powiedzieć osobie, której nie widziałam cztery lata. - Przepraszam, że dzwonię tak późno powinnam poczekać do rana i chyba tak zrobię...

- Chwileczkę moja panno, w niczym mi nie przeszkadzasz, nie kładłam się jeszcze spać. - przerwała mi, mówiąc już donośniejszym głosem, z nutą surowości. Tak mówił tata, jego głos zazwyczaj był delikatny i czuły, gdy jednak chciał zaznaczyć wartość rzeczy, o której mówił, brzmiał jak babcia teraz. Nie umiałam przestać o nim teraz myśleć.

- Babciu, nie chcę zabrzmieć niegrzecznie, ale dlaczego zadzwoniłaś? Moja mama Ci coś napisała? Nie odzywałaś się do nas tak długo. Powiedziałaś, że nie chcesz nas znać. Pamiętasz? - załamał mi się głos na końcu, nie mogłam tego dłużej ukryć, muszę skończyć tą rozmowę jak najszybciej, nie mogę z nią rozmawiać przypomina mi o tacie.

- Tak kochanie, pamiętam i to był mój największy błąd. Twoja mama do mnie nie pisała i nie dzwoniła od śmierci mojego syna i wnuka, a dlaczego miałaby to zrobić? - wróciła do delikatnego głosu.

- Yyyy, tak myślałam, bo ostatnio się nie dogadujemy, a nagle dostałam powiadomienie o tym, że do mnie dzwoniłaś, jest to dla mnie dziwne, że rozmawiamy. - proszę już koniec!

- Wiem i chcę to zmienić, nie powinnam was tak zostawiać. W taki sposób straciłam jeszcze synową i wnuczkę. Dlaczego nie dogadujesz się z mamą?

- Tu chodzi o różnice poglądów. - nie chciałam wchodzić w szczegóły.

- Mhm, Rito wiem, że mi nie wierzysz i trudno jest ci znowu mi zaufać, ale pragnę to naprawić. Od roku chcę wrócić do roli babci, którą byłam kiedyś. Na pewno będziesz potrzebowała dużo czasu, żeby znowu żyć ze mną w harmonii, dlatego chcę zacząć już dziś naprawiać naszą relacją. Dziękuję ci, że mimo braku odpowiedzi z mojej strony ciągle wysyłałaś mi życzenia. Dziękuję, że o mnie pamiętałaś. Przez ten czas czułam, że pamiętasz, mimo wszystko co ci zrobiłam. - w jej głosie było wzruszenie, mówiła jak tata zaraz przed śmiercią, coś we mnie pękło, popłynęły mi łzy. - Kochanie... Nie płacz, chcę twojego dobra. Jesteś jedyną osobą, którą mam, twoja mama pewnie mi nigdy nie wybaczy, ale proszę spróbuj zrobić to chociaż ty. Proszę daj mi drugą szansę. - jej głos był pełen emocji, nie była sztuczna, była najprawdziwsza... też płakała.

-Babciu... - nie mogłam powiedzieć niczego więcej.

- Wiem wnusiu, potrzebujesz czasu. Chcę ci go dać tak dużo ile będziesz go potrzebowała. Dobranoc kochanie. - mimo smutku, wyczułam jej uśmiech.

Gdy się rozłączyła, słyszałam jak zaczęła głośno płakać. Ja też nie umiałam przestać płakać, przypomniała mi tatę... Mojego kochanego tatę, spojrzałam na datę dzisiejszego poniedziałku, był 10 dzień grudnia... Cztery lata, dokładnie cztery lata temu umarł, dlaczego zadzwoniła do mnie dzisiaj? Dlaczego dzisiaj chciała mi to wszystko powiedzieć, jego głosem? Cały czas walczyłam z sobą, żeby przestać płakać, ale te wydarzenia za bardzo mnie bolały. Te sytuacje, o których chciałam zapomnieć, wróciły tak bardzo chciałam o nich zapomnieć. 

Płakałam jeszcze długo, zasnęłam chyba około drugiej, nie obchodziło mnie to, że musiałam wstać do szkoły.

ZmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz