Pocky. Pocky. Pocky.
Powtarzałam pod nosem przemierzając kolejne alejki w sklepie. Rozglądałam się w każdą możliwą stronę by tylko znaleźć odpowiednie opakowanie. Zatrzymałam się widząc ostatnie pudełko czekoladowych Pocky, stanęłam bliżej mężczyzny, który stał na wprost przysmaku.
Facet był szybszy o sekundę, spojrzeliśmy na siebie. Puściłam pudełko i z cichym westchnięciem skierowałam się do kasy z koszykiem w ręku.
Najwyżej kupie mu w innym sklepie.
- Przepraszam. – odwróciłam się do tego samego chłopaka, który wyglądał na kogoś w moim wieku. – Niech pani je weźmie.
Wystawił w moją stronę przysmak, na który spojrzałam niepewnie. Swoje spojrzenie znowu przeniosłam na szatyna i delikatnie pokręciłam głową nieświadomie cofając się o krok.
- Nie, dziękuje. Pan był pierwszy. – uśmiechnęłam się miło i już chciałam iść, ale delikatny uścisk na nadgarstku mi to uniemożliwił.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie, a on jak na zawołanie mnie puścił.
- Czy my się przypadkiem nie znamy? – miał aksamitny głos, który na pewno już gdzieś słyszałam. Tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie.
- Nie wydaje mi się.
- Szukam cię i szukam. – podszedł do nas blondyn nieco niższy niż jego kolega. – Nie możesz choć ra..
Przerwał patrząc na mnie. Poczułam się niezręcznie i miałam ochotę uciec.
- Niemożliwe. – mruknął pod nosem, ale jednak go usłyszałam.
Wyglądali znajomo.
- YooMi? – czułam jak moje policzki robią się delikatnie czerwone. – Boże, to naprawdę ty. – westchnął z wielkim uśmiechem.
- Chyba mnie pan z kimś pomylił. – odsunęłam się o kilka centymetrów, ale zatrzymał mnie jego głos.
- JiMin. Park JiMin. Ze szkoły. Pamiętasz? – przyjrzałam mu się uważnie.
To naprawdę był Park JiMin.
Spojrzałam na szatyna, który miał swój kwadratowy uśmiech jak kilka lat temu.
Kim TaeHyung.
- Nic się nie zmieniłaś MiMi. – uśmiechnęłam się delikatnie na słowa Tae i zaraz po tym zostałam uwięziona w jego ramionach.
Odwzajemniłam uścisk tyle na ile pozwalał mi koszyk po brzegi wypchany różnymi produktami.
- Też chce. – usłyszałam niby obrażony głos JiMina, a sekundę później i on się przytulił.
Musiałam przyznać, że za nimi tęskniłam.
Uwolniłam się z ich ramion i spojrzałam na nich delikatnie zaszklonymi oczami.
- Co cię tu sprowadza? – Park przeczesał włosy ręką co przez tyle lat miał w zwyczaju.
- No właśnie. I gdzie podziałaś Gguka? Taka słaba akcja wtedy wyszła. – zakłopotany podrapał się po karku.
Wymusiłam delikatny uśmiech.
- Pewnie teraz pieprzy się z jakąś laska. – powiedziałam trochę zła, ale od razu zatkałam usta uświadamiając sobie co właśnie powiedziałam.
Oboje spojrzeli na mnie jak na debila.
- O czym ty mówisz?
- Jak to pieprzy się z inną? Przecież pojechał cię szukać.
Teraz to ja patrzyłam na Kima jak na debila.
- Nieprawda. – zaprzeczyłam pewnie.
- Poważnie mówię. Jak skończyliśmy szkołę, ty już byłaś w stolicy z bratem chyba.. – powiedział niepewnie, a ja delikatnie przytaknęłam. – no, to pojechał cię szukać. Nosiłaś jego dziecko.
Spojrzał na mój brzuch.
- Poza tym on za bardzo cię kochał żeby odpuścić. – swobodny głos JiMina wprawił mnie w jeszcze większą dezorientacje.
Stałam chwile analizując wszystko.
Za bardzo mnie kochał żeby odpuścić.. jasne..
Pojechał mnie szukać.. jakoś ciężko mu było mnie znaleźć przez trzynaście lat.
- A może wyskoczymy na jakiś obiad, co? Powspominamy i takie tam.. – uwielbiałam jego uśmiech.
Miał trzydzieści lat, a ciągle wyglądał jak nastolatek.
- Czemu nie. – wzruszyłam ramionami poszerzając uśmiech.
Blondyn z wewnętrznej kieszeni kurtki wyjął małą wizytówkę, którą mi podał.
- Tu jest mój numer..
- Albo mój. – przerwał mu młodszy.
Spojrzałam na kawałek kartoniku.
- Graficy komputerowi? – spojrzałam na nich spod byka. – Marzenia się spełniają.
Zaśmiałam się cicho, a oni razem ze mną.
- Z firmą pogrzebową nam nie wyszło. – otworzyłam szerzej oczy patrząc na TaeHyunga, a niższy uderzył go w ramię.
- On żartuje. – cicho odetchnęłam z ulgą z niewiadomych mi przyczyn.
- Nie żartowałbym gdybyś się zgodził. – powiedział jak obrażony pięciolatek i ręce skrzyżował na klatce piersiowej.
- Ale się nie zgodziłem. – powiedział poważnie i spojrzenie z szatyna przeniósł na mnie. – Napisz albo zadzwoń i się umówimy. Nasza ulubiona knajpka ciągle serwuje tą samą najlepszą wołowinę w mieście.
Uśmiechnął się co i na mojej twarzy wywołało uśmiech.
- Dobra, idziemy, bo Soo będzie się denerwować. – westchnął Tae.
Spojrzałam na niego ciekawskim wzrokiem.
Przez tyle lat?
Uśmiechnął się półgębkiem.
- Tak, ciągle jesteśmy razem, ale resztę powiem ci jak się spotkamy. Pa MiMi.
Wyszczerzył się co odwzajemniłam.
- Pa Mi. – JiMin delikatnie potargał moje włosy.
- Pa chłopcy.
Odeszli w stronę kasy, a ja westchnęłam szczęśliwa.
Spojrzałam na swój koszyk i ogarnęło mnie jeszcze większe szczęście widząc opakowanie czekoladowych Pocky.
Dobrze wrócić na stare śmieci.
CZYTASZ
Nie możesz mnie kochać /Jeon JeongGuk
Fanfiction- Powiedziałeś mu? Milczał patrząc na mnie. - Jak mogłeś? Kurwa mać. Popieprzyło cię do reszty?! - krzyknęłam na niego. Posłał mi tylko mały uśmieszek. - Nie powiedziałem mu. Chciałem zrobić to z tobą, więc skoro już tu jesteśmy.. - przerwałam mu...