- Jak dobrze, że wszyscy jesteśmy razem. – cała rozpromieniona postawiła na stole półmisek z Mandu i usiadła przede mną.
Nie wszyscy, mamo..
- Znowu w komplecie.. – spojrzała na mojego brata z żoną. – Wy tacy szczęśliwi z dzieckiem w drodze..
Małżeństwo posłało sobie spojrzenie pełne miłości, która biła od nich 24/7.
Swój wzrok przeniosła na mnie, jej uśmiech trochę przygasł, a ja widziałam, że patrzy na mnie trochę smutno.
- Tylko nasza biedna Mi musi sobie radzić sama..
Dzięki, mamo za słowa otuchy.
- Moja koleżanka z pracy też ma syna. Kawaler z dobrą pracą, lubi dzieci. – posłała mi sugestywne spojrzenie.
Odpala się mamuśka.
- Mamo, proszę cię.. – westchnęłam.
Okres mi się spóźnia i rano posprzeczałam się z Woo. Moje nerwy wiszą na cienkiej lince.
- Ale jest przystojny i co ci szkodzi się z nim spotkać? To miły chłopak.
- Ale ja nie chce się z nikim spotykać. – odparłam za bardzo chamsko.
- Ale powinnaś.. – przerwałam jej.
- Ale nie chce. – posłałam jej twarde spojrzenie.
Wiedziałam, że jeśli będziemy ciągnąć temat to nie da mi spokoju, o którym w tej chwili marzyłam.
- I ciągle będziesz myślała o JeongGuku? Przecież cię skrzywdził.
Linka się zerwała.
- Wy też mnie skrzywdziliście, ale jednak nikt wam o to wyrzutów nie robi.
Spojrzała na mnie zdziwiona, nikt się nie odezwał.
- Rozmawialiśmy już o tym. Wszystko wyjaśniliśmy, a on cię zostawił.
- Ale nie chciał. Każdy popełnia błędy, ale on w przeciwieństwie do was potrafił sam się do tego przyznać.
- My też. – delikatnie podniosła głos.
Woo z Kyu spojrzeli na nas z salonu, w którym oglądali bajki.
- Gdyby nie YoonGi to nawet byście palcem nie ruszyli.
- A on niby lepszy, tak?! – krzyknęła wstając z krzesła.
- Tak! – również wstałam.
Patrzyłyśmy na siebie z chęcią mordu.
- Jakby był lepszy to by tu teraz był. – warknęła w moją stronę.
Przekroczyła każdą możliwą granice.
- Jakby tu był to nas by tu nie było.
Odeszłam od stołu i spojrzałam na Woo.
- Idziemy.
Bez słowa wstał, ubraliśmy buty i płaszcze. Złapałam za torebkę, a w progu stanął Yoon.
- Mi, proszę cię.
- Nie. – spojrzałam na niego twardo. – Zrobił co zrobił, ale oni lepsi nie są. Nie pozwolę go obrażać.
Już nic się nie odezwał. Wyszłam z synem na dwór i teraz pożałowałam, że przyjechaliśmy tu autem Yoona.
Szliśmy przed siebie w ciszy.
Bolało mnie, że rodzice uważają, że są bez winy.
Mimo, że nie chce to zawsze będę miała do nich delikatny żal.
Dotarliśmy do parku i usiedliśmy na ławce.
- Mamo? – usłyszałam cichy głos YongWoo, spojrzałam na niego.
Patrzył na mnie smutnym wzrokiem, przybliżyłam się do niego i przytuliłam.
- Przepraszam, Woo.. przepraszam za wszystko. – po policzku spłynęła mi łza.
Siedzieliśmy chwile w ciszy, dopóki nie podbiegł do nas szatyn mniej więcej w wieku Woo.
- Zagrasz z nami? Brakuje nam jednego zawodnika. – zapytał miło trzymając piłkę w dłoniach.
Brunet spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się delikatnie.
- Idź.
Uśmiechnął się i pobiegł do grupki chłopców.
Westchnęłam, mój nos stawał się delikatnie różowy od niskiej temperatury.
Czułam się bezbronna, bezradna.. czułam się nijak.
Bardzo cię teraz potrzebuje..
CZYTASZ
Nie możesz mnie kochać /Jeon JeongGuk
Fiksi Penggemar- Powiedziałeś mu? Milczał patrząc na mnie. - Jak mogłeś? Kurwa mać. Popieprzyło cię do reszty?! - krzyknęłam na niego. Posłał mi tylko mały uśmieszek. - Nie powiedziałem mu. Chciałem zrobić to z tobą, więc skoro już tu jesteśmy.. - przerwałam mu...