three

72 10 0
                                    

Gdyby nie jego kochany kot istniałoby prawdopodobieństwo, że spóźniłby się do pracy, jednak nie była to do końca wina brązowowłosego. Po wczorajszym zajściu nie udało mu się szybko zasnąć.

Zacznijmy od tego, że "sen" Minghao okazał się jawą, może niedosłownie, ale jednak. Czuł poczucie winy, gdyby nie jego niezdarność, która akurat rzadko się zdarzała złapaliby tego, którego trzeba i nie musieliby pewnie teraz główkować, jak aresztować Hoshiego, który na dodatek teraz jeszcze wie, że na niego polują.

Drugą bardziej nieprzyjemną rzeczą było TO, a dokładniej ON.

Wen Junhui, który znalazł się na miejscu Soonyounga. Ten Wen Junhui, którego Hao szczerze nienawidził i to ze wzajemnością. Chińczyk nie sądził, że jeszcze go kiedyś spotka. No na pewno nie w takich okolicznościach. Nie sądził, że Jun upadnie, aż tak nisko, żeby być przestępcą.

Pamiętał jak w szkole starszy się z niego naśmiewał, że jego marzenie o bycie policjantem na pewno się nie spełni, bo jedynie co, to Xu nadaje się na balet. Bardzo dokładnie pamięta każdy tekst rzucony na jego osobę od Junhuia. Do dzisiaj mu tego nie zapomniał.

W prawdzie czuł się teraz dumny, że dokonał tego czego chciał. Wen może mu teraz co najmniej pogratulować.

Chociaż, brązowowłosy też nie był święty.

W czasach szkolnych był nieco chamski dla innych. Nie oszukując się, Hao należał do dość bogatej rodziny. Dostawał wszystko co tylko chciał. Przez rozpieszczenie czuł się lepszy od swoich rówieśników. Oczywiście miał przyjaciół, ale czy tych prawdziwych? Żałuje swojego dawnego zachowania, ale właśnie, dawnego. Bardzo się zmienił od tamtego czasu i to na lepsze. W końcu z tego wyrósł i ostatecznie obwiniał w połowie swoich rodziców za swoje zachowanie.

Jak każdy nauczyciel mówi: „Wszystko wychodzi z domu" i tu się z nimi zgodził.

Czas tak go gonił, że nawet nie zjadł nic przed wyjściem. W jego przypadku jedzenie było wręcz wskazane. Pierwsza osoba, która by na niego spojrzała stwierdziłaby od razu, że ten chłopak cierpi na anoreksję. Jednak on się tym w żaden sposób nie przejmuje. Uważa, że jego waga jest odpowiednia i nie ma żadnego powodu, żeby się martwić. Szkoda tylko, że okłamywał samego siebie.

Przed wybiegnięciem z domu utulił jeszcze swojego pupila, dziękując mu, że akurat wtedy zachciało mu się jeść.

Tak, jego kot nauczył się, że jak jest głodny lub po prostu czegoś chce od swojego pana, to wskakuje na niego i zaczyna po nim nerwowo chodzić. Było to nawet urocze, jak Hao sam uważał.

🔗

Jeszcze tylko jedno skrzyżowanie i już mógł ujrzeć z daleka budynek komisariatu, jednak nie było mu to dane, ponieważ jak to los, musiało się akurat w tym momencie zapalić cholerne czerwone światło. Był zdenerwowany, ponieważ w pracy powinien być już 7 minut temu. Niby niewielkie spóźnienie, ale Minghao był bardzo wyczulony na czas. Nienawidził się spóźniać. Naprawdę czasami miał już dość tej wielkiej odległości, jaką musiał pokonywać do swojej pracy.

🔗

Niezauważony przez nikogo wślizgnął się szybkim ruchem do swojego biura, zamykając za sobą drzwi. Odetchnął z ulgą i spojrzał ukratkiem na biurko.

Czyli nic się nie zmieniło.

Leżały na nim nowe teczki oraz mała ilość, co było niebywałe, dokumentów.

Gdyby nie jego wpadka nie musiałby pewnie na nowo tu siedzieć, tylko zajmować się innymi i to lepszymi dla niego rzeczami. Pogodzony już z szarą rzeczywistością w końcu postanowił usiąść przy biurku i przejrzeć dostarczone papiery.

ᴀʀʀᴇꜱᴛᴇᴅ ➴ 𝚓𝚞𝚗𝚑𝚊𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz