five

69 9 1
                                    

Minghao, będąc w szoku uciekł z prędkością światła do łazienki, nie zauważając nawet, że przy tak nagłym zerwaniu się zrzucił Juna z łóżka.

Kac morderca w jednym momencie zniknął, gdy tylko Xu zaczął się zastanawiać, czy do czegoś w nocy między nimi nie doszło. Z tego co zdążył zauważyć Junhui spał w samych bokserkach, a on też nie miał na sobie nic więcej. Spojrzał w lustro, przyglądając się uważnie swojemu odbiciu. Bardzo dokładnie sprawdził, czy nie został nigdzie naznaczony.

Najbardziej zastanawiało go to, czy on sam wlazł do tego łóżka, czy może kasztanowłosy chciał go wykorzystać, kiedy był pod wpływem alkoholu i zaciągnął go do łóżka.

Zaraz, chwila.

Czy Hao właśnie podejrzewał Juna o takie rzeczy? Czy na pewno byłby do tego zdolny? Chociaż, znając Wena można było się wszystkiego po nim spodziewać.

Z drugiej strony nic go nie bolało w "tych" miejscach, więc wszystko wskazywało na to, że po prostu Xu Pijany Minghao wszedł do "swojego" łóżka, zapominając, że tam śpi ta menda.

Zażenowany całą tą sytuacją wszedł pod prysznic, by obmyć się zimną wodą.

Teraz niby był już pewny, że nic się nie stało, ale i tak chciał jeszcze popytać Juna o jego wersję wydarzeń. Miał tylko nadzieję, że jego wnioski okażą się słuszne, a nie kasztanowłosego.

Wyszedł dopiero z kabiny wtedy, kiedy na jego ciele zaczęły pojawiać się małe zmarszczki. Sięgnął do szafki, która była pod zlewem.

Niestety przez tą całą sytuację nie miał nic do ubrania, dlatego wyciągnął sobie przydłużą koszulkę i dresy, w których często spał. Potem się przebierze i tak było jeszcze wcześnie. Przynajmniej miał taką nadzieję.

🔗

Już gotowy wyszedł z łazienki, kierując się do kuchni. Musiał zrobić jakieś śniadanie dla siebie i tego pasożyta. Wspólne jedzenie mógł wykorzystać na przepytaniu go dokładnie o rzeczy, które go męczyły.

Otworzył lodówkę i od razu rzuciło mu się w oczy, że nie było zbytnio wyboru, co by można było zjeść. Z westchnięciem zamknął ją i sięgnął po ryż.

W ciągu 30 minut śniadanie było gotowe. Położył wszystko na blacie i powędrował do pokoju po Junhuia, który do tej pory nie wyszedł z pomieszczenia.

Trochę się wahał. Po jednej minucie stania pod drzwiami, jak kołek w końcu postanowił chwycić za klamkę i wejść do środka.

Jego oczom ukazał się chłopak, leżący nadal w samych bokserkach i czytający książkę. Książkę, która należała oczywiście do Minghao. Było widać, że Wen nawet nie zauważył obecności chłopaka.

- ...Ej, ty - założył ręce na piersi, czekając na odpowiedź drugiego.

- Ooo, czy pan policjant się czerwieni? - zapytał, uśmiechając się przy tym szeroko.

- Do kuchni! - rozkazał, wskazując na drzwi.

- Wedle rozkazu, ale czy mógłbym chociaż się ubrać?

Minghao przytaknął i wyszedł z pokoju.

🔗

Jedzenie posiłku przebiegało w kompletnej ciszy, nie tak jak planował to Xu. Zbierając w sobie odwagę wreszcie postanowił zadać pytanie, które go strasznie męczyło. - Ej mendo - spojrzał na kasztanowłosego.

Jun spojrzał na niego krzywo. - Tak kujonku? - uśmiechnął się po chwili.

Brązowowłosy, ignorując jego docinki kontynuował dalej. - Czy my.... - zagryzł nerwowo wargę.

ᴀʀʀᴇꜱᴛᴇᴅ ➴ 𝚓𝚞𝚗𝚑𝚊𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz